Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2011, 13:39   #7
Aeshadiv
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Herr Lynre cały czas jechał za łowcą milcząc. Był pogrążony w swoich przemyśleniach jak to zwykle mnisi. Zdarzało mu się to niezwykle często podczas podróży. Wystarczyła tylko chwila aby wyrwać go z tego stanu. Taką chwilę zafundował mu właśnie burmistrz. Zakonnik skrzywił się widząc jak mężczyzna tak o podbiega i ni z tego ni z owego, bez żadnych form szacunku zaczyna żalić się inkwizytorowi. Gdy tylko Zygfryd zwrócił mu uwagę samym spojrzeniem, Aldbert uśmiechnął się. Znał łowców i ich charakter. Samemu miał z nimi styczność i wiedział, że gniewne spojrzenie inkwizytora nie miało prawa zawieść, zawsze było tak samo przenikliwe i tak samo chłodne.

Ludzie w miasteczku dziwnie patrzyli się na jego ubiór. Płaszcz z kruczych piór wyglądał bardzo dziwnie. Był to jednak standardowy ubiór jego zakonu. W Siegfriedhof każdy otrzymuje taki habit po ukończeniu odpowiednich nauk zakończonych pierwszym odesłaniem nieumarłego do dziedziny Morra. Zarośnięty mnich cały czas został w kapturze. Nie ściągał go. Wystawała z niego długa broda. Różnokolorowe oczy patrzyły na burmistrza w pewnym politowaniem. Jak to bywało w jego zwyczaju nigdzie się nie spieszył po prostu czekał, aż burmistrz odpowie na wszystkie pytania jego poprzedników. Dopiero wtedy będzie trzeba to przeanalizować i wyciągnąć wnioski.
 
Aeshadiv jest offline