Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-09-2011, 17:44   #109
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Osiedle Dicksona było, przynajmniej w rozumieniu Rusty'ego, kolejnym potwierdzeniem, że w okolicy rządzili jednak ludzie, a nie puszki Molocha. Starał się sobie wytłumaczyć, a może nawet trochę sobie wmówić, że w końcu sensory robotów nie potrzebowały oświetlonej stacji kolejowej, a już z pewnością dbanie o wygodę kogokolwiek nie było w stylu Wielkiego Złoma.

Nie było czasu zastanawiać się dłużej nad podziemną stacją, ponieważ reszta zawodników gremialnie postanowiła wyjrzeć co tam ciekawego słychać na pustyni kilkadziesiąt metrów wyżej.
Jeszcze zanim wyszli na poziom gruntu poczuł, jak narasta promieniowanie. Podobnie go świerzbiła skóra, jak w kilku miejscach w tunelach podziemnej kolei. Nie bardzo cieszyła go myśl, że właśnie tutaj wyłażą na powierzchnię wystawiając się najprawdopodobniej na silniejsze promieniowanie, niż pod ziemią.
Z drugiej strony nie zamierzał zostawać w ciemnych korytarzach sam, nazbyt dobrze pamiętając o pałętających się tam nieznanych osobnikach dysponujących imponującą ilością uzbrojenia i amunicji. A ten świat był już tak popierdzielony, że szansa na spotkanie normalnych, w każdym rozumieniu tego słowa, ludzi graniczyła z cudem.

* * *

- Deweloper chyba nie dotrzymał terminu... - zauważył Rusty, komentując niedokończone blokowisko. - Ciekawe, czy ktoś tu w ogóle mieszkał? - dodał, lustrując okolicę przez różowe szkła wprawione w gogle spawalnicze. Dlaczego szkła były różowe? Właściwie sam już nie pamiętał, ale faktem jest, że przez standardowe szkła niewiele by widział, a poza tym - dlaczego nie?

Kolejnym punktem wycieczki był maszt emitujący to cholerne coś. Znaczy promieniowanie. Znaczy - promieniowania nie było widać, jednak każdy krok w stronę tego ustrojstwa mającego jedynie wyglądać na przekaźnik telekomunikacyjny, jak stwierdziła Echo, powodował, co wydawało się już niemożliwe, jeszcze większe swierzbienie skóry. Rusty'emu wydawało się, jakby po ciele wędrowała mu cała cholerna armia zmutowanych mrówek, która z własnych, nieznanych bliżej powodów, postanowiła nie obgryźć ciała do gołej kości, zadowalając się tylko uporczywym, coraz silniejszym drapaniem chitynowymi odnóżami.

- Wyłączymy to cholerstwo... - zaproponował reszcie. - Wyłączmy, póki jeszcze ktokolwiek ma na to siłę... - dodał, krzywiąc się po nagłym ataku migreny.
Wrodzona, czy też nabyta większa wrażliwość na promieniowanie różnego typu była nieoceniona przy wykrywaniu takiego właśnie niewidocznego niebezpieczeństwa, jednak wyczulenie na natężenie promieniowania skutkowało mniejszą odpornością na jego negatywne skutki.

- O żesz go! - tym razem podsumował pojawienie się robota. Farta mieli, że była to wersja nieuzbrojona, a przynajmniej na taką wyglądała. Kolejny uśmiech losu objawił swą obecność już po chwili, kiedy wyraźnie zdezorientowana maszyna rozpoczęła swój pijacki marsz w niewiadomym kierunku.
- A jeśli promieniowanie emitowane przez maszt ma na celu unieszkodliwienie jednostki sterującej zabawek Wielkiej Puchy? - rzucił pytanie właściwie do wszystkich, jak i do nikogo, nie przestając obserwować podrygów robota. - Może nawet zwabia je tutaj, a tamci kolesie z nadmiarem amunicji wykańczają niezdolne do obrony maszynki. - Zaproponował nową teorię spiskową.
- Jeśli to wyłączymy, to w okolicy mogą ujawnić obecność zdecydowanie niefajne ilości łażącego i jeżdżącego złomu, którego systemy nie będą zakłócane przez sygnał emitera - zastanowił się na głos.
- A dlaczego ci kolesie chcą utrzymać wszystko w tajemnicy? - zadał sobie kolejne pytanie. - A dlaczego nie? - odpowiedział po krótkim namyśle. - Zapomniany magazyn pełny mechanicznych ramion, broń, leki, przedwojenna żywność - sam nie chciałbym się dzielić takim znaleziskiem ze zbyt dużą ilością turystów - powiedział chyba to, co zapewne chodziło po głowach wszystkim obecnym - w końcu tymczasowy sojusz miał na celu tylko i wyłącznie sprawniejszą eksplorację terenu, a gdyby ktoś mógł tego dokonać w pojedynkę, na pewno już dawno by to zrobił.

- Pozostaje sprawa tego tam dziadostwa... - wskazał brodą na kręcącą się w kółko maszynę - oraz masztu.
- Jak myślisz Echo - damy radę odciąć zasilanie serwomotorów? - zapytał, przyglądając się krytycznie robotowi. - Chciałbym zerknąć w juki tego konia pociągowego. Prr, szalony! - zawołał i zaśmiał się krótko.

Gmerając chwilę w nieodłącznym plecaku wytargał zdezelowane kombinerki, cążki, jak i niezastąpiony w wielu sprawach łom.
- Kto idzie? - rzucił do pozostałych.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline