Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-10-2011, 09:13   #26
Bielon
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
No i po ptokach. Bylim. Z serdecznym przyjacielem Mietkinsem, który choć w RPGi grał, teraz już wyszedł z obiegu. Może się go uda kiedy wkręcić. W grupie więc może niezbyt licznej, ale z całą pewnością reprezentatywnej. Osobiście cieszę się z tej wyprawy, aczkolwiek gdybym miał powiedzieć co i gdzie się działo i w czym uczestniczyłem, to pewnie wiele by tego nie było. Ale satysfakcja jest a to już najważniejsze.

Po pierwsze, z racji niewielkiej ilości czasu i perypetii z psem nie byłem w stanie dotrzeć na żadną z prelekcji Ignacego Trzewiczka co mnie ubodło najbardziej, bo najbardziej mi na tym zależało. Cóż, może innyą razą. Po wtóre nie zagrałem w nic, co w sumie na konwentach chyba nie jest niczym zaskakującym. Po trzecie nic nie prowadziłem, co w sumie zrozumiałe, bo prowadzę wyłącznie na Kon-konie. To w sumie trzy rzeczy, które mi w tym wszystkim nie wyszły, choć rozważałem możliwość. Ale…

Ale spotkałem i Komtura i Aschaara, co uważam za wydarzenie wielkie, zgoła epokowe. Złośliwy Aschaar w spotkaniu nos w nos traci na złośliwości i okazuje się przesympatycznym człekiem o lekkości słowa porównywalnej wyłącznie z lekkością myśli Komtur, klasa sama w sobie, człek jako i ja spracowany, o ogromnej ilości spostrzeżeń dotyczących czy to grania czy to prowadzenia. To była naprawdę ciekawa dyskusja i pozostaje jedynie żałować, że nie każdy z nas mógł ją podsycać ambrozją laną do szklanych naczyń przez przygłuchawą, acz zmęczoną pracą kelnerkę. W sumie życzyć by sobie trzeba było większej ilości takich spotkań.

Na zakończenie jeszcze konkluzja dodatkowa, pozytywna wielce. To był pierwszy mój konwent na którym Organizator nie tylko nie kazał sobie za nic płacić a dodatkowo powitał mnie darmowymi rogalikami. Cholernie DUŻY PLUS. Tym bardziej że wręczała je hoża dziewoja, która gdyby nie moja własna czekająca w domu żona mogła by się czuć zagrożona…

I ostatni wtręt, również pozytywny. Złapałem wstępnie jakiś kontakt z bliskimi Graczami z Dąbrowy Górniczej, więc kto wie, może wróci się kiedy do prowadzenia w Realu. Albo grania. Kto wie?

Kończę pozdrawiając Was zadowolony wielce.

Bulion
.


PS:
Zdjęcia ze szczytu G.





.
 
Bielon jest offline