Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-10-2011, 22:16   #42
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Plaża, morze, piasek, słońce. Całkiem jak w ciepłych krajach. Gdyby to były wakacje, to zapewne Tomek bawiłby się świetnie. Ale i tak zapewne nie bawiłby się z pieskiem w ‘podaj patyk’. Nie wiedział czemu. Zapewne wyrósł już z takich zabaw. W każdym razie dość szybko usiadł na prowadzących do domku schodkach i czekał, aż innym skończą się siły lub ochota.

Ruszyli w stronę latarni gdy tylko wszyscy odzyskali siły po porannych szaleństwach. Po plaży szło się świetnie. Odpływ był zapewne i między wodą a miękkim piaskiem pozostał kawałek ubitego morskiego dna. Nogi nie grzęzły w piasku i bez większego wysiłku można było wędrować. No i piasek nie sypał się do butów... Co prawda słońce, odbijające się od wody, świeciło troszkę w oczy, ale do takich błysków można się było przyzwyczaić.

To, że Pusiek (okropna nazwa, Tomek też tak uważał) zatrzymał się nagle i nie chciał dalej iść, było co najmniej dziwne. I, biorąc z niego przykład, warto było stanąć choćby po to, by się zastanowić.
- Pójdę zobaczyć, co tam może być takiego.
“Tam”, czyli przed nimi.
Tomek nigdy nie uważał, że jest bardzo dobry w naśladowaniu traperów, że potrafi skradać się niczym czerwonoskórzy wojownicy. Mimo tego udało się niepostrzeżenie podkraść na szczyt wydmy i przemknąć między krzakami. Wreszcie dotarł tak daleko, że mógł bez problemu zobaczyć wszystko, co działo się koło latarni. A nie działo się nic dobrego.
Siwy mężczyzna leżał na ziemi i nie ruszał się. Sprawcą jego stanu byli z pewnością dwaj mężczyźni, którzy śmiało mogliby zastąpić Arnolda w filmach o Conanie.


Trzeci, starszy nieco, ale równie potężnie zbudowany, stał przy wejściu do latarni i wypytywał jakąś małą dziewczynkę.


Co do niej mówił, o co pytał, tego Tomek nie słyszał, bo był za daleko, a bliżej nie miał zamiaru podchodzić. Wprost przeciwnie - cicho jak mysz wycofał się i wrócił do pozostałych.

- Wygląda na to - powiedział cicho, chociaż byli tak daleko. że tamci trzej nie mogli go usłyszeć - że na Pete’a napadły jakieś osiłki. Tacy wysocy i tacy szerocy. - Zademonstrował wymiary napastników za pomocą rąk. - Taaaakie mięśnie, skórzane przepaski, miecze... Niczym jacyś barbarzyńcy. Pete leży i się nie rusza - dodał. - No i jest tam taka mała dziewczynka, mniejsza od ciebie, Melu. Właśnie z nią rozmawiają.
- Według mnie nie mamy tam teraz nic do szukania. Albo poczekamy, aż sobie pójdą i wtedy zobaczymy, czy zdołamy coś pomóc, albo też pójdziemy na bagna i poszukamy pomocy u Welmy.
Jak mieliby z tamtymi walczyć? Procą i scyzorykiem?
- Nawet pies uważa, że powinniśmy stąd iść - dorzucił po chwili.
 
Kerm jest offline