Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-09-2011, 20:38   #27
baltazar
 
baltazar's Avatar
 
Reputacja: 1 baltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znany
- A bodaj byś się utopił w goblińskiej jusze ty… ty… i tu w miejsce jakiegoś plugawego określenia rodzicielki tudzież spaczonej fizjonomii przeciwnika długo ściągał flegmę poczym solidnym splunięciem posłał złość na ściółkę. Po czym z rozmachem ciął najbliższą gałąź dając upust złości. Przeklął coś jeszcze pod nosem i pomógł pozbierać się z gleby Gunnarowi.

Gomrund widząc sytuację chciał wyrwać do przodu aby wzmocnić grupę goniącą za dziewczyną. Jednak jak to na typowego przedstawiciela krótkonogich nim ruszył swój owłosiony zad ludziska już dawno wyrwali lub poczęli się przegrupowywać. – Psia ich mać. Warknął nie bardzo znać było czy na kompanów czy na mutanty, ale widać iż wyraźnie był niepocieszony faktem rejterady paskuda. Wycofał się pod dyliżans, czekając na dalszy rozwój wypadków. Jak to mawiała pierwsza zasada krasnoludzkiej sztuki wojennej najlepszą obroną jest obrona i Płonący Łeb też taką zasadę wyznawał. Zamiast ganiać za wrogiem trza było dać znaleźć się wrogowi niech sam do ciebie przylezie i się męczy. A jako, że łatwiej go było przeskoczyć niż obejść, a nawet w lekkim pancerzu wyglądał jakby trudniej go było ruszyć z miejsca niż stuletni dąb wyrwać z korzeniami tedy z tarczą i mieczem czekał. Z zadowoleniem przyjął gadkę Dietricha, znać było po jego zachowaniu że nawykły człowieczek do walki i nie ulegający podnietom szarży. Na wóz się nie pchał… było ich aż nadto a i w jego ocenie miejsca przede wszystkim winno się tam babom ostawić.

Kiedy rozległ się krzyk definiujący zagrożenie uśmiechnął się w duchu… a powodów miał wiele. Przede wszystkim pokaże teraz tym psubratom co to znaczy krasnoludzka stal, no i po prawdzie to walka z pomiotami chaosu była znacznie lżejsza (w jego oczkach) niż z orzywieńcami. – No to spierdalajcie ile sił w nogach! - Odkrzyknął.

- Imrak do stu tysięcy goblińskich urzezanych kutasów zleź niżej na kozioł. Stańże koło tych z tym ognistym żelastwem. I tak palniesz ino raz nim tu ktoś dobiegnie tedy nie rozkładaj się jak na babie. Warknął do pobratymca widać było, że nawykły on był, iż posłuch wzbudzał. – A potem dołączysz i jak Grungi przykazał parę łbów młotem ropierdzielisz. Sam w tym czasie stanął może metr przed powozem. Centralnie zajmując środkową pozycję…

- Posuńcie się nieco Spieler i patrzajcie się jak winno się szarżę przyjmować.
- Zwrócił się do wojaka, który i tak zajął pozycję przy jego boku nigdzie się nie pchając i nie roszcząc sobie praw do tak zaszczytnej pozycji. Płonący Łeb roztarł glebę buciorami by stać pewnie. Mocno ustawił się na tęgich nogach. Poprawił korbacz na plecach, nóż za pasem… łyknął coś z manierki i z tarczą w lewicy a mieczem w prawicy czekał na to co przyniesie im los za chwil parę. Nie zamierzał sworować się naprzód... wprawdzie był nawykły do samotnej walki jednak jak każdy krasnolud wiedział co to znaczy szyk i porządek w bitwie!Czekał na chwałę i zwycięstwo! - Komið skógrækt hafrarnir! - Zakrzyknął na zachętę.

 
baltazar jest offline