Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-10-2011, 00:44   #43
Ravanesh
 
Ravanesh's Avatar
 
Reputacja: 1 Ravanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputację
Policja zwinęła się szybciej niż ja od matki po niedzielnym obiedzie. W obu przypadkach takie zachowanie było uzasadnione. Poczekałam aż miną mnie wozy gliniarzy i poszłam pogadać z szefem GSRów o możliwości kontaktu z MRem. Facet zaprosił mnie do wozu bojowego, więc wgramoliłam się tam z wdziękiem i wtedy połączenie szlag trafił. Już myślałam, że to moja wina, bo coś kompletnie niefachowo i nieprofesjonalnie namieszałam, ale żołnierz poustawiał wszystko jak trzeba a nadal słychać było tylko szumy i trzaski. Zdechlakowo i jego uroki.

Potem dostałam prosto w głowę pociskiem złożonym z potężnej emanacji śmierci jakby mnie ktoś obuchem przez łeb zdzielił i wszystko nabrało większego sensu. Rytuał Laury musiał obudzić jakąś siłę, która zaczynała rozprostowywać, metaforycznie oczywiście, swoje kulasy w piwnicy.

Ups, no to się narobiło.
Poradziłam GSRom żeby wszyscy wsiedli do wozu bojowego razem ze mną, zatrzasnęli drzwiczki i ruszyli w stronę mostu nie oglądając się za siebie.

A tak na serio to wyskoczyłam przed wóz bojowy próbując zrozumieć, co właśnie miało miejsce w owej piwnicy.
- Cholera jasna! Chłopaki, stoicie tak wozem, żeby w razie, czego ostrzelać wyjście z piwnic gdyby pojawiło się w nich coś niepożądanego? – Krzyknęłam do GSRów.

- Nie! - Pilnujemy ulicy. Obrócić samochód! Ale już!

- Przygotujcie się! Tylko bez nerwów, nie chciałabym oberwać z tego, ok? – Miałam nadzieję, że goście mieli zaprawę w terenie i nie strzelali na byle poruszenie wokół siebie.

Obmacałam w biegu sprzęcior poukrywany w różnych zakamarkach mojej odzieży i pogratulowałam sobie przezorności i lekkiej paranoi. Dzięki temu miałam na sobie lekki kevlar, jak widać nawet w dzień takie rzeczy na Umarlakowie były podstawowym ekwipunkiem. Leciałam do piwnicy wyrzucając sobie, że zostawiłam tam dwójkę żółtodziobów.

Tuż przy wejściu do zrujnowanej kamienicy usłyszałam z dołu odgłosy strzałów. Była tam ich trójka: Nathan, Laura i jeden członek Grupy Szybkiego Reagowania. Wiedziałam, że każde z nich miało broń, chyba innego typu, ale za nic nie potrafiłabym rozpoznać po samych dźwiękach wystrzałów, czyjej broni używano. Jak dla mnie to zawsze brzmiało tak samo. Potem coś huknęło nieco głośniej. Cholera wie, co to mogło być a ja starałam się zrobić użytek z moich długich nóg i jeszcze przyspieszyć. Wbiegłam do budynku i usłyszałam ponownie terkot broni i czyjeś wrzaski. „Niech to nie będzie Laura, niech to do diaska nie będzie Laura” – powtarzałam w duchu.

Zobaczyłam zejście do piwnicy i jakiś ruch na schodkach czułam także bliską obecność nadnaturalnego gówna, więc wydobyłam srebrne ostrze z pochewki na łydce i otoczyłam się niewidzialnością Fantoma. Jeden krok – widzicie mnie, kolejny krok – a teraz już nie. Przesunęłam się bliżej ściany, aby nie zderzyć się z kimś, kto by akurat zasuwał środkiem schodów na górę.

- Chodź tutaj do mnie piesku!!!! – Usłyszałam bliski krzyk Scotta, a w chwilę później jeszcze - No dawaj! No dawaj!

Nathan pojawił się w moim polu widzenia strzelając do stworzenia, które nadal było dla mnie niewidoczne, ale już doskonale wiedziałam, z czym mieliśmy tutaj do czynienia. Pomniejsza istota piekielna. To, dlatego szum duchowy był tak silny. Poniżej schodów wyczuwałam jeszcze inne źródła emanacji, ale nie miałam czasu się na nich skupiać, bo piekielnik pojawił się już na schodach. Znałam takie potwory. Często Czarownicy i różnej maści mroczni okultyści przywoływali te pomioty i związywali z jakimś miejscem, by bestia strzegła go przed niechcianymi intruzami. Z pewnością taki stwór wyczyniał więcej hałasu niż rzeczywiście był wart. Mógł stanowić niebezpieczeństwo dla Łowcy pracującego solo, ale ekipa Regulatorów zjadała takie stworzonka na śniadanie.

Nie byłam w stanie nic zrobić tak długo jak Nathan blokował swoim ciałem dostęp do piwnicy i do potwora. Najbardziej niepokoił mnie w tym wszystkim brak Nekromantki. Egzekutor wyraźnie spierdzielał przed stworem a nigdzie nie było widać czy słychać Laury. Naprawdę miałam nadzieję, że dziewczynie nic poważnego się nie stało, ale i tak przebierałam nogami żeby jak najszybciej minąć Scotta i wbiec do piwnicy w poszukiwaniu Morales. Zerknęłam na dwójkę GSRów, którzy wbiegli za mną do budynku i gotowali się do strzałów. Nie miałam bladego pojęcia, dlaczego Nathan uciekał. Czy tam w piwnicy kryło się jeszcze potężniejsze źródło zagrożenia? Jeśli tak to Egzekutor zostawił Nekromantkę na pastwę tego czegoś, chyba, że dziewczyna już nie żyła, ale nie mogłam odpuścić i musiałam sprawdzić, czy rzeczywiście tak było.

Pies wyprysnął z piwnicy w ślad za Scottem i mało nie parsknęłam śmiechem dekonspirując się przed ogarem. Cerber – trzygłowa bestia, niewiele większa od wilka. Pies miał trzy głowy do kierowania jednym ciałem. Co za bajzel! Dziwne, że się nie wypierdalał, co trzy kroki.

Chciałam jak najszybciej dostać się do piwnicy a ten przeklęty pies nadal stał mi na drodze. GSRy najwyraźniej zamierzały tylko osłaniać Nathana, który nadal uciekał. Dwie głowy psa były mocno poturbowane a tylko środkowa sprawiała wrażenie jeszcze groźnej. Podjęłam decyzję i ukryta na “niewidoczności” ruszyłam w stronę ogara. Ustawiwszy się do niego bokiem uderzyłam sztyletem od góry celując w potylicę ostatniej głowy. Nadałam ramieniu odpowiedni rozmach i wpierdzeliłam srebrne ostrze tak głęboko jak potrafiłam.

Ostrze wbiło się tam, gdzie chciałam. Miałam mały problem, ale udało mi się je z powrotem wyszarpnąć. Ogar coś tam jeszcze poryczał, poleciało z niego więcej krwi, a potem nogi mu się poplątały i upadł po zrobieniu dwóch chwiejnych kroków. GSRy postrzelały sobie do leżącego truchła Jednak nie było takiej potrzeby. Ogar zaczął tracić swój kształt, zmieniać się w dymiącą kałużę ektoplazmy, która w szybkim tempie znikała jak kamfora pozostawiając po sobie ciemny osad na brudnej podłodze kamienicy.

Nie zwlekałam, rzuciłam tylko ostatnie spojrzenie zdychającemu psu i pognałam do piwnicy jednocześnie próbując swoim nadnaturalnym zmysłem wyczuć pozostałe zagrożenie. Zatrzymałam się na chwile przy krwawiącym GSRze sprawdzając pobieżnie jego stan a potem szybko udałam się na poszukiwanie Laury.

Wbiegłam do boksu gdzie ostatni raz widziałam Nekromantkę i znalazłam ją całą i zdrową, tylko nieco spietraną. Bełkotała coś o tym, że jej się dostanie od przełożonych za to wszystko.

- Naprawdę akurat tym się teraz martwisz? – Zdziwiłam się.
Obejrzałam sobie na szybko piwnicę, po czym wzięłam kobietę pod rękę i wyprowadziłam ją na zewnątrz. GSRzy już wedle swoich procedur zajęli się rannym kumplem a ja podprowadziłam Morales do naszego wozu i zawołałam Nathana żeby otworzył jej drzwi i dał dziewczynie posiedzieć chwilę w aucie i uspokoić się.

Kiedy pechowy członek Oddziału został już opatrzony przez sanitariusza i czekaliśmy na wóz, który miał zabrać go do szpitala zorientowałam się, że łączność musiała zostać przywrócona skoro wezwano dla niego podwózkę. Udało mi się po raz drugi wcisnąć do stanowiska przy radiu i pogadałam sobie z dyspozytorem z MRu. Poprosiłam o technicznych z aparatem fotograficznym i workami na ciała a także o jakiegoś łaka z dobrym węchem.

Potem powoli wróciłam do piwnicy żeby na spokojnie obejrzeć sobie napisy, które pojawiły się pod warstwami łuszczącej się farby i brudu. W kącie kołysała się jakaś dziewuszka, która musiała mieszkać w tym miejscu w czasach, kiedy ten budynek nie stanowił jeszcze części Zdechlakowa. Przerwałam krąg, do którego wezwała ją Laura i Bezcielesna błyskawicznie ulotniła się z tego miejsca. Wtedy zabrałam się za studiowanie symboli na ścianach. Zaklęłam pod nosem, kiedy zrozumiałam, czym były. Koniecznie potrzebowałam kogoś z MRu, kto by utrwalił je na kliszy, bo policja nie obcykała ich zwijając się zanim się pojawiły. Poza tym liczyłam na to, że eksperci po zbadaniu warstw farby przykrywającej symbole ustalą, kiedy mniej więcej znaki zostały namalowane i zamalowane.

Wylazłam sobie na słoneczko i wróciłam do Egzekutora i Nekromantki.

- Jeżeli chcecie pójść do „Chryzantemy Pamięci” i poszukać tego kto złożył doniesienie o przestępstwie to się nie krępujcie – podpuszczałam ich co tu dużo mówić.
- Ja mam zamiar poczekać na techników i łaka z MRu bo chcę dopilnować żeby zrobili to na czym mi zależy. To jak? Czekacie ze mną czy idziecie do lokalu?
 
Ravanesh jest offline