Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-09-2011, 01:27   #95
Micas
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
- Sir, co zatrzymało dr Ryan? - odezwał się Daren, kierując pytanie do Ivara. - Jakieś komplikacje?
- Nie powiedziała i nie drążyłem tematu. - odpowiedział Romulanin, nieco zdziwiony po fakcie tym, że przepuścił coś takiego Annice. Na twarzy Darena również dało się dostrzec oznaki zdziwienia i dezorientacji.
- Rozumiem - odpowiedział.
- Zapytam ją o to później.
- Nie musi się pan tłumaczyć, sir - dodał Daren.
- Ja nie. Ona tak.

---

- Ghark, wspominałeś że orientujesz się w większości procedur Gwiezdnej Floty i asystowałeś przez jakiś czas oficerowi kontroli lotu. Pamiętasz może procedury udzielania pozwolenia na start promu? Mamy teraz z tym problem.
Odczucie jakie zawładnęło Darenem było bardzo nieprzyjemne, może nie można tego było jeszcze klasyfikować jako ból, ale na pewno nie było miłe, tysiące igieł przeniknęły jego ciało, a w umyśle zawirował kalejdoskop obrazów i dźwięków. Z tej ferii bodźców udawałało się wyłowić tylko pojedyńcze klatki obrazu i pojedyncze słowa.
Daren przystanął i skrzywił się w półgrymasie.
- Ghark, to ty? Spróbuj może trochę wolniej, nie rozumiem.
Tym razem uczucie było znacznie bardziej dotkliwe - namacalne wręcz - wszystkie receptory ciała odebrały jeden potężny sygnał: BÓL. Trwający zaledwie kilka sekund, ale przerażający i pełny. Z ust Darena wyrwał się cichy jęk.
- Co się dzieje?
- Wydaje się, - odparł bezpośrednio Ivarovi Ghark - że umysł chorążego Darena ma jakąś skazę lub broni się przed moją ingerencją, bo za taką można uznać tę formę kontaktu pomiędzy mną a innymi osobami nie będącymi telepatami czy empatami.
- Nie wiem, poczułem nagłe ukłucie bólu. Na całym ciele - dało się widzieć, jak ciałem Darena wstrząsa dreszcz. - Słyszysz go? - zapytał Ivara.
Ten spojrzał na Gharka, potem na Darena. Kiwnął głową, przyglądając się uważnie chorążemu.
- Wezwać doktor?
- Nie, wszystko w porządku. Zapytaj może Gharka, co sie stało.
- Twierdzi, że masz jakąś skazę na umyśle lub podświadomie bronisz się przed telepatią.
Daren uniósł brew do góry. Odwrócił się do Gharka.
- Czemu chorąży Bel’shir nie ma z problemów z komunikacją z tobą?
Ivar nie usłyszał pierwszego słowa, któremu towarzyszyło krótkie, nerwowe machnięcie ogonem: Zapewne dlatego, że jesteście różnych ras i wasze mózgi funkcjonują inaczej... Romulanin na pytanie Darena wzruszył ramionami, po czym kontynuował przechadzkę do miejsca ataku na inżyniera.
Daren zmarszczył brwi, wyraźnie nieusatysfakcjonowany taką odpowiedzią. Podążył jednak za Ivarem.
- Odpowiedział na moje pytanie?
- Nie. - rzucił Ivar za ramię.
- Ghark, mógłbyś? Ustami Ivara, jeśli nie da się inaczej.
- Czy coś się zmieniło w procedurach CRE przez ostatnie kilkanaście godzin? - zapytał Ghark zupełnie nie odwracając się w kierunku Bel’shira - Mamy czas na pierdoły podczas działania? Może w ogóle zrobimy przerwę na kolejne pierdolenie o niczym?!? Oczywiście, że da się inaczej, na przykład łamiąc te jego słabiutkie bariery...
- Uważa, że powinniśmy działać, a nie dyskutować.
- Rozwikłanie sprawy promu to też działanie, chyba nawet bardziej dla nas użyteczne niż śledztwo - odpowiedział Daren, patrząc też do Gharka. Na chwilę zatrzymał nad nim wzrok. - Zachowuje się trochę nerwowo, nie sądzisz? Wszystko w porządku, Ghark?
Krótkie, nerwowe machnięcie ogonem było jedyną reakcją Tygrysa.
- Konkretnie rzecz ma się tak: uzyskaliśmy zgodę na start mimo braku potwierdzenia sprawności technicznej promu, a normalna procedura by tego wymagała. Personalia osoby, która udzieliła nam zgody są utajnione - znów wbrew standardowej procedurze. Kto mógłby mieć możliwość udzielenia takiej zgody i następnie jej utajnienia?
- Daren. - westchnął Ivar - Jesteśmy na niestandardowym okręcie w niestandardowej sytuacji, a parametry naszej misji można z powodzeniem wsadzić do teczki “ściśle tajne” i black ops. Ten okręt nie istnieje. Nas tutaj nie ma. Nie polecieliśmy na drugi koniec Wszechświata. Ktoś utajnił swoje personalia, bo mógł, zlewając na protokoły. Na tej krypie równie dobrze mogłoby ich nie być.

Romulanin pokręcił głową i skupił się na przeczesywaniu terenu wzrokiem. Po chwili, także i celownikiem karabinu. Nie czuł się bezpiecznie na Starlight. Nie, kiedy ludzie padali nie wiadomo dlaczego, zaatakowani przez nie wiadomo co (lub kogo). Nie, gdy każdy jeden członek tej grupy miał własne poglądy na świat i nie omieszkał się o nie wykłócać. Zdecydowanie, Bel'shir nie tak sobie wyobrażał swoją pierwszą misję i "shakedown" Starlighta.

Nie omieszkał odnotować wzmożonej czujności tygrysa. Przez chwilę przeszło mu na myśl, że to właśnie Ivar mógł wywołać tą reakcję i tym samym pociągnąć to dalej na siebie. Błędne koło. Uznał, że trzeba będzie uważać na swoje emocje i odruchy w stresujących sytuacjach, bo może to nakręcić istną spiralę gówna, którego nikt nie chciał.

Wreszcie, cała grupa dotarła do miejsca ataku na Lysenkę. Zasychająca, ciemna plama krwi wciąż rozpościerała się na dywanie. Nic się nie zmieniło. Tylko roboty znikły, co Ivar skwitował pomrukiem. Zaczęto badać miejsce zbrodni.

Ivar od razu odnotował brak innych śladów, jakie mógł wywołać atak. Przeskanował wszystko dokładnie tricorderem, bez efektów. Nie było śladów walki ani czegokolwiek, co mogłoby potwierdzić celowość ataku. Wypadek?

Bel'shir sprawdził jeszcze pobliski, niewykończony pokój, tknięty nagłą myślą. Był pusty, nie było w nim śladów wskazujących na cokolwiek podejrzanego. Natomiast logi drzwi wskazywały na wielokrotne otwieranie ich przez komputer.

Z pewnością miał zamiar sprawdzić dokładniej okoliczną maszynerię, niedokończone (lub całkiem nowe, powstałe od czasu wypadku) sekcje ścian i sufitu. Wreszcie, miał zamiar odnaleźć te roboty i sprawdzić ich pamięć, bazy danych i inne możliwe ciekawostki, zlecając to zadanie Darenowi (jako osobie o większych uzdolnieniach w dziedzinie informatyki). Wypytał również komputer o owe otwieranie i zamykanie drzwi oraz ewentualne rejestry bezpieczeństwa z chwili ataku na Lysenkę, natomiast ku Gharkowi poleciały pytania dość zwyczajowe: czy ów coś widział, "poczuł" podejrzanego w tym czasie.
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.
Micas jest offline