Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-10-2011, 06:21   #2
Yzurmir
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Za inkwizytorem i jego pomagierem jechał brodaty mężczyzna w średnim wieku. Posiadał postawną sylwetkę i pewnie trzymał się w siodle, a na jego twarzy widniały dwie blizny — jedna na lewym policzku, a druga na czole. Znaki te sugerowały, że zajmuje się on na co dzień wojaczką. W istocie człowiek ten — który przedstawił się jako Gustav Schmidt — twierdził, iż ma doświadczenie jako strażnik dróg, a obecnie pracuje jako wolny strzelec, oferując usługi tropiciela lub przewodnika ludziom, którzy gotowi są za nie zapłacić.

Schmidt miał założony kaptur, lecz zsunął go na plecy, aby ogrzać się trochę w przyjemnym nordlandzkim słońcu, będącym przecież nieczęstym zjawiskiem. W ten sposób ukazał swe długie jasnobrązowe włosy i stalowe oczy. Był ubrany w wygodny, lecz znoszony strój podróżny, wykonany w barwach ziemi; na szare spodnie i koszulę nałożony był zielony kubrak, a na to ciemny płaszcz i kaptur. Mężczyzna wdział na ubranie krótką kolczugę, a za skórzany pas wetknął pistolet. Jechał na karym wałachu, którego nazywał Flink, starzejącym się już, wciąż jednak wiernie służącym swemu właścicielowi wierzchowcu. Do siodła przypięte były liczne sakwy, w których mieścił się dobytek Gustava, a pod ręką znajdował się także miecz w pochwie.

Przekroczywszy bramę Krefelheim i zmierzając wraz z innymi jego uliczkami, strażnik popadł w filozoficzny nastrój. Rozmyślania często stanowiły podczas wielodniowych patroli jedyną ucieczkę od nudy, toteż przyzwyczaił się do roztrząsania różnych spraw bez spuszczania oka z okolicy. Miasto mu się nie spodobało — jego alejki wydały mu się klaustrofobiczne, domy smutne, a, jak je postrzegał, tłumy ludzi — przytłaczające. Pomyślał, że to zabawne: wiele osób uważa samotne podróże przez lasy Imperium za coś ciężkiego do zniesienia; on sam przecież często, marznąc na trakcie, marzy tylko o tym, by w końcu dotrzeć do najbliższej osady. Ale oto znajduje się w mieście i nagle jedyne, czego chce, to wynieść się z tej śmierdzącej dziury, którą niektórzy chcieliby nazywać ostoją cywilizacji. Być może cel zawsze traci swą atrakcyjność, gdy już się go osiągnie.

Ich grupa dotarła do rynku, a widok niespokojnej tłuszczy wytrącił Gustava z jego myśli. Ludzie poczęli na nich naciskać, w odpowiedzi na co Flink cofnął się. Schmidt pozwolił mu na to, zastanawiając się, czego mogą od nich chcieć, gdy nagle zrozumiał, iż chodzi o nagłe pojawienie się inkwizytora. Na szczęście po chwili tłum rozszczepił się, robiąc dla nich przejście. Słuchając burmistrza, tropiciel poruszył parę razy dolną szczęką w zamyśleniu. Był ciekaw, czy ten atak w jakiś sposób wiąże się z misją Himmelsanga; nawet jeśli nie, sługa Sigmara zapewne nie zignoruje takiego problemu.

Wkrótce Zygfryd opuścił budynek, zostawiając najmitów samych z burmistrzem. Gustav chrząknął z zakłopotaniem. Wciąż ciężko mu było uwierzyć, że pracuje z prawdziwym inkwizytorem — a teraz, gdy nagle pojawiła się ta sprawa z poruszonym tłumem i martwymi wieśniakami, jeszcze bardziej niesamowita wydawała mu się ta sytuacja. I choć schlebiało mu, iż został potraktowany na równi z pozostałymi, był nieco zakłopotany tym, że pan Himmelsang skierował go tu tak, jakby spodziewał się, że Schmidt rzeczywiście da radę przyczynić się w jakiś sposób do postępu śledztwa. Bądź co bądź jednak, miał być przewodnikiem wyprawy, wypadałoby się zatem zorientować chociaż, gdzie ma ta wyprawa zmierzać.

Panie, em… — Zająknął się, starając się przypomnieć sobie imię siedzącego przed nim mężczyzny. — Witoldzie. Zygmuncie…! Jak się nazywa ta wioska niby przez potwory spustoszona i gdzie to ona leży? Mógłby nam pan coś o niej powiedzieć? Może o jej okolicy? Jeślibyśmy się mieli tam udać, to trzeba nam wiedzieć wszystko, co ważne.
 

Ostatnio edytowane przez Yzurmir : 02-10-2011 o 16:13. Powód: zapomniałem o pancerzu (+ drobne poprawki).
Yzurmir jest offline