Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-10-2011, 21:45   #28
Qumi
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Wkurzony, opadły z sił krasnolud w końcu mógł się położyć w swoim mięciutkim łóżku. Przed tym jednak sprawdził swoją zbroję i Brunę. Jutro czekała go misja, więc musiał być gotowy. Wziął trochę wosku na szmateczkę i zaczął polerować, z grubsza zbroję i siostrę.

- Niech ta zasrana drowia sucz niech sobie nie myśli, że krasnoludów nie stać na dobrą prezencję – narzekał pod nosem. Jutrzejsza misja będzie zapewne głównie reprezentatywna, więc musiał dobrze wyglądać. Po 30 minutach intensywnego polerowania zarówno topór jak i zbroja lśniły w świetle świecy. Efekt za dnia powinien być dużo bardziej przyjemny oku.

Westchnął.

-Złoto… myśl o złocie…- powtarzał sobie kładąc się na łóżku. Zamknął oczy i osunął się w odmęty snów i wspomnień.

Po niewoli u drowów tylko nieliczne noce należały do spokojnych. Koszmary i wspomnienia męczyły krasnoluda częściej niż by tego chciał.

”Minął kolejny dzień. Świeże rany po nakłuciach i uderzeniach biczów wciąż krwawiły. Dagor miał nadzieję, że się nie zasklepią, że wykrwawi się na śmierć i uzyska spokój. W oddali słyszał krzyki Bruny, krzyki których słuchał co dzień. Nie mógł nawet zakryć uszy rękoma, gdyż były przymocowane kajdanami do ściany. Bruna krzyczała już ponad godzinę. Krasnolud wiedział co jej robili. Godziny eksperymentów już dawno się skończyły.

Drzwi do celi otworzyły się z hukiem. Dwie kapłanki weszły powolnym krokiem, napawając się widokiem.

- GRRRBGRRRBBB – gdyby nie zakneblowano mu ust żeby nie przegryzł sobie języka to splunąłby na drowki i powiedział im co nich myśli, ale nie miał tego luksusu.

Niższa z kapłanek zaśmiała się. Był to niski, piskliwy głos. W normalnych okolicznościach uznałby go za dziecinny i śmieszny, ale w jej wykonaniu brzmiał jak tysiące paznokci przejeżdżających po szkolnej tablicy.

-Patrz co za świnia! Nawet mówić nie potrafi! – druga zaczęła się śmiać. Jej głos był jak zatrute jabłko, z pozoru słodki, ale jedyne co zwiastował to śmierć.

- Tilien, nie obrażaj świni. – pokiwała głową – To tylko zabawka. Rzecz.- dodała.

- Oczywiście, wysoka kapłanko Moarai. – ukłoniła się lekko, jednak każdy jej ruch syczał jadem.

-Dobrze. Nabierasz wprawy.- odpowiedziała z satysfakcją. - Rzeczy, jednak, istnieją po to aby z nich korzystać… – łapczywe oczy kapłanki spojrzały na kroczę krasnoluda. Dagor wiedział co teraz będzie. Był wyjątkowo obdarzony, nawet jak na krasnoluda. Kapłanki lubiły się nim bawić, upokarzać podczas perwersyjnych orgii. W skład typowych fetyszy kapłanek wchodziło zwykle: biczowanie, drapanie, podpalanie, deptanie, picie krwi, i inne o których wojownik wolałbym zapomnieć.

Kapłanka wyciągnęła niewielki sztylet. Wiedział co chciała z nim zrobić. Niektóre lubiły podczas orgazmu wbijać krótkie sztylety w jego ciało. Właśnie zaczęła dobierać się do przyrodzenia krasnoluda…”


Huk. Dagor obudziły się spocony i rozejrzał niespokojnie dookoła. Huk.

- Co do się kurwa dzieje? To ta sąsiadka? Prawda- spytał Brunę Jak tam pójdę i jej pierdolne… - przerwała mu siostra.

-Cicho debilu, spójrz za okno.- i rzeczywiście, krasnolud nie uwierzył w to co zobaczył. Silverymoon płonęło. Z nieba spadały bomby, w powietrzu unosił się swąd spalenizny.

-Ruszamy.- nie tracił już czasu na dalsze pogaduszki. Czas był towarem luksusowym w tych okolicznościach.

Zbroja leżała gotowa na stojaku. Szybko ją ubrał, pozbierał swoje rzeczy, w tym plecak z posłaniem. Mogła zajść potrzeba nocowania na murach. Chwycił mocno Brunę, a ta zabłysła żółtą aurą. Zbiegł po schodach na dół, otworzył drzwi i rozejrzał się. Słyszał krzyki ludzi, elfów, krasnoludów i upierdliwej sąsiadki.

-Sprawdź co u niej, może potrzebuje pomocy.- krasnolud zrobił grymas, ale posłuchał. Najpierw jednak zamknął drzwi. W czasach chaosu łatwo o plądrujących domy złodziei. Po sąsiadce pobiegł w stronę południowo-zachodniej bramy. Była najbliżej i mógł się tam dowiedzieć gdzie może i w czym pomóc.
 
Qumi jest offline