Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-10-2011, 21:45   #5
Tohma
 
Tohma's Avatar
 
Reputacja: 1 Tohma ma w sobie cośTohma ma w sobie cośTohma ma w sobie cośTohma ma w sobie cośTohma ma w sobie cośTohma ma w sobie cośTohma ma w sobie cośTohma ma w sobie cośTohma ma w sobie cośTohma ma w sobie cośTohma ma w sobie coś
Szybko opuściła zapuszczony budynek śledzona wzrokiem przez tych gości, którzy byli dostatecznie trzeźwi by dostrzec urodę jej twarzy, skrytą w cieniu kaptura.
Starannie złożyła otwarty list na pół i wetknęła go za pas. Załącznik, którego nie mogła odczytać, wydawał się jej intrygujący. Nie miała pojęcia dlaczego szefostwo Oporu zamieszczało coś takiego, skoro równie dobrze mogli jej powiedzieć co chcieli na miejscu. Z drugiej strony od dawna wiedziała, że tą organizacją, w przeciwieństwie do najemników, rządzą bardzo ostre prawa, dla niej bynajmniej zrozumiałe i potrzebne. Dlatego nigdy się tam nie zgłosiła, mimo że już parokrotnie otrzymywała listy od Bashy z propozycją ciepłej posadki w Oporze.
Rozejrzała się po ciemnej okolicy. Niskie budynki wyrastały tutaj z ziemi bez specjalnego planu. Nawet w centrum, gdzie znajdowała się ta obskurna karczma, łatwo było się zgubić. A brak orientacji w takim miejscu, pełnym typów wszelkiej maści, nie mogło wróżyć nic dobrego.
Na szczęście Lea znała miasta najemników jak własną kieszeń. Każdą alejkę, każdy burdel i każdy rynsztok.
Chaos był tu zarządcą a ona nie mogła przestać myśleć, że lepszego znaleźć nie można.
Z tą wiedzą ruszyła przed siebie klucząc uliczkami i zbliżając się do celu.
Vaerl nie była daleko stąd. Dwie, trzy godziny jazdy koniem przy dobrej drodze.
Ale najpierw musiała załatwić sobie konia. Spojrzała na wysoki budynek, po którym mało kto rozpoznawał stajnie. Szybko przeszła przez szeroki, bezdrzwiowy portal i bez słowa minęła stajennego. Wybrała burą klacz, która na tak krótką podróż wydała jej się idealna i wyprowadziła ja przed budynek rzucając koniouchemu parę monet w zapłacie.
Wsiadła na konia na oklep i pognała go w wybraną stronę.
Nigdy nie przywiązywała się do rzeczy. Jej cały majątek stanowiły rzeczy, które miała teraz ze sobą. Broń, ubranie i torba wypełniona mniej lub bardziej ważnymi akcesoriami. Całe pieniądze, które zarabiała, tudzież zdobywała, oddawała na przechowanie do swojego przyjaciela Farela, przy sobie zostawiając tylko tyle, ile uważała za konieczne.
Farel był z nią od czasu, gdy uciekła spod jarzma jaszczurów. To właśnie u niego i u innych elfów znalazła wraz z pozostałymi uciekinierami schronienie i to tam uczyła się żyć na nowo, tym razem wolna.
Można powiedzieć, że jest miłością jej życia, lecz nigdy by przed nim tego nie przyznała. W końcu łączyła ich tylko przyjaźń i sporadyczna namiętność...
W zamyśleniu potarła wiszący na szyi wisiorek przedstawiający jaszczurkę pożerającą swój własny ogon.
Och, miała ogromną nadzieję, że ta misja, którą miała podjąć, zagwarantuje jej możliwość zabicia wielu łuskowatych.
Uśmiech przeciął jej bladą twarz, gdy w środku nocy gnała w kierunku twierdzy.
 
__________________
There is no room for '2' in the world of 1's and 0's, no place for 'mayhap' in a house of trues and falses, and no 'green with envy' in a black and white world.
Tohma jest offline