Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2011, 18:20   #133
Harard
 
Harard's Avatar
 
Reputacja: 1 Harard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwu
Euforia podsycana adrenaliną po zwycięstwie nad pokrakami spłynęła z niego szybciej niż po kaczce. Nadal był w ciężkiej dupie. Ci kretyni najwyrażniej szli na szaber, choć po minie technicznego, po jakimś ustrojstwie w jego plecaku no i po fakcie że myślał, że dowodzi Flat Line czuł że to jakaś grubsza sprawa. Jeśli oni serio myśleli zrobią ekstrakcję danych z węzłów Strażnika, to może powinien sam szukać szczęścia? Jeszcze jak na złość wracali tym korytarzem którym w panicznej ucieczce salwował się przed chwilą. Roben analizował wszystkie opcje. Taaak, w ciężkiej dupie. Prowadził nożownik, wydawało się że pewnie i szybko, więc wiedział co robi. Doktor zazdrościł mu teraz ze wszystkich sił. Wszystkie jego sztuczki mogły się schować, a brutalna prawda była taka że był od nich uzależniony i musiał grać jak muzyczka prowadzi. Na i dobra.

Doszli do tunelu, który otworzył Nożownik i Flat Line czekał na swoją kolej. Przyjrzał się w tym czasie Punishersowi. Facet chyba nie otworzył jeszcze gęby odkąd wpadł na nich z pokrakami na plecach. Wydawał się w porządku, techniczny zaś był dziwny. Nie odbiegało to w sumie od jego wyobrażenia, oni w większości byli dziwni. Pamiętał stację na Panis Volcanis, pełną takich jajogłowych geniuszy od elektroniki. Każdy co do jednego odbiegał od normy i to niektórzy całkiem sporo, ale najgorsi byli ci, barwnie nazywani mieszankami. Domieszka obcej krwi, a najwięcej Optrianów, wyzwalała chyba jakieś zapomniane obszary mózgu odpowiadające za fascynację migającymi światełkami ksenodiod. Ten co prawda nie miał żadnych mutacji, bo Flat Line wiedziony zawodową ciekawością obejrzał technicznego w marszu dokładnie. Ciekawość ciekawością, ale lubił wiedzieć z kim na do czynienia.
W końcu trącony lekko w ramię , ruszył tunelem.

***

John uśmiechnął się dziwnie i wyjął nóż. Spojrzał w wylot tunelu i oblizał wargi.
- Najpierw jednak, nim weźmiemy się do pracy, pozbędziemy się niepewnych osobników.

- Ani mi się waż skurwysynu. - powiedział cicho do Johna Double B zatykając wyjście własnymi plecami. - Rusz go a wyłączę to gówno a wleci tu ekipa blaszanych klawiszy, którzy albo nas zamkną albo zabiją. A nawet jak zdążysz spierdolić ZiZi wypruje Ci moczowód i zrobi se z niego słomkę. Co powiesz? Że byłeś przy infostradzie, ale już beze mnie? Tak nie zagramy gnojku... To jaka decyzja? - zapytał informatyk wkładając rękę do plecaka i sprawdzając czy Generator Szumów nadal działa.
- Blefujesz - syknął psychopata.
- Jesteś pewien? - zapytał Double B. - Chyba nie myślisz, że wpakowali mnie tu za zabijanie czy takie bzdury. Mogę to zrobić. On nam pomógł. Zostaw go.
- Powiem ZiZiemu że beczałeś jak mała pizda, że nie było z ciebie żadnego pożytku i musiałem poderżnąć ci gardło. Chcesz umrzeć za tego makaroniarza? Naprawdę? -
wycedził zimno.

Szuranie Flat Line’a było słychać coraz bliżej.

- Każdy kiedyś musi umrzeć. -
powiedział dziko się uśmiechając chociaż w środku bał się jak sam skurwysyn. - Makaroniarz... cofnij się. Pierwszy ma wyjść Carter. Mamy problem. - Double B mówił spokojnie, ale nieco szybko. - Zaraz obgadamy to z Punisherem. - powiedział informatyk mając nadzieję, że mściciel stanie po jego stronie.

Taaak. Odsiecz kawalerii w ostatniej chwili zdarza się tylko w bajeczkach dla dzieci. Coś wisiało w powietrzu, czuł to przez skórę. Flat Line spojrzał w tunel przed siebie i usłyszał głos technicznego.
- Z tym może być problem, trochę tu ciasno. Co tam chłopaki kombinujecie, hmm? - zapytał ale daleko mu było od wesołości czy spokojności ducha.

Informatyk chciałby krzyknąć i ostrzec człowieka. Człowieka, którego nie znał. Mężczyznę, który nie wiadomo czy na jego miejscu nie wzruszyłby ramionami i poczekał aż on wyjdzie z tunelu. Jednak aby kogoś poznać trzeba dać mu jedną pierdoloną szansę - żyć. Technik bał się, że terrorysta rozpłata mu gardło jak tylko powie dokładniej o co chodzi więc Double B dodał przez zęby:
- Cofaj się, kurwa, i wołaj mi tu Cartera. Masz wypełznąć z tego szybu za nim, jasny chuj. Zamknij za sobą tylko te pieprzone wrota...

Coś w głosie tego faceta ostrzegło Flat Line’a że nie jest dobrze. Nożownik od początku wydawał mu się podejrzany. Za łatwo odpuścił na początku. Widzi faceta z pokrakami na karku i przyjmuje go w szeregi? Przecież to Gehenna nie obóz pieprzonych harcerzyków. Roben sięgnął do plecaka, wyginając się w łuk i wyciągnął aplikator z toksyną. Trzeba się przygotować.
- No jak tam wolicie, - dodał niedbałym tonem. Może lepiej by się nie zorientowali że zaczął coś podejrzewać. - Puszę przodem waszego znajomka.

Wycofanie się w wąskim szybie technicznym było niezbyt łatwym zadaniem. Podczas, gdy Flat Line pocąc się i obijając zaczął się wycofywać, John spojrzał swym mętnym, zimnym wzrokiem w oczy Double B.
- Wybrałeś, pierdzielcu.
To jedno zdanie było … wyrokiem. BB to wiedział. Kiedy tylko skończy swoje zadanie, lu zaraz po powrocie do sekcji G0 spotka go ze strony Johna jakaś niemiła niespodzianka. Śmiertelna niespodzianka. Najgorsze było to, że tylko ten psychopatyczny skurwiel znał drogę przez trzewia GEHENNY.

- Co jest do kurwy nędzy - warknął Carter widząc cofającego się Flat Line. - Co ty kombinujesz, Makaroniarzu?

- Koledzy chcę zamienić z tobą słówko na osobności. Ten wielki z nożem chyba się zdenerwował. – Flat Line chciał podgrzać nieco atmosferę, licząc na to że jak wszyscy zagotują to mniejsza szansa że jemu się oberwie.. – Nie wiem kurwa po co cię tam wołają, ale ja bym uważał. Nie wiem o co chodzi, ale temu pojebowi źle z oczu patrzy.

- Kurwa - warknął Carter i z ociąganiem wcisnął się do dziury. - Pilnuj tutaj. Wydawało mi się, że widziałem jakiś ruch w głębi korytarza. Nie odeszliśmy aż tak daleko od pokrakowa.
Z tymi słowami zaczął się wślizgiwać do szybu.
Flat Line został sam. Ostatnie zdanie Cartera nie dawało mu spokoju. Obserwował mrok na korytarzu.



Nie namyślał się długo. Złapał pokrywę włazu i usiłował zamknąć za sobą przejście. Ruszył za punishersem starając się nie stracić go z oczu.
Wchodzą faktycznie zobaczył coś biegnącego po ziemi. Niezbyt dużego, wielkości małego dziecka lub psa. No ale skąd na GEHENNIE jedno lub drugie?
Nałożenie płyty za sobą było prawie niemożliwe. Śruby, które ją trzymały zostały odkręcone. Poza tym poruszanie się w tunelu możliwe było tylko poprzez czołganie - albo na brzuchu, albo na plecach - co wybierała większość pełznących. Czołgając się na plecach głowę miało się skierowaną w stronę wejścia do szybu, skąd przyszli. Czołgając na brzuchu niemożliwym było zareagowanie na zagrożenie za stopami.

Flat Line przystawił tylko płytę, tak by częściowo choć zablokować wejście po czym położył się na plecach, kładąc swoją torbę na piersi. Aplikator chwycił w zęby, zaś samoróbkę skierował na wylot tunelu. Tam się kurwa coś ruszało!. Odpychał się nogami i oddalał szybko od wlotu. Raz po raz odginał głowę do tyłu i patrzył czy Punishers jest przed nim.

Dało mu to troszkę czasu, ale kiedy odpełznął mały kawałek, nagle klapa poleciała w bok, oderwana silnymi rękami a w otworze pojawiła się koszmarna …. twarz. Czy też raczej … gęba. Morda.



Z rozwartej gęby wylewała się zielona, spieniona ślina, która kapiąc na podłoże syczała, przeżerała metal, jak kwas. Czymkolwiek był ten stwór, na pewno powstał z więźnia po przejściu przez Anomalię. Nadal miał na sobie resztki kombinezonu. Sycząc i plując żrącą śliną kreatura miała zamiar wleźć do szybu. Władowała tam szponiastą łapę.

Od początku wiedział że to się źle skończy. Serce podeszło do gardła, ale musiał opanować strach, bo inaczej zginie w tym śmierdzącym tunelu. Teraz nikt z nowo nabytych sojuszników, czy też może inaczej, nie do końca wrogów - nie mogło mu pomóc. Punisher idący przed nim nic nie mógł zrobić. Flat Line zaczął się odpychać nogami energiczniej, licząc że uda mu się oddalić jeszcze trochę. Spojrzał z przerażeniem na mordę potwora który zaglądał do tunelu i w spoconych rękach ścisnął i odblokował samoróbkę. Nie mógł ryzykować podpuszczenia bliżej maszkary, bo przypuszczał że kwas z mordy cieknie mu nie przypadkowo. Jak charknie na niego, Roben nie będzie miał żadnej możliwości manewru. Podciągnął się ostatni raz i rozkraczył nogi, przyciskając do ścian tunelu, po czym wycelował. Poczekał jedynie do momenty aż pijawka wejdzie cała do tunelu. Ściągnął jeden ze spustów opierając broń na torbie, którą dalej miał na piersiach, dla lepszej stabilizacji.


Huk strzału w ciasnym tunelu na chwilę ogłuszył Flat Linea. Miał wrażenie, że pękły mu bębenki w uszach, co oczywiście nie było prawdą. Po prostu strzał oszołomił go na kilka chwil.
Za to efekt strzału przeszedł jego oczekiwania. Głowa stwora dosłownie eksplodowała. Kawałki tkanki poleciały na boki zachlapując tunel. Kilka kropel mazi dosięgło także buta Flat Linea. Na szczęście nie miały takiej mocy, by zrobić coś więcej, niż zadymić na skórze.
Pozbawiony szpetnego łba stwór padł cielskiem w wejściu do tunelu. Wokół niego gęstniał gryzący, gesty dym - efekt kwasu wchodzącego w reakcję z metalem

Pognał odpychając się nogami, chcą c jak najszybciej oddalić się od syczącego kwasem zewłoka. Szlag nie zdziwiłby się wcale, gdyby też sukinkot nie przejął się zbytnio utratą głowy...
Z tunelu najpierw wyłoniła się ręką z samoróbką a potem Flat Line wypadł i przeturlał się po podłodze. Techniczny pochylał się właśnie nad punishersem, leżącym w rosnącej kałuży krwi. Skurwysyn z nożem. Co się tu stało? Wiedział że spec od elektroniki nie stanowi na razie dla niego zagrożenia, pomóc nawet się starał. Był pewny że ta cała zabawa z zamianą miejsc w tunelu to jego zasługa. Uratował mu właśnie życie, czy to co innego? Popatrzył przelotnie na Nożownika, po czym przykucnął nad punishersem, tak by mieć wielkiego skurwiela na oku. Nóż który zranił go w szyję techniczny już usunął. Doktor zaś wyjął medpack i zaczął czynić swoje cuda. Nie da rady sam wrócić, nie da rady sam zabić Nożownika. Ratowanie sprzymierzeńca w tych dwóch kwestiach kosztem medpacka było opłacalną inwestycją.
 
Harard jest offline