Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-10-2011, 20:40   #6
pawelczas
 
pawelczas's Avatar
 
Reputacja: 1 pawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodze
- Poruczniku, możecie odejść- odpowiedziałem tylko, nim jeszcze przeczytałem wiadomość- jak przyjdzie co do czego, powiadomię was.
- Wedle rozkazu- odpowiedział, salutując i odchodząc.

Dopiero gdy mój podkomendny wyszedł z pomieszczenia, otworzyłem wiadomość, patrząc czego ode mnie chce rada.
I informacja nie specjalnie mi się spodobała. Wybrany do misji, co? Mam dziwne wrażenie, że to nie jest misja, z której oczekują, że wrócę żywy, tym bardziej, że nie będę mógł ze sobą wziąć żadnego z podkomendnych, gdyż została naznaczona klauzulą tajności pierwszej klasy. Niech wszyscy bogowie wezmą w końcu ten durną radą i niech stworzą nową, na której czele stanę ja. I to może właśnie jest powód, dlaczego to mnie do tego wybrano. Nie mniej, otworzyłem tę kopertę z własnej woli, to musze się podporządkować. Zważywszy na to, że jak nie wykonam tego wedle ich woli, będę zdrajcą. Mógłbym niby wciąż dowodzić moimi ludźmi, ale jestem pewny, że część z nich przeszła by na stronę „sprawiedliwości”.
Dość jednak gdybania. Wstałem z miejsca, ubierając się w swój strój paradny, narzucając pelerynę, a w dłoń biorąc laskę, napełniając ją wcześniej nieco energią, by błyszczała się od nienaturalnego światła. Chodzi o efekt, nie na jakieś konkretne użycie, to też przesłana dawka energii była naprawdę niewielka. Dopiero potem skierowałem się do baraku, gdzie byli moi żołnierze.
Każdy z nich był wysokim elfem z krwi i kości. Żaden człowiek, jaszczuroludź, a nawet leśny elf nie mógł wejść w jego struktury. Eleganccy, dostojni, a jednocześnie śmiertelni. Tak ich mam nadzieję zapamiętać. Kiedy przechodziłem między nimi, właśnie śniadali, lecz przerwali je, salutując. Powitałem to kiwnięciem głowy wobec każdego z nich. Szukałem jednego z moich najstarszych oficerów, porucznik Reli’thar Ashalorth, będąca dowódcą osobistej straży rodu Tele’virr. Wysoka, dostojna, wręcz niemal olśniewająca jak kiedyś, a w łóżku niczym zawodowa kurtyzana.


- Porucznik Ashalorth- zacząłem rozmowę- na jakiś czas będę musiał opuścić struktury oddziału na rzecz pewnej misji zleconej przez radę.
- Ale… kapitanie- odezwała się po chwili, spoglądając na moją twarz- może dać Wam jakąś ochronę? Nie wypada…
- Pani Porucznik, nie wydaje mi się, by była ona potrzeba, choć jeśli rada pozwoli, to z pewnością wezmę kilka osób. Na ten czas, przejmujecie dowodzenie. Zrozumieliście?
- Ta… Tak jest!- zakrzyknęła, salutując
- Procedurę znacie, więc nie muszę nic więcej mówić. Prowadźcie dalej rekrutację wysokich elfów i szkolcie ich na zawodowych żołnierzy. To wszystko. Panowie, panie, życzę wam smacznego
- DZIĘKUJEMY, PANIE KAPITANIE!- odezwał się chórem oddział, co wyraźnie mnie zadowoliło.

Wiedząc, że moja porucznik nie zawiedzie, mogłem się oddać dalszym przygotowaniom, w tym również polerowaniem swojej maski. Wypadało by się przecież pokazać radzie jak najlepiej. Spoglądałem również na swoje oszpeconą twarz, coś co mnie uświadamia jak niebezpieczny wróg, z którym walczę oraz jaką mocą dysponuje. To mi również przypomina o tym, kim jestem i jaki jest mój cel w tej organizacji. Doprowadzając maskę do ładu, zakładam ją na twarz, rozpuszczam włosy i kieruję się na umówione miejsce spotkania.
 

Ostatnio edytowane przez pawelczas : 03-10-2011 o 20:45.
pawelczas jest offline