-Źle mnie gospodarzu zrozumiałeś...- burknął młody kleryk -Oczywiste jest iż nie masz umysłu inkwizytora i z dala heretyka nie rozpoznasz. Ja rzecz jasna tego nie wymagam od was.- skinął mu głową -Nie wymagam też, byś czytał klienteli w myślach i rozpoznawał, który z nich może być człekiem prawym, a który może działać przeciwko jedynej i prawdziwej wierze.- znów skinął głową. Nie mógł grozić i straszyć. Choć wykonywał kilka skromnych zadań dla poszczególnych inkwizytorów i miał zadatki na bycie takowym w przyszłości, wciąż był zwykłym kapłanem. Nie miał żadnego prawa zachowywać się jak ktoś wyżej postawiony w hierarchii kościoła.
-Chodzi mi jeno o to, iż pomagając w schwytaniu takiego człeka, zapamiętam Ciebie i twoje włości dobrze. Kiedyś może nadejść dzień, że zaświadczyć ktoś uduchowiony będzie musiał a wtedy moje słowa byłyby na wagę złota. Bogowie jedni wiedzą, kto zawita w wasze progi gospodarzu, choć z całego serca życzę, by żaden heretyk ani zbój nie zakłócił waszego spokoju.- dodał na koniec biorąc wdech.
-Mąż to niemłody był, odziany lepiej niż niejeden podróżnik. Butny i dumny. Zaś należąca do kościoła tarcza, nie była zwykłym kawałkiem stali. Eleganckie ryciny na zewnętrznej stronie ją zdobiły. Ryciny w tematyce mi bliskiej.- wskazał palcem święty symbol Niezwyciężonego, który wisiał mu na szyi -Człek ten poszukiwany przeze mnie obnosi się pogardliwie wobec mego kleru, równocześnie nie ukrywając ów tarczy, a wręcz przeciwnie. Kpi sobie spacerując z nią uliczkami, pomiędzy ludźmi. Kpi ze mnie, kpi z mego przeora, z każdego duchownego, ale również i każdego zwykłego człeka, który wierzy w mego boga. Za to kpienie zostanie on ukarany. Jeśli zatem możesz się do tego przyczynić, pomóż mi w odnalezieniu go, a nagroda choć niematerialna Cię nie minie.- skinął głową -Może któryś z twoich pracowników takiego osobnika widział? Może jaki stały klient?- wzruszył ramionami.
__________________ A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny! |