Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-09-2011, 19:20   #22
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Grupa podzieliła się dość szybko, aczkolwiek [B Kikata[/b] postanowił postąpić według swego planu. O dziwo dowódca wyprawy pozwolił mu odjechać traktem, zaś na sprzeciwy elfa odpowiedział cicho. – Łatwiej nam będzie się podkraść jeżeli zbójcy skupią swoją uwagę na nim.
Trochę racji w tym było, chociaż dało się zobaczyć też wady tego planu. Jednak na dłuższe dysputy czasu nie było, a dwie grupki ruszyły różnymi stronami traktu. Tropiciel, jak i Jonas radzili sobie świetnie, bezszelestnie przemykając między gałęziami.
Oren mimo że trochę głośniejszy, zdawał się niemal niewidzialny, niczym kameleon wykorzystujący otoczenia do ukrycia swej tożsamości - zapewne jakieś magiczne sztuczki.
Kapłani którzy do przedzierania się przez lasy w ciszy nie przywykli, co jakiś czas złamali gałązkę czy zahaczyli się ubraniem o krzew, jednak nie były to na tyle głośne odgłosy by zwrócić na siebie czyjąkolwiek uwagę.

Już po chwili to łowca stał się ofiarą, bowiem obie grupki podkradły się na tyle blisko miejsca, które elf uznał za miejsce zasadzki, iż na własne oczy ujrzeli czające się w zaroślach zagrożenie. Po każdej stronie drogi w krzakach siedziało po czterech „zbójców”. Rognar zaklął cicho na ich widok, nie dziwota jednak, kto bowiem spodziewał by się tu…


…goblinów! Z każdej strony drogi po trzy takie poczwary. Małe i pokraczne, uzbrojone w noże kuchenne, pałki oraz proste dzirty na plecach. Na ich pancerze składały się brudne szmaty jak i garnki na głowach, może to właśnie oni okradali nocami wioskę Hula, a prości mieszkańcy wszystką winę na ducha zwalali?
Małym zielonym szkarada towarzyszyło jednak też większe dla bohaterów zagrożenie.


Hobgobliny, po jednym z każdej strony drogi. Te istoty były sporo wyższe od swych słabszych kuzynów, jak i lepiej uzbrojone. W dłoniach trzymali zagięte kordelasy jak i proste drewniane tarczce. Przy udach przypięte mieli noże do rzucania, zaś paskudne cielska chroniły dobrze wykonane zbroje łuskowe.

Lecz co gobliny robiły w lasach na trakcie do Tarlen? Każdy wszak wiedział, że Królestwo Wielkiego Kryształu od lat walczy na granicach z zieloną zarazą, wypędzając ją coraz dalej, a pojedynczy goblin na ziemiach królestwa to rzadkość. Tu zaś siedziała cała banda, i jak by na to nie patrzeć uzbrojona po zęby.
Aczkolwiek ktos powiedział kiedyś – najpierw uderzaj potem pytaj. W tej sytuacji wydawała się to dobra taktyka bowiem goblinoidy raczej nie chciały dyskutować przy herbacie, a z zakładników łatwiej wydusić zeznania.

W momencie gdy grupka podkradła się do bandy goblinów ukrytych w krzakach, Kikata wyjechał na trakt w zagrożonym miejscu. Wojownik świadom był zasadzki, dla tego gotów był do zeskoczenia z konia w każdym momencie i stawienia czoła oprawcą. Gdy samuraj znalazł się w zasięgu wzroku bandy zbójeckiej, pozostała część drużyna dopiero zdążyła do goblinów podejść.
Gdy Hobgoblin zobaczył zbrojnego samuraja na koniu gwizdnął głośno i przeciągle, a dwa dzirty wyleciały z krzaków, po jednym z każdej strony traktu, w stronę Kikaty.
Jeden z drewnianych pocisków uderzył w zbroję białowłosego, odbijając się od niej z brzdękiem, tak prosta broń nie mogła równać się z kunsztem wschodnich płatnerzy.
Drugi goblin miał na nieszczęście samuraja więcej szczęścia, jego oszczep przeleciał tuż koło twarzy samuraja zrywając boleśnie skórę z policzka człowieka. Tayio powinien dziękować swym przodkom, że drewniany pocisk nie trafił go prosto w twarz bowiem marny był by to koniec.
Samuraj zeskoczył szybko z konia, dobywając katany, jednak wtedy jasnym stało się czemu hobgoblin gwizdnął głośno, zamiast cicho kazać swym pobratymcom zaatakować.
Oto bowiem z krzaków spory kawałek przed Kikatą, wypadł czarny rumak z uzbrojonym jeźdźcem na grzbiecie.



Czarnowłosy mężczyzna, słusznej budowy pochwycił za długi miecz i na swym wierzchowcu zaczął szarżować, na samuraja. Deszcz który padał coraz gęściej rozbijał się o jego zbroję łuskową, oraz tarczę na plecach. Samuraj stanął w obliczu nie lada wyzwania…

W tym czasie po prawej stronie traktu Karl i Thomas wyskoczyli na bandytów by ratować samuraja od walki na wszystkie fronty. Jeden z najemników, zamachnął się oburącz swym bojowym młotem, ale goblin z piskiem przerażenia, rzucił się do tyłu unikając ataku. Karl jednak przebił mieczem stwora, który umknął obuchowi jego brata, a stwór z kwikiem runął na ziemi w kałuży posoki.
Rognar ruszył wraz z najemnikami zderzając swój miecz z hobgoblińskim ostrzem. Paskudny uśmiech wykwitł na twarzy stwora, gdy zablokował atak i zaczął wymieniać ciosy z oficerem w tańcu śmierci ...
 
__________________
It's so easy when you are evil.
Ajas jest offline