Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-10-2011, 18:14   #47
pawelczas
 
pawelczas's Avatar
 
Reputacja: 1 pawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodze
Yildirim

Zacząłeś przyglądać się sprzętowi do cyberchirurgii. Mimo faktu, że przebywałeś w zamknięciu, docierały do ciebie informacje o tym, że chcą od nowa wprowadzić cybernetyki do anatomii ludzkiej. Kościół jest pod tym względem bardzo podzielony, gdyż jedni uważają to za herezję, że umysł i ciało człowieka nie będą zależały od jego samego, a od jakiejś maszyny, sprawiając, że jej twórcy bawią się w Boga. Inni zaś widzą w tym dobrą stronę, gdyż pozwoliło by to uniknąć występowania wielu chorób, w tym również psychicznych. Nie zgadzają się jednak na to, by używać tego do czegokolwiek innego, gdyż sprowadzi to sytuację sprzed o koła stu lat. Ty, będąc jako mały chłopiec widziałeś jeszcze, jak sprzątano cały bałagan po wojnie oraz tych, co wojna „odmieniła”.
Niezależnie od poglądów, ciekawość medyka zwyciężyła i zacząłeś badać całą tą technologię na własną rękę. Urządzenie uruchomiło się dość cicho, zaś na ekranie wyświetliły się komendy wykonywanych operacji, archiwum(aktualnie puste, co świadczy o tym, że to nowy sprzęt) czy też inne opcje, włączając w to nawet zmianę języka z Imperialnego na różne, nawet przedwojenne.

Dalsze badania przerwał ci tupot ludzkich stóp po pokładzie oraz syk otwieranych drzwi. Do sali wbiegły dwie ubierające się w strój roboczy osoby. Jedną była niska blondynka, z grubym blond warkoczem, drugim zaś był wysoki mężczyzna, dość młody(chyba skończył niedawno studia), o rudych, porozrzucanych na różne boki włosach. Odetchnęli, wnosząc ostateczne poprawki do swojego ubioru.

- Proszę wybaczyć, ojcze- zaczęła blondynka z dziwnym akcentem- musieliśmy przejść dezynfekcję, a część personelu jest jeszcze na obiedzie w kantynie. Za pięć minut wszyscy będą. Jestem doktor Wanda Walewska, główna chirurg na „Eagle”.
- Ja również przepraszam, doktorze- odezwał się zaraz potem chłopak- ja jestem doktor Hans Schmitt, specjalista od cyberchirurgii. Jak powiedziała koleżanka, personel zaraz będz…

Przerwał w połowie zdania, gdyż do sali weszła kolejna osoba, która nie była raczej członkiem kadry medycznej. Był to bowiem sam komandor we własnej osobie.

Weyer

W chwili, gdy drzwi do windy uchyliły się, ukazała ci się mała salka z jednymi tylko wrotami. W chwili, gdy przez nie przeszłaś znalazłaś się w całkiem innym miejscu. Było to pomieszczenie dużej dosyć wielkości, jednak w większości obładowane różnego rodzaju silnikami, planami konstrukcji, prototypami dziwnej broni(wiele z nich po raz pierwszy widzisz na oczy), a przede wszystkim komputerami oraz niesamowitym bałaganem(zwłaszcza widać to po stercie talerzy). Przy jednym z komputerów ujrzałaś Arie, siedzącą w lekko rozpiętym kombinezonie(wyraźnie różni się od waszych luźnością, chyba jej własny projekt) oraz z okularami na nosie. Jej czupryna wciąż zdawała się być taka sama jak była. Gdy tylko weszłaś, pchnęła nogą krzesło, obróciła się na nim oraz wstała, kładąc dłoń na biodrze.

- Miło cię widzieć, moja droga. Jak wiesz, nazywam się Nataragi Aria, naczelna inżynier. Mów mi jednak po prostu Aria, gdyż nie lubię, jak się ktoś do mnie odzywa tak formalnie. To niepotrzebnie tylko utrudnia życia i ustawia nas w szeregu.

Podeszła do jakieś szafki, czegoś szukając:
- Kawy, herbaty, może wina. Albo nieco kontrabandy? Udało mi się przemycić sake z Terry i Red Labela. Albo może nieco samogonu, własna produkcja.

Wyszczerzyła się. Widać jest bardzo, ale to bardzo otwarta do ludzi, choć nieco chaotyczna i zwariowana.

Vertival

Wyszedłeś z głównego mostka w stronę ambulatorium. Okazało się, że znajdowało się ono niedaleko centrum dowodzenia okrętem, więc nie musiałeś przechodzić długiej drogi. W chwili, gdy drzwi się rozwarły, ujrzałeś masę sprzętu komputerowego oraz dziwnych maszyn, które z pewnością miały służyć celom medycznym. Nie wiedziałeś, gdyż kompletnie nie znasz się na technice medycznej. Możesz jedynie się domyślać po ilości igieł oraz dużej ilości rączek, że te należą do najbardziej bolesnych.

Prócz sprzętu, ujrzałeś trzy osoby: jedną kobietę o blond włosach w warkoczu, rudowłosego mężczyznę(ta dwójka stała na baczność) oraz samego ojca Ylidrima, grzebiącego właśnie przy jednym ze sprzętów, właśnie tym z największa ilością igieł oraz rączek.

Sabathiel

- Raport już został wykonany, panie majorze- zakrzyknął tylko młodzian, wciąż stojąc na baczność jakby mu wsadzono kij w tyłek.

W chwili, gdy informował wszystkich przez intercom, ty po cichu przekradłeś się do magazynu, gdzie szukałeś swojej paczki. Ujrzałeś ich kilka, choć miałeś pewność, że tam znajduje się jakaś kontrabanda pilotów, bo to jest przecież nieuniknione. W końcu jest skrzynka z twoim nazwiskiem. Ponownie przekradając się koło młodziana, uciekłeś stąd, prosto do swojej kajuty.

Drogę ku niej wskazał ci jeden z załogantów. Znajdowało ono się piętro wyżej od tego, w którym teraz jesteś. Widziałeś tam dość sporo rekrutów, ale im dalej szedłeś, tym było ich coraz mniej, co świadczyło o tym, że to jest oddział oficerski. Wszedłeś do swojego pokoju. Był on dość przestronny, jak na standardy statku, z łóżkiem, szafkami, stołem, komputerem, a nawet prywatnym brakiem. Otworzyłeś swoją paczkę, by wyciągnąć swoje zamówienia. Niestety… nie dało ci się nimi nacieszyć, gdyż odezwał się intercom.

- Panie majorze! Wszyscy pana podkomendni czekają!
 
pawelczas jest offline