Strach i bezsilność towarzyszyły widokowi rozerwanej ściany. Z strachem uczono go sobie radzić, najpierw stary dowódca zamkowego garnizonu i ojciec, potem magistrzy magii z Altdorfu. Z strachem sobie poradził, jakoś.
Z bezsilnością nie mógł. Nieruchomo stał przez sekundy wydające się minutami. Doskonale pamiętał von Altmarkt nie zostawia towarzyszy, nie ucieka.
Jednak sytuacja była beznadziejna. Nawet ogień nafty pewnie im nie pomoże. -Wycofujemy się.- Wypowiedział z niechęcią. - Za Gotfrydem do piwnicy.- Oby ojciec Odo tam już był.
Stała przed nim ciemność za nim ogień i śmierć. Postanowił nie wejść na ślepo. Odwrócił się wciąż miał chwilę. Otworzył swój umysł na przepływ wiatrów magii i zaczął je naginać do swojej woli mając w oczach wyobraźni zaklęcie, które rozświetli jego broń. Tak przygotowany będzie mógł bez lęku wejść w ciemność. |