Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-09-2011, 14:38   #35
louis
 
louis's Avatar
 
Reputacja: 1 louis nie jest za bardzo znanylouis nie jest za bardzo znany
Habibi od razu usiadł na ziemi, ze skrzyżowanymi nogami. Podejrzewał, że tamci szybko sprawy nie załatwią i będzie sobie musiał trochę poczekać. A jak coś się stanie, chyba i tak będzie tam pierwszy. Młody mężczyzna nie zwracał uwagi na towarzyszy, tylko rozglądał się bacznie wokoło. Zdecydowanie nie chciał, żeby coś ich zaskoczyło. Ich, albo tych w Gildii. W końcu, jakby ktoś ich ukatrupił, znalazłby się w dość kłopotliwej sytuacji i zapewne musiałby znowu zostać złodziejem na pełny etat.
Arab zaczął bezmyślnie grzebać w palcem w ziemi, kreślić jakieś dziwne wzorki, które w zamierzeniu miały być arabskimi wyrazami. Po chwili musiał się przesunąć nieco w lewo, bo zabrakło miejsca. A po kolejnej wstał i otrzepał spodnie, bo doszedł do wniosku że jego “dzieło” i tak za chwilę rozwieje wiatr albo ktoś rozdepcze.
Wtedy zauważył jaskinię. Znaczy, przywiązał do niej większą uwagę. Z miejsca go zafascynowała, w dzieciństwie nie był bowiem obojętny na bajki, z których często wynikał morał “A skarby i potwory są najczęściej w jaskiniach”. Arab walczył ze sobą przez chwilę, a dokładniej z niejasnym przeczuciem, że tam mogą być ONE. Gobliny. Te diabelskie nasienie. Ale po chwili intensywnego myślenia doszedł do wniosku, że raczej nie byłyby tak blisko ludzkich siedzib. I najemników. Więc szturchnął bliższego z towarzyszy.
- Idę do tamtej jask..znaczy, idę się wylać. - zakomunikował odruchowo po arabsku i ruszył. W drodze już liczył, za ile sprzeda znalezione skarby. Jakoś nie mógł przyjąć do wiadomości, że może tam nie być niczego. Kątem oka zauważył, że jego arabscy przyjaciele postanowili iść za nim. Cóż, nie będzie przypominał, że to może być dłuższa przechadzka. Już po paru metrach czuł się o wiele lepiej, w końcu ruch jest lepszy niż bezczynność. Mało brakowało, a pościgałby się z wiatrem, jednak się powstrzymał. Szybko pokonał kilka przeszkód dzielących go od wejścia do jaskini, które chyba sprawiły troszkę kłopotu jego towarzyszom. W końcu Habibi strzepnął kurz ze spodni, spojrzał zatroskany na rozdarcie na udzie (wszak każdemu może się powinąć noga) i zafascynowany spojrzał na wejście do jaskini.
 
louis jest offline