Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2011, 16:31   #132
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Szybka reakcja Johna na zaistniałą sytuację uświadomiła Double B, że w nim naprawdę niewiele pozostało z człowieka. Nie. Niewiele było na Ziemi a teraz? Chyba nie ma już nic. Szybki, zwinny, nie silący się na żadne wyjaśnienia człowiek przemierzający śmiertelnie niebezpieczny teren w pełni pewnie jedynie co jakiś czas oblizując łapczywie swe wargi. Przypominał węża wytykającego swój obślizgły od jadu jęzor. Działał równie pewnie jak wymieniony drapieżnik, a co więcej robił to od wielu - naprawdę wielu - lat. Programista nie zdziwiłby się gdyby był on jednym z pierwszych mieszkańców Gehenny. Że też Bóg zgodził się na uwolnienie takiego zwyrodnialca. Już wolałby iść tędy z Chase. Ten też nie zdradzał uczuć, ale również nie był tak agresywny, tak dziki i wyalienowany. Sprawiał wrażenie normalnego, ale pewnie niejeden zbyt pewny siebie młodzik stracił już przez niego życie... To nie wesołe miasteczko. To Gehenna. Tu nie żongluje się małymi, żółtymi piłeczkami a zesztywniałymi ze strachu jajami swych wrogów...

Makaroniarz, który niedawno dołączył do ekipy wypadowej nie budził w Double B aż takiego lęku jak przewodnik. Nie wyglądał na rzeźnika i też się tak nie zachowywał. Z drugiej strony pozory mylą. On i Carter mieli przesrane. Do grupy dołączyli bowiem dwaj nieznani im ludzie. Ludzie, którzy za wiedzę Infostrady zapewne gotowi byliby zabić. Przynajmniej John.

Po jakimś czasie, który zlęknionemu informatykowi strasznie się dłużył przewodnik doprowadził ich do małego, żółtego włazu technicznego przymocowanego za pomocą potężnych śrub. Żaden pokrak nie byłby w stanie tego odkręcić. Double B zaczął podejrzewać, że zbliżają się do terenów STRAŻNIKA coraz bardziej. Czuł, że jest coraz bliżej jednego ze swych największych marzeń - wielkiej wiedzy. Oby tylko nie przypłacił jego spełnienia własnym życiem - nie teraz. Jeszcze miał wiele do zrobienia.

W końcu terrorysta otworzył przed nimi dalszą drogę. Przez wąski tunel techniczny. Znowu. Double B na samą myśl o powrocie zaczynały boleć gnaty. John szybko i zwinnie znalazł się w tunelu. Po nim wszedł Double B, który dość się namęczył z Generatorem Szumów, który musiał ciągnąć za sobą. Oby tylko urządzenie nie zawiodło. Nie teraz. Na terenie STRAŻNIKA...



***

"Ten mutant bez uczuć chce go zabić! Zaszlachtować jak dziką zwierzynę! Pojeb. ZiZi nie wiedział co robi pakując go do tej misji. Co więcej nie wiedział z kim on idzie. Na 100% coś wymyślę i ten jebany psychol nie dojdzie już do bezpiecznych sektorów. Oby tylko nikogo nie zabił. Carter i makaroniarz muszą się trzymać na baczności. Nie! Nie dam mu go zabić! ZiZi myśli, że jest cwany? Myśli, że przechytrzy w sprawach technicznych osobę, którą FBI, CIA oraz inne agencje rządowe do walki z sieciową przestępczością szukały przez długie lata? Że wygra z kimś kto wytykał błędy największym korporacjom na ziemi? Nie wie, że mój sprzęt ma moje własne, autorskie oprogramowanie. Każdy plik jest chroniony, każda jednostka alokacji i klaster, każdy pieprzony bit! Co więcej nieużywany dysk po dobie sam się formatuje. Jest to najwyższy poziom zabezpieczeń - ostateczna destrukcja. Nikt tego nie złamie ani nie obejdzie zabezpieczeń. Nikt, bo sam jestem w tym najlepszy… Ale John tego nie wie. Ten szaleniec mimo wszystko targnie się na moje życie, gdy stanę się zbędny. Jebany..."

***

- Carter? Idziesz? - zapytał do tunelu wystraszony Double B.

- Idę, kurwa, idę. - doszło informatyka sapanie gdzieś z głębi szybu.

John odsunął się kawałek, oparł o ścianę i beznamiętnym spojrzeniem wodził po okolicy. Programista czekając na ochroniarza bał się reakcji Johna. Ten już niejednokrotnie pokazał, że jest niezwykle szybki i zwinny a nożem potrafi robić lepiej niż większość kurew dupą. Z niecierpliwością czekając na Cartera Ben unikał wzroku nożownika. Stanął tak aby zasłonić terroryście czysty widok na wyjście tunelu. Nie chciał aby temu wpadło coś bardzo głupiego do głowy... W końcu Carter pojawił się w otworze. Wybrał pełzanie na brzuchu. Najpierw pojawiła się ręka z giwerą, potem twarz.

- Kurwa, John. - wystękał wypełzając z wąskiego szybu. - Ten Makaroniarz mówił, że macie coś do mnie.

- Zaczyna mu nad zwyczajnie odpierdalać. - powiedział cicho programista. - On chce pozbyć się niewinnego Makaroniarza. Ten nam pomógł a gdy jest chwila spokoju już mu po garze coś chodzi niedobrego. On nie rozumie, że ja nie umiem strzelać ani walczyć. Każda osoba jest na wagę złota. - powiedział Double B jakby do ogółu myśląc, że może tym zmyli terrorystę.

Chciał aby John pomyślał, że ratuje Makaroniarza tylko po to aby ten wsparł ich w razie walki. Nic bardziej mylnego. Double B nie lubił zabijania ludzi. Nie tylko tych niewinnych, ale jakichkolwiek. Nie lubił krwi i brzydził się przemocą. Co więcej teraz sam znalazł się na liście tego narwańca... W trakcie dalszej drogi będzie musiał jakoś przekazać reszcie, że po dotarciu do Infostrady muszą się pozbyć terrorysty. Nie chciał tego. Pragnął tego uniknąć, ale nie miał wyjścia. Teraz już rozumiał, że albo on albo John. Double B nie może pozwolić sobie na śmierć. Jeszcze nie...

- Ciekaw jestem co powie ZiZi, że wtajemniczyłeś kogoś spoza kręgu G0 i Punishersów, misster BiBi. Z czyjego moczowodu zrobi sobie wtedy słomkę. Jak sądzisz?

- Na pewno nie z osoby znającej się na semantyce programowania najlepiej na tym statku. - rzekł niepewnie Double B. - On zmienił umowę wyprawy wysyłając Ciebie więc wtajemniczenie jednej, mało znanej osoby nie zagraża naszej misji.

John nic nie powiedział. Uśmiechnął się jedynie tak, że Double poczuł niepokój. A co, jeśli od samego początku nikt poza Johnem nie miał wrócić żywy z tej misji? Jeśli mieli zrobić swoje i zniknąć w zapomnianych korytarzach GEHENNY? Niespokojna myśl przebiegła przez głowę informatyka.

- Kurwa! - rzekł informatyk udając przejęcie po spojrzeniu na Generator Szumów. - Coś jest nie tak! - pospiesznie wyciągnął komputer i przełączył go na matrycę aby hologram nie wyświetlił tego co zaraz zrobi. - Czekajcie chwilę... - dodał i odpalił edytor tekstu.

Widząc, że John stoi przy przeciwnej ścianie informatyk doskonale wiedział, że nie będzie widział co wyświetla urządzenie. Szybko napisał w edytorze trzymając komputer krzywo aby Carter mógł to widzieć “On nas doprowadzi do Infostrady, poczeka aż zrobię co muszę i zabije. Jak dam sygnał ręką to dalej działamy bez niego. Zabij go szybko i bez zbędnych ruchów. Ja nas doprowadzę z powrotem. Będę miał dane oraz potrafię unikać kamer i czujników STRAŻNIKA. Zrób co mówię a przeżyjemy!” Double B napisał tą wiadomość szybciej niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. Przesunął okno z nią na górną część ekranu i zaczął niżej coś robić. Otworzył program kodujący i poszperał w nim chwilę. Gdy był pewien, że ochroniarz przeczytał wiadomość podniósł wzrok i odetchnął z ulgą.

- Już wszystko działa. Fałszywy alarm. Myślałem, że wystąpił problem ze sprzętem. - powiedział chowając do zniszczonego już plecaka urządzenia Brown.

John milczał. Spokojny, wręcz flegmatyczny. Skinął jedynie głową. Carter ledwie dostrzegalnie dał znak, że zrozumiał i jest gotowy.

- A teraz poczekajmy na Makaroniarza i ruszamy dalej. Z wiadomych przyczyn ja idę jako drugi a Carter na końcu. Co jakiś czas będę się musiał zatrzymać aby sprawdzić czy Generator działa. - powiedział Double B spokojnie.

- Jasne. - mruknął John.

Coś świsnęło w powietrzu i Carter z wywalonymi na wierzch oczami i nożem w gardle osunął się na podłogę.

- Chcesz oszukać kogoś, kto potrafi wyczuć podstęp na milę, BiBi? Nie wiem co on tam czytał i o czym pisaliście, ale na wszelki wypadek... usunąłem ci asa z rękawa. A teraz Makaroniarz i my dwaj przejdziemy się na mały spacer. - powiedział bez ogródek nożownik.

Carter leżał na podłodze, krztusił się krwią, ale jeszcze żył. Coś mówiło programiście, że ten stan nie potrwa długo. Sam znał się na udzielaniu pierwszej pomocy, ale nie miał potrzebnego sprzętu do operacji jaka będzie niezbędna. Co więcej Carter był faktycznie asem, który najwyraźniej został usunięty – jednak nie jedynym. Double B spojrzał na strzelca z politowaniem i rzucił się mu na pomoc. Postara się zatrzymać krwawienie aż do czasu, gdy z tunelu wyjdzie Makaroniarz, który pomoże mu zrobić więcej. Wystarczy przytrzymać uszkodzone naczynie krwionośne. Nagle z tunelu wentylacyjnego uszu Double B doszedł głośny huk wystrzału...
 
Lechu jest offline