Reakcja strażników napawała go odrazą. - Gdzie zajęcze serca, psie syny, obrońcy Imperium zakichani!- wrzeszczał za dezerterującymi strażnikami.
Jeśli jednak liczył na wzbudzenie u nich wyrzutów sumienia to się przeliczył. Z wnętrza budynku słyszał krzyki towarzyszy, którzy zdecydowali się na skok. "Stal, stalowe pazury?!" coś mu to mówiło. Wszystko składało się w logiczną całość. Nie zmieniało to faktu, że tam ginęli ludzie, więc zdwoił wysiłki by dostać się do środka. Gdy w końcu mu się udało ujrzał zdewastowane pomieszczenie i dziurę w ścianie. - Szykuje się tropienie i na prawdę długa noc- popatrzył po sobie krytycznie. Był ubrany w gacie i cienką spodnią koszulę. Miał co prawda buty na nogach a w ręce topór, ale było to wszystko daleko niewystarczające na to z czym spodziewał się zmierzyć. Gdyby nie słyszał krzyków ludzi zdecydowanie by zawrócił i poczekał aż reszta oddziału się zbierze. Jednak w tej sytuacji nie pozostało nic innego jak wybrać bardziej wariacki wariant. - Trzeba pójść jej śladem. Na miejscowych chłopków nie ma co liczyć. Oby reszta naszych doszła jak na nią trafimy.
Zaczął sie rozglądać szukając wzrokiem psa. - Spąg! -zagwizdał cicho. pies wyskoczył z mroku merdając w podnieceniu krótkim ogonem- Wąchaj Spąg, szukaj!
Piesek pokręcił się chwile w kółko z nosem przy ziemi po czym wystrzelił jak z procy idąc śladem. - Wolniej! Cholera, nie zdążyłem wziąć sznurka!- Gottri popędził za pupilem.
Trop na razie był tak wyraźny, że i ślepy mógł nim pójść, ale wiedział, że to się może wkrótce zmienić. Poza tym chciał by pies zapoznał się z zapachem wroga, by później mógł ich ostrzec przed niebezpieczeństwem. |