Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-10-2011, 22:45   #291
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Trudno było powiedzieć, czy Anteria żyje, czy też nie. W każdym razie wiadomo było, że ewentualne leczenie jej nie dałoby nic - ledwo kobieta by się podniosła z ziemi, natychmiast spadłyby na nią kolejne ciosy. Lepiej zatem było wykończyć posągi, a dopiero później zabierać się za ratowanie Anterii.
Jeden z posągów znajdował się w idealnej pozycji do ataku i trudno było z tego nie skorzystać.
Kolejny sztylet poleciał w kierunku w Zelekhuta, gdy mag pod nosem marudził.- Że też ta kobieta nie umie korzystać z danych jej przedmiotów magicznych i eliksirów.
Mag odpiął zwój liny i rzucił do przodu jak najdalej mógł, po czym zaczął mamrotać zaklęcie. Wokół niego jak i wokół zwoju liny zaczęły migotać iskierki, gdy czar Cogito starał się nadać linie pozory życia.
Bared pognał ku kolejnemu przeciwnikowi w którego bez problemu wbił swój rapier dwukrotnie. Obok ucha przemknął mu też sztylet Cogito, który z kolei trafił w konstrukta-centaura. Jednakże mimo tej najnowszej “rany” konstrukt i tak wyglądał lepiej niż po pierwszym sztylecie, bo zaczął się regenerować! Rzucona na ziemię lina przemknęła między nogami łotrzyka i owinęła się wokół jego przeciwnika.
Sprawy jednak zaczęły przybierać fortunny obrót, gdyż Arneo wykończył jeden z posągów. Kapłanka zaś była zbyt roztrzęsiona, by rzucić kolejne zaklęcie lecznicze, więc po prostu zaatakowała tego z przeciwników, który został właśnie oplątany przez ożywioną linę. W rezultacie i ten posąg się rozsypał, zaś animowany obiekt runął na ziemię razem z nim.
W tym czasie pozostałe posągi się przemieściły robiąc miejsce Zelekhutowi, by mógł się przybliżyć do powiększonej Cristin. Jeden z przeciwników niefortunnie przemknął obok Bareda narażając się na dodatkowe dźgnięcie od łotrzyka.
Jednak nie licząc tego... cała drużyna odtrzymała nową porcję ran - Bared i Arneo od wilczych posągów, zaś rudowłosa i szalony mag od żołnierzy. Pocieszeniem było natomiast podwójne pudło od Zelekhuta w Cristin - klątwa nałożona przez Cogito ciążyła na konstrukcie znacznie utrudniając mu działanie.
Bared, mający obok siebie nadmiar przeciwników, postanowił zaatakować znajdujący się po jego lewej stronie posąg. Co prawda mógł zmierzyć się z żelaznoszczękim wilkiem, ale po prostu nie lubił, gdy ktoś ograniczał mu pole manewru. Wilk mógł ze spokojem zostać na drugie danie.
Kolejny sztylet niczym stalowy pocisk pomknął w kierunku zelekhuta. On sam zaś zacisnął dłonie na drągu, który zaczął lekko drżeć w jego dłoniach. Cogito zamachnął się i uderzył z całej siły w przeciwnika, który ośmielił się go zranić.

Bared wściekle zaatakował posąg zagrażający Cogito, tak że statua była już bliska rozsypaniu się. Szalony mag natomiast zwyczajowo już zaatakował celnie Zelekhuta przy pomocy sztyletu, jednak jego ataki były jak groch o ścianę - co Cogito go uszkodził, to ten się natychmiast regenerował. Jego atak w swojego bezpośredniego przeciwnika nie przyniósł natomiast żadnego efektu. Jego magiczna lina próbowała w tym czasie oplątać się w okół zagrażającemu magowi posągu - bez skutku.
W międzyczasie Arneo zajmował się, w przeciwieństwie do swojego mistrza, skutecznie kolejnym posągiem. Cristin zaś wykończyła posąg z którym Cogito nie mógł sobie poradzić, jednak słono za to zapłaciła - Zelekhut grzmotnął ją potężnie dwoma naelektryzowanymi łańcuchami zostawiając kapłankę w opłakanym stanie.
Niziołkowi przyszło także przypłacić za swoje trafione ciosy - jego przeciwnik zranił go mieczem, jednak nie było to nic poważnego. Kły wilczych posągów zaś nie mogły dosięgnąć swoich wrogów, na których upatrzyli sobie Bareda i Arneo.
Wiadomą rzeczą było, iż najpoważniejszym przeciwnikiem jest centauropodobny potwór, że trzeba by pomóc tym, którzy zostali ranni, jednak zanim można było zabrać się za najważniejsze sprawy trzeba było poradzić sobie z tymi nieco drobniejszymi. Takimi jak stojący na drodze Bareda wilk. Gdy tylko stojący obok posąg rozsypał się w pył, Bared zaatakował kolejnego stwora.
Kolejne działania szalonego wymagały pewnego... ryzyka i wystawienia się na niebezpieczeństwo. Ale należało zaryzykować. Długo nie pociągną bez uzdrowicielki. Cogito ruszył do przodu, podczas gdy jeden ze sztyletów oderwał się z otaczającej go sfery i pomknął w Zelekhnuta. Ruszył by móc znaleźć się blisko stwora na tyle by użyć swej magii do manipulacji prawdopodobieństwem i odwrócić zły los.
Sprawić by ciosy, które raniły poważnie przed chwilą Cristin... chybiły.
Jeden z rapierów Bareda uszkodził przeciwnika, który dotąd nie doznał uszczerbku w tej walce, toteż do pokonania go łotrzyk miał jeszcze sporo pracy.
Kolejny sztylet pomknął w Zelekhuta, jednak odbił się od jego grubego pancerza. Cogito wykonał czyn godny szalonego maga - rzucił się między przeciwników, cudem unikając wszelkich obrażeń związanych z tak niebezpiecznym manewrem i rzucił z powodzeniem zaklęcie na Zelekhuta. W korytarzu rozległ się dziwny dźwięk, coś na kształt dzwonu, w wyniku którego Cogito raz jeszcze ujrzał atak konstrukta, który dokonał się kilka sekund temu. Niestety przeciwnik i tak trafił kapłankę. Na szczęście w mniej groźny sposób. Ciężko jednak było mówić o sukcesie, gdyż takim “zuchwałym” czynem mag zwrócił na siebie uwagę konstrukta.
Nim to jednak nastało, ożywiona lina oplotła wilczego przeciwnika Bareda, Arneo kompletnie spudłował w swój posąg, zaś kapłanka poszła po rozum do głowy i uleczyła się, dzięki czemu wyglądała... nieźle. Wciąż krwawiła w kilku miejscach, jednak stała już pewniej na nogach.
I wtedy właśnie furia Zelekhuta opadła na Cogito. Klątwa ciążąca na konstrukcie nie pomogła szalonemu magowi, gdyż Zelekhut mimo wszystko był świetnym wojownikiem, a on... cóż, jedynie czarodziejem. Ciężko rannym, z kilkoma złamaniami i słaniającym się na nogach czarodziejem. Z pozostałych przy życiu konstruktów tylko jeden sięgnął celu, jakim był Arneo. Niziołek z chwili na chwilę wyglądał coraz gorzej, jednak nie wydał z siebie ani jednego jęku i mógł spokojnie wytrzymać takie tempo jeszcze przez jakiś czas...
 
Kerm jest offline