Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-10-2011, 12:50   #163
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
-Odpowiem ci szczerze. Po pierwsze nie przeceniaj mnie. Jestem na szczycie w Haradzie ale nadal decyduje mój ojciec. Nad nim jest z kolei Herumor. Pólnocnych Haradczyków jest za mało by móc się mu przeciwstawić. A i mój lud to wojownicy wierzący w Morgotha. Jednak- to słowo elf podkreślił. Nie jest mi to w smak. Chciałbym widzieć Harad zjednoczony i bez mrocznych wpływów. Dopóki jednak Herumor żyje nie ma cienia szansy na zmianę. Ona może nastąpić jedynie wtedy gdy mroczni czarnoksiężnicy i to obaj zginą. Ja zaś urosnę w moc z czasem. Moi ludzie nagną się wtedy do moich postanowień. Kult mroku to obecnie religia państwowa. I póki nie nastąpią zmiany o których mówiłem muszę się nie wychylać. Jeśli bym przeholował źle skończę. Póki co udało mi się odzyskać wpływy. Podejrzewano mnie nawet o zdradę odkąd byłem z wami. Wydanie Khaaza oczyściło mnie z zarzutów. A to że tu zginął eliminuje już wszelakie podejrzenia odnośnie mojej osoby. Jednak jeśli przeszarżuje szybko źle skończę. Wszystko trzeba robić powoli i subtelnie. Na moje szczęście Herumor nie ma do mnie nic obecnie. A po za tym mój ojciec i ja jesteśmy mu potrzebni. Nawet gdyby coś zwąchał że nie jestem oddanym kultystom to za mało żeby mi coś zrobić. Wojna domowa wyeliminowałaby Harad z wojny globalnej. Będę kopał pod nimi dołki powoli i systematycznie.

- Zmartwiły mnie twoje słowa. Zatem Harad stanie do wojny u boku Herumora. Miałem nadzieję że dzięki twojej osobie Harad uwolni się spod wpływów Herumora i przestanie się angażować w wojnę. Król zabronił mówić mi czym jest Humaicon ale powiem ci bo uważam że powinieneś wiedzieć do czego dąży Herumor. Humaicon jest niczym innym jak przedmiotem lub bronią, tego nie wiem, która umożliwi sprowadzenie na świat Morgotha. Do tego są potrzebne szczątki oręża złożonego w Tol Morwen. Gdy dojdzie do teko z żadnej krainy tego świta nie zostanie kamień na kamieniu.

- Co do Haradu. Przykro mi ale nie mam wpływu na to. Postaram się jeśli cokolwiek będzie zależało od mnie minimalizować rozlew krwi, straty i okrucieństwo. Udało mi się nawet porozumieć z ojcem. I sprawię że przynajmniej na jakiś czas dzieci z terenów objętych wojną trafią pod moją pieczę. Będą bezpieczne. Ale całą maskarada z tym związana nie będzie trwała wiecznie. Jeśli wojna skończy sie za rok dwa ocaleją. Jeśli potrwa dłużej... Cóż więcej czasu im nie kupie. Być może będę też wstanie doprowadzać do wymiany jeńców. Więc jeśli wrócisz do króla, wiedz że ci którzy wpadną w moje ręce zostaną oszczędzeni. O ile tylko będzie to możliwe oraz uwięzieni. Liczę na rozsądek w tym temacie Gondoru. A ci jeńcy i dzieci będą moją kartą przetargową. Czego bym nie myślał o pewnych sprawach to jednak moi ludzie. Jeśli naszym jeńcom hipotetycznym nic się nie stanie, to mam nadzieję że i waszym na zasadzie obustronności. Nie licz jednak na to że mam wpływ na każdego wodza i cały Harad. Nie mam złudzeń że wielu nie będzie miało szczęścia, i nie wpadnie w ręce kogoś mi podległego czy mi przychylnego. Co do Humaiconu- tu elf na chwilę zawiesił głos zbierając myśli. Nie do końca wierzył w tą rewelacje. Ponoć to miecz. Tak mówiłeś wcześniej, ponoć sprowadza zagładę na wiele miast jeśli zostanie wydobyty. Zginie też ten który go podniesie... A teraz to jednak nie miecz a przedmiot i tylko być może broń? W dodatku mówisz o szczątkach oręża.. Skąd takie zmiany? Coś tu jest nie tak...- elf spojrzał podejrzliwie. Nie wspomnę że to nad wyraz nie fortunne. Liczyłem że właśnie miecz jest bronią za pomocą której da się zabić czarnoksiężników. Podejrzewam że ich obecna forma jest taka jak nazguli. Zwykła broń tu prawie na nic...

- Wyraziłem się mało precyzyjnie. nie wiem czy pamiętasz ale zagadka mówiła “ przekuty, przeklęty...” co wskazuje że oręż z Tol Morwen musi zostać przekuty by stać sie Humaiconem, którym można sprowadzić na świat Morgotha. A co do klątwy dotyczącej tego oręża czy też jego szczątków to przecież Tequilian miał wizję dotycząca zagłady jaka nastąpi po zbezczeszczeniu grobu.

- To pamiętam ale była też cześć mówiąca o śmierci tego kto go podniesie. Sam to mówiłeś. Wyczytałeś to czy to też teoria wieszcza?

- Cóż była to wersja przygotowana dla ciebie ponieważ nie było pewności czy poprzez amulet te informacje nie trafią na druga stronę.

-Odpowiedz mi zatem czy według ksiąg które czytałeś.... To co jest w grobowcu to potężny magiczny miecz? Który może zostać dopiero przerobiony na coś co ściągnie tu mrok. Ale równie dobrze może nam posłużyć by go zniszczyć?

- Musi zostać przekuty - odparł strażnik bez wachania - a przynajmniej tak mówiły wersy zagadki.

Przekuty by stać się Humaiconem? Czy by być orężem i to tylko szczątki. Ty to czytałeś nie ja jak to interpretujesz?
- Oręż czy też jego szczątki znajdujące się w grobie należy przekuć by otrzymać Humaicon.

- Nasuwa mi się jeszcze jedno pytanie. Skąd wiecie że Herumor chce sprowadzić na świat jeszcze większe zło? Czy to nie dziwne. Może rządzić światem jeśli wygra. I zada sobie trud by sprowadzić kogoś kto by mu w przyszłości rozkazywał?

- Tego nie wiem - odrzekł strażnik - Zawartość szkatułki znaleziona w ruinach strażnicy nieopodal lasów trollowych, była przeznaczona dla Herumora. Zresztą król w Tharbadzie mówił o tym, że Herumor szuka potężnego artefaktu. Znaleziona w szkatule zagadka mówiła czym jest Humaicon.

- Nie mówiła o sprowadzaniu kogoś gdziekolwiek. Była mowa że to coś równe sile jedynemu pierścieniowi. Ale ani zagadka ani rozmowy nie wskazywały na takie możliwości o których tu mowa. Zatem zadaj sobie pytanie powiedzmy że nawet tak jest. Jaki sens widzisz patrząc na to oczami Herumora w takim posunięciu. To nie logiczne nie sądzisz?

- Tak to trochę nielogiczne ale zagadka wyraźnie mówiła do czego służy Humaicon. Wyraźnie mówiła - tu Endymion zawachał się chwilę szukając czegoś w odmętach własnej pamięci - “przeklęty przekuty zerwie pierścienie tilielu”. Obawiam się, że nie mylę się, tu chodzi o Morgotha.

-Nadal nie widzę w tym sensu. Może jest szansa żeby użyć tego w jeszcze jakiś nieznany nam sposób. Dobrze zostawmy to... Co zamierzasz dalej?-kontynuował elf. To było pytanie klucz.

- Cóż moje postępowanie od pewnego czasu jest wyraźnie ukierunkowane. Gdy zrozumiałem jak głęboko przesiąknięty szpiegami jest dwór królewski i jak duże korzyści to daje postanowiłem też spróbować. Więc robiąc z siebie zdrajcę postanowiłem zbliżyć się do okultystów. Nie ma co ukrywać w tym celu, mam zamiar wykorzystać twoją osobę. Wiem że interesy królestwa i Haradu nie są zbieżne. Mam nadzieję, że ty jak i twój ojciec zrozumiecie że interesy Haradu nie pokrywają się z interesami Herumora w kontekście tego co mówiłem o sprowadzeniu Morgotha. Bo jeśli w tej kwestii mam racje to żadne królestwo nie przetrwa.

-Ani ja ani ojciec w Morgotha nie wierzymy. Herumor tego nie zrobi. Wierzę że użyje tego do czegoś innego. Ale nie do tego bo to nie miałoby sensu. Jestem być może skłonny ci pomóc ale to musi mieć jakiś sens. Raz historia i to wiarygodna dla czego niby zdradziłeś i chcesz przystać do nas. Dwa co nam dałeś że ci wierzymy...

- Andarasie ty mnie po prostu zmanipulowałeś, zamiast płynąć po palantiry skierowałem statek do Haradu, wbrew rozkazom królewskim. Po drugie umożliwiłem ci wykradzenie księgi, mało tego sam brałem w tym udział, kontaktowałem się z tobą po kradzieży w bibliotece i podsycany twoimi słowami nastawałem otwarcie na Tequiliana czy to nie wystarczy. Gdy król się dowie że nie popłynąłem po palantiry to już będzie wystarczające aby upewnił się o mojej zdradzie. A jak on będzie wiedział to szpiedzy z jego otoczenia zrobią resztę.

- Król tak. Do kultystów też z czasem ta wieść o jego złości na ciebie dojdzie. Pytanie jakie nie ja sobie zadam a właśnie owi kultyści będzie brzmiało dokładnie tak: Dlaczego to robisz? Zmanipulował cie Andaras ale co ci obiecał? Co powiedział? Oni te pytania zadadzą!

- O tym nie myślałem

No tak kto by się spodziewał.
- To pomyśl. Tak samo jak o tym co da ci szpiegowanie kultystów. Oni będą cie mieli na oku dojście do istotnych informacji zajmie lata. Nie dni czy miesiące. Osobiście skłaniałbym się nad innym celem dla ciebie. A co sądzisz o sprawie zdobycia miecza? Nim zrobi to Herumor. Zabezpieczenia go i być może gdyby była okazja użycia go przeciw niemu?

- Wtedy musiał bym to zrobić zanim zacznę być kojarzony z tobą tak by nikt się nie domyślił kto i po co ukradł miecz. Najlepiej żeby nikt się nie domyślił że miałem coś wspólnego z tym. Czy myślisz że dało by się sprowokować taką sytuację w której można użyć miecza?
-Herumor wyjdzie z ukrycia wcześniej czy później. A wtedy jeśli się dobrze postaram a ty będziesz blisko mnie... To może się wtedy udać. W bitewnym zgiełku lub obozie przed bitwą czy tajnym spotkaniu... Gdzieś go dorwiemy. Możemy wyczekać sytuację i spróbować ale raczej nie ma mowy być łatwo sprowokowali spotkanie z nim. Zresztą po zdobyciu miecza najpierw załatwimy głos Saurona. Dam ci ludzi i pojedziesz do Barad-Dur. Musi zginąć pierwszy inaczej po śmierci Herumora on go zastąpi i nic się nie zmieni. To zresztą łatwiejszy cel. Wiemy gdzie jest oraz nie ma tysięcy Uruk-Hai. Co ty na to? Miecz, Głos a potem Herumor. Jeśli sie uda zostaniesz zbawcą Śródziemia. Jeśli się nie uda zginiesz okryty hańbą.
- Hmm jest to jakiś plan, o mój honor się nie musisz martwić. Mam nadzieje, że mogę ci zaufać i będzie tak jak mówisz. Właściwie nie mam już wielkiego wyboru powrót do Minas Tirith raczej jest mało możliwy.

-Taki mam plan i tak widzę to, co ty możesz zrobić. Pokrywa się to z moimi planami i problemami. Więc pomogę tobie przy okazji Gondorowi i sobie. Ale musimy sobie kilka rzeczy wyjaśnić. Pierwsza nie szkodzisz Haradowi jak długo zajmujemy się tą sprawą. Nie pomogę ci po to żebyś ty zaszkodził mi. Nie pomagasz Gondorczykom ani nie robisz niczego co może narazić na szwank naszą przykrywkę. Ta cześć ci pasuje?

- Tak - odrzekł strażnik.

-Zatem dalej. Czarna księga jeśli wpadnie nam w ręce jest moja. Chce wiedzieć co przed nami ukrywają oraz poznać prawdę o amulecie. Wiedz też że jeśli przyjdzie nam zabijać,kłamać czy w inny sposób się łajdaczyć masz się nie hamować. Nie ważne kogo i gdzie jeśli pomoże nam to w zadaniu. Jeśli będzie tego wymagała sytuacja zabije Haradczyka a nawet tylu ilu będzie trzeba. Ty masz zrobić analogicznie to samo. Tak jak już kiedyś komuś powiedziałem, to jest niezłe gówno Endymionie. A ty będziesz w nim brodził po samą szyję. Twoimi nowymi towarzyszami będą wyznawcy Morgotha.

- Świdomie się pchałem w to gówno, w zamian chcę aby po wszystkim oręż z Tol Morwen wrócił na swoje miejsce.

- Dobrze. Powiem więcej zrobisz z nim co będziesz chciał nic mi do tego. Wstawisz się za mną u króla mam nadzieje po wojnie. Jeśli jakieś moje działania będą dla ciebie nie jasne. Pytaj odpowiem choćbyś miał usłyszeć gorzką prawdę. To dotyczy zarówno tej chwili jak i przyszłości. Wolałbym unikąć nieporozumień- tu spojrzał na Khaaza. Jeśli cie złapią z podejrzeniem że zdradziłeś nas. I poddadzą cie przesłuchaniu z użyciem serum. Będzie nie tylko po tobie ale i po mnie. Pomyślimy nad jakąś trucizną dla ciebie. Gdyby nie było wyboru zażyjesz ją. Czy coś jeszcze w tej sprawie podlega wyjaśnieniu?

- Chyba nie - odparł strażnik

- Od tej chwili jesteś jednym z moich ludzi- to wersja oficjalna. Zdradziłeś bo obiecałem ci że jeśli dobrze się sprawisz dam ci eliksir. Który daje bardzo długie życie o wiele dalsze niż normalnie. Czytałem o czymś takim w notatkach Tequillana wiec hipotetycznie coś takiego istnieje. Do tego wymyśl sobie coś jeszcze król cie nie docenił, zrobił ci coś cokolwiek. To musi być wiarygodne. Ale raczej do opowiedzenia tej bajki nie dojdzie. Podlegasz mi i tego typu pytania możesz zbyć czymś w stylu nie twoja sprawa. Wyjątek stanowi mój ojciec i Skała mój brat krwi. I główny generał armi Haradzkiej. Ich unikaj a jak sie nie da kłam ale wiarygodnie. Swoja “wersję” przedstawisz mi rano. Żebyśmy obaj ja znali.

- Dobrze chociaż wolał bym czym prędzej przystąpić do działania. W porcie mam statek mogę od razu wyruszyć po miecz. Po drodze wysadzę Finluina i Dorina i możemy zacząć wcielać w życie nasz plan.

- To mówię na wszelki wypadek. Prawdopodobnie nigdy ich nie spotkasz. Dobrze zatem nie ma co tracić czasu. Skoro masz statek pod komendą ruszaj do portu i po miecz. Gdy wrócisz w tamtej karczmie będzie czekał mój człowiek. Zaprowadzi cie do oddziału z którym uda się do Barad-Dur. Będzie tam sporo ludzi nie wiadomo ilu orków siedzi w Baradzie. Gdyby coś poszło nie tak po zdobyciu miecza odnajdź mnie. Po załatwieniu moich spraw w Umbarze ruszę pewnie ze Skała do ojca.

- Dobrze. Niech ktoś z twoich wypatruje mojego powrotu.

-Gdybyś wpadł w łapy kogoś nie powołanego. Mów że jestem w stanie cie wykupić. A jeśli to moi ludzie będą bądź z nami powiązani. Próbuj nalegać na oddanie cie w moje ręce. To tu dał strażnikowi pierścień. Haradzki pierścień... Noszą go tylko ludzie z rodziny mego ojca. A że to oznacza trzy osoby. Każdy go rozpozna. Nie wiąża się z nim co prawda żadne hasła czy władza. Ale wystarczy oddać go Haradczykowi i nalegać na spotkanie zemną. Każdy oficer odda cie w moje ręce. Odprowadzi cie na statek twój przewodnik. I dyskretna obstawa.

Gdy Endymion się oddalił. Andaras odprawił na moment straż. Został sam na sam z tym komu miał tyle wyjaśnić. Z kimś kogo miał za przyjaciela. I z tym kogo zdradził. Wiedział że nie miał wyboru. Miał plan jak to potem odkręcić. Jednak ostatecznie się nie udało. A teraz przez jedno głupie spotkanie Kh'aadz Żelaznoręki syn Kh'urima z Morii leży u jego stóp martwy. Wszystko przez głupie wyrzuty sumienia elfa. Gdyby nie usilna chęć ich uspokojenia nie wszedłby do tej kajuty. Zginął przeze mnie. Jeden cholerny błąd który już nigdy się nie powtórzy. Ojciec miał rację w tych sprawach nie można mieć sentymentów. To zawsze się źle kończy zawsze.- dudniały mu w głowie słowa ojca. Przepraszam to nie tak miało się skończyć. Jego myśli powędrowały do początku ich historii. Tego jak znalazł Khaaza na mrozie. Jak się nim opiekował. Przez bitwę w karczmie jego myśli kontynuowały podróż lądując w Tharbardzie. Wielka bitwa w wykonaniu zarówno ludzi jak i dwójki ówczesnych przyjaciół. Brawurowe wpuszczenie wojsk do miasta. I wspólne przebijanie się przez nie... Tylko oni dwaj i wielu wielu Dunladzkich wrogów. To była chwila. Potem wszystko zaczęło się komplikować...-westchnął. Chciał wziąć go na ręce. Zanieść do najbliższej krasnoludzkiej siedziby i tam oddać w ręce jego braci. Wraz z młotem przyjaciela za którego oddał życie. By mógł spocząć tam gdzie jego miejsce. We własnym domu wśród przodków. Haradzka cześć elfa zaś mówiła. Wrzucić do rzeki z przywiązanym młotem i dużym kamieniem. Pozbyć się problemu, już wystarczy dość koniec.... Elfowi spłyneła po twarzy łza nim to zauważył i wziął się z powrotem w garść. To była jego żałoba, czas pożegnania.
 
Icarius jest offline