Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-09-2011, 11:40   #21
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację

Końskie zady unosiły się i opadały w miarę przebierania nogami, a ich hipnotyczny rytm usypiał powoli Ericha, gdy wtem jakiś bezbożny, zarośnięty typ wrzasnął mu niemal nad uchem.
Wrzeszczał coś o Middenheim i że jakoby tam jadą, ale przecież to było niemożliwe. Zaraz …
Mrużąc przepite oczu Oldenbach przyjrzał się drodze. Bagniska były jakby nie po tej stronie co zwykle, a i olszynka, którą właśnie mijali też się przeniosła na nie te pobocze.
- Ożeşz ty! Prrrrrr! – ściągnął lejce i zaczął zawracać uśmiechając się przy tym rozbrajająco.
- Niç şię nie ştało. Mała omyłeçzka. Już zawracam.
Manewr aczkolwiek wykonany z wielką precyzją nie uchronił niestety dyliżansu od pechowego wypadku i trzeba było nieco zmitrężyć na naprawie koła. To wszystko jednak było nie z winy Ericha, toteż poczuł się urażony żądaniami pasażerów, by go zastąpił w powożeniu Gunnar, który nawiasem mówiąc palił się do tego, jak pies do orki. Oddał jednak posłusznie lejce i wkrótce przysnął z garłaczem na kolanach. Gdy zaczął padać deszcz tylko bardziej postawił kołnierz i wtulił się w płaszcz, pod który schował też broń, by nie zamokła. Obudził go na dobre stukot kół o bazaltowe płyty traktu do stolicy. Po pewnym czasie Gunnar przekazał mu lejce i Erich spokojnie prowadził zaprzęg dalej. Droga była znakomita, ruch niewielki, ale konie już były zmęczone i Oldenbach nie forsował ich pozwalając na nieśpieszny kłus. Nagle zobaczył coś na drodze. Jakąś przeszkodę. Instynktownie ściągnął lejce i wyhamował. Trudno było dostrzec co to. Akurat jechali ciemnym borem, a i słońce już zachodziło za drzewa. Coś jakby zwierzę, albo nawet klęczący człowiek było odwrócone do nich tyłem. Poczuł dziwny niepokój i wtedy stwór spojrzał w ich stronę.

Erich poczuł jak jeżą mu się włosy na karku, gdy mutant pędził w ich stronę. Jednak nie miał czasu mu się przyglądać, jeden z koni wpadł w panikę nie mniejszą niż ludzie. Przestraszył drugiego i oba łamiąc dyszel pognały przed siebie. Erich trzymający lejce poczuł szarpnięcie i ból w stawach. Po chwili wyleciał z kozła i był wleczony po zeschniętych liściach. Konie poniosły w las. Desperacko próbował wyplątać ręce. Na szczęście wkrótce mu się to udało. Bolała go pierś. Musiał zahaczyć o jakiś korzeń, albo kamień, gdyż płaszcz był mocno porysowany. Wstał otrzepując ubranie. Konie zniknęły za drzewami, a trakt był ledwo widoczny z drugiej strony. Sięgnął za plecy gdzie na sznurku powinien mieć zawieszony garłacz. Na szczęście broni nic się nie stało. Erich rozejrzał się dookoła. Ciemny las to nie było miejsce, w którym woźnica chciałby się znaleźć sam o zmroku. Zwłaszcza, gdy w pobliżu grasował mutant, a może i cała grupa. Oldenbach nie miał zamiaru zgrywać bohatera. To nie były jego kurs, nawet już nie pracował dla Zębatki. Niech sobie Gunnar i Hulz szukają. Ślady kopyt i wleczonego dyszla były bardzo wyraźne, więc nie powinni mieć problemu
Gdy już postanowił co robić ruszył czym prędzej z powrotem, by wyjść z lasu na otwartą przestrzeń. Miał nadzieję, że tylu ludzi i dwa krasnoludy do tego czasu poradzą sobie z pojedynczym mutantem. Jedno mu tylko nie dawało spokoju.

Stwór pożerał czyjąś rękę. Może napadł na pojedynczego podróżnego i oby tak było, ale to równie dobrze mogła być grubsza sprawa. Tak czy siak musiał jak najprędzej wrócić do kompanów. Bo w kupie siła i kupy nikt nie ruszy.
 
Tom Atos jest offline