Przyjemny chłód wod i przyjemne ciepło wspomnień.
Na te kilka chwil
Leiko pozwoliła sobie na całkowity brak czujności. Na bycie bezbronną i delikatną.
Nie była sama. Tego łowczyni była pewna. Czyż nie czuwał przy niej tajemniczy ronin?
Ale też i sekrety, które ujawniała w tej chwili, on już zdołał odkryć.
Poza tym. Czyż jego obecność nie gwarantowała bezpieczeństwa. I czyż nie doprawiała tych chwil szczyptą zmysłowości.
Jakoś tak się ostatnio składało, że w obecności
Kojiro pozwalała sobie na brak czujności.
Niemniej tego potrzebowała. Odpoczynku od zadania, od intryg od łowów, czasu na relaks pozwalający uporządkować myśli i zdobyte informacje.
Podczas kąpieli tylko raz zauważyła przelotnie, pukle włosów ronina związane w misterną fryzurę jaką nosił. Był w pobliżu, ale starał się jej nie przeszkadzać w odpoczynku. Był niezauważalny. No, prawie niezauważalny.
Znał się na robocie yojimbo.
Kąpiel była odświeżająca. I niewątpliwie wprawiła łowczynię w dobry humor. Co tylko dodało uroku jej uśmiechowi, którym obdarowała obu młodzików trudzących się przy obozowisku.
Obaj obrzucali siebie nawzajem niechętnymi spojrzeniami. Obaj odzywali się do siebie półsłówkami. Co niewątpliwie świadczyło o kolejnej kłótni pomiędzy
Yasuro i
Kirisu. Niestety ranny kogucik nie był w tej chwili żadnym przeciwnikiem dla młodego bushi. Z czego doskonale zdawał sobie sprawę. Obaj mężczyźni pojawienie się
Leiko przyjęli z wyraźną ulgą. Obaj garnęli się, nie potrafiąc się dogadać między sobą.
I
Kirisu i
Yasuro dzieliło bowiem zbyt wiele.
Wieczór... Płonące ognisko.
Obecne warunki nie pozwalały na ceremonię parzenia herbaty. Niemniej wystarczały na przygotowanie naparu. Po czym rozlano go do czarek. Oba młodziki ufnie przyjęły czarki z herbatą od
Leiko, nie wiedząc o truciźnie w nich znajdujące. O ziołach które sprawią, że głowy zaczną im ciążyć, oczy zamykać, a ciało ogarnie drętwota. Nie zdawali sobie sprawę, że ta, której ufali niemal bezgranicznie, zdradzi ich zaufanie.
I nie mogli tego wyczytać, z delikatnych gestów, ni z figlarnego spojrzenia, ni z ujmującego uśmiechu kobiety.
Zbyt młodzi i zbyt naiwni nie znali się na kobiecych sztuczkach. Ani tym bardziej na sztuczkach kunoichi.
Nawet
Kirisu. Znajomości z wieśniaczkami i ich córkami, nie przygotowały go na osobę pokroju
Leiko.
Młodzieńcza naiwność sprawiła, że nie byli wyzwaniem na łowczyni.
Kojiro zjawił się pół godziny po zmroku i kilkanaście minut przed tym, jak zioła powaliły mocnym snem obu yojimbo
Leiko.
Uśmiechnął się na widok ironicznie.-
Są uroczy gdy śpią, ne Leiko-san?
Po czym rzekł.-
Zauważyłem ognisko w południowej części kotliny. Tam obozują twoi znajomi, ruszymy ?
-Iye.- rzekł w odpowiedzi łowczyni. Czy to z sentymentu, czy to z bardziej praktycznych pobudek zależało
Maruiken na bezpieczeństwie tej dwójki. Poprosiła więc
Kojiro o pomoc. I dyskretne czuwanie na tą dwójką.
-Co za przewrotność losu. Yojimbo których trzeba ochraniać.- westchnął teatralnie
Kojiro, ozdabiając wypowiedź ironicznym uśmieszkiem. Jednak nie trzeba go było nakłaniać do pomocy, choć... figlarne błyski pojawiły się w oczach ronina. Jego ręce otoczyły nagle
Maruiken, przyciskając drapieżnie jej ciało do niego. Usta
Kojiro przywarły do jej ust równie drapieżnie co namiętnie w gorącym pocałunku. Po którym to ronin szepnął jej do ucha żartobliwie.-
Mała zapłata za ten trud. A teraz odejdź Tsuki no musume, zanim ochota na łowy zgasi resztki głosu rozsądku u twego tygrysa.
Wskazówki ronina były dość dokładne by, bez trudu łowczyni dotarła na miejsce spotkania. Zanim weszła w obręb światła padającego z ogniska mogła przyjrzeć się
Kistu Ayame i
Ishi Furoku o czymś rozmawiali.
W zasadzie to
Ayame opowiadała z wypiekami na twarzy i wspomagając słowa energiczną gestykulacją.
Młoda miko, chyba starała się wywrzeć na swym yojimbo jak najlepsze wrażenie. Oceniając z boku sytuację
Leiko uznała, że nastoletnia
Korogi się podkochuje w swym opiekunie pierwszą niewinną miłością.
Być może nawet nie zdawała sobie z tego sprawy będąc w trudnym wieku dojrzenia. Jeszcze nie kobieta, ale już nie dziecko... i bez kobiecego przykładu, który mogłaby naśladować.
I ta sprawa uderzyła najbardziej w
Leiko w tej chwili. Młodej miko brakowało tej gracji, jaką powinna mieć z racji wychowania do pełnionej roli. Oznaczało, że nie miał jej kto wychować. Świątynia w której szkoliła się
Ayame, musiała zostać zniszczona w pierwszych latach wojny.
Yojimbo, przysłuchiwał się czasem śmiejąc się, czasem wtrącając jakieś słowa.
Traktował miko mieszaniną, szacunku, sympatii i niemal ojcowskiej troski. Stanowili dobraną parę, obecnie. Ale niech no młoda miko podrośnie i nabierze kobiecej natury To wtedy to co było ledwo rysą na mieczu, stanie się pęknięciem... chociaż, kto wie? Inari Ōkami lubiła płatać psikusy.
Leiko obserwowała tą dwójkę z daleka przez chwilę, z mowy ich ciała i ust odczytując subtelne informacje na temat ich relacji. Z ust także odczytała, nieco na temat tematu rozmowy. Ich walki z ninja. Podczas, której młoda miko wykazała się umiejętnościami i teraz subtelnie próbowała się dopomnieć o słowa uznania, od osoby w której była zadurzona. Szczegóły jednak umknęły łowczyni, mrok jak i migotliwy blask ognia sprawiał, że
Maruiken miała problemy ze szczegółami.
A gdy zbliżyła się na odległość słuchu...
Furoku zareagował gwałtownie. Szybko wstał i sięgnął po oręż. Uspokoił się dopiero, gdy zauważył
Leiko. Odprężył się mówiąc.-
Gomennasai łowczyni-san. Spodziewałem się, że to ja ciebie tu przyprowadzę. Miałem iść do waszego obozowiska, wkrótce...
Wskazał dłonią konar przyniesiony w pobliże ognia i przeznaczony na siedzisko.-
Spocznij proszę.