Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-10-2011, 18:46   #34
baltazar
 
baltazar's Avatar
 
Reputacja: 1 baltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znany
Gomrund po walce musiał sam przed sobą przyznać, że się pomylił co do dwóch rzeczy. Imrak znacznie lepiej strzelał niż można by się po nim spodziewać – chędożone Sokole Oko. A Konrad znacznie mężniej stawał niż na to jego pierwsze podrygi przy pierwszym mutancie mogłyby wskazywać. Cóż dzień pełen niespodzianek… całe szczęście, że mutant go nie zdziwił i po pierwszym ciosie skończył swój splugawiony przez chaos żywot, jak to na smakosza krasnoludzkiej stali przystało! Splunął na truchło i klepiąc współtowarzysza broni, którym człeczyna się stał, chcąc nie chcąc. Rzucił mu – No, no kto by się spodziewał po takim chucherku że tu ustoi… ino coś mi się widzi człeczyno, że jak tak ryja często będziesz nadstawiał to broda ci tam nijak nie wyrośnie. Po chwili dodając - Nie wspominając już o tym, że taka mizerota to lepiej jakby z mieczem paradowała bo do topora to nieco większe trza mieć muskuły. Puścił mu oko i się roześmiał.

Kiedy już dotarli do pechowego dyliżansu i w nozdrza uderzył go odór cierpienia, strachu, fekaliów i krwi… przebijając nawet jego cebulowy zapach wzdrygnął się. Jego wzrok na dłużej zatrzymał się na ciele chłopaka. Zastanawiał się kto, czy matka czy on zginał pierwszy nim jednak zdołał to odczytać ze śladów walki dostrzegł przygniecionego napastnika… jednak nie odnalazł w sobie cienia litości. Bez zbędnych ceregieli rozłupał maszkarze łeb w drobny mak. Sentymenty się skończyły, a i żądza zemsty nieco została nakarmiona. Ból w boku o sobie przypomniał, jednak maczuga nie zasiała takiego spustoszenia jakby mogła tego dokonać gdyby nie kolcza zbroja. Jednak co stal to stal! Żebra pewnie były całe i na opatrunek przyjdzie czas w jakimś zajeździe.

Nim na dobre przyglądnął się ciałom doszło go wołanie informujące o znalezisku Bretończyka. Po krótkiej chwili potrzebnej na wyłuszczenie spraw z pism Erichowi stwierdził krótko – Przyjdzie na to czas później. Póki co trza by było nasze głowy dowieść do tego Bogenchafen… a i twoja panie woźnico nagle cenniejsza się stało. Tedy nie ryzykuj zbytnio. Po czym sam pisma schował za pazuchę.

Propozycję Brodatego Sokoła przyjął jak każdy obowiązek. Sam doskonale czuł, iż nie godzi się na pastwę zostawić tu tych ciał. Jeno miał takie wrażenie, iż to dla zabicia sumienia to czynią bo ni jak tak głębokich grobów nie wykopią i nie jak tego nie ukryją tak dobrze, żeby odnalezione nie zostało. Mógł tylko liczyć na to że padlinożercom konie wystarczą do nasycenia głodu. - Dobra dawajcie te łopaty, niech no ktosik stanie na czatach i łeb wysoko trzyma bacząc na okolicę, a reszta za konikami goni. Trza nam szybko dupy stąd zebrać. Jak ich zagrzebiemy to i spróbujemy tą przeszkodę ruszyć z drogi. Podrapał się po czuprynie spoglądając na obalony dyliżans i konie, które już nosiły blizny po rzeźnickiej robocie. – Ale ja bym po prawdzie zawrócił i w dalszą drogę udał się już o świtaniu. Ten zajazd nie był tak daleko… no chyba że na przodku jest cosik bliżej.

Kopanie i grzebanie ciał do lekkiej roboty nie należało ale i też ciało Płonącego Łba do lekkiej roboty nie było nawykłe. Szybko się okazało się, iż te chaośniki opędzlowały ciała z kosztowności jakoby gdzieś na jakim bazaru mogły wydać te srebrniki i złocisze. Widać coś z ludzkiej chytrości im zostało. Z gratów jakie pozostały najbardziej interesowały go kolczuga, mieczyk i narzędzia… jednak gdyby ktoś idąc śladem mądrości Konrada chciał oblec przeciw nic nie miał. Robota w tej szarówce poty na niego zesłała tedy suszyć go poczęło niemiłosiernie. Zatem marzył o łyku piwska albo i czego mocniejszego.

Kiedy tak pracował to starym zwyczajem mówił o tym i o tamtym, a głównie to o tym jaki to przypadek sprawił że dwóch prawie identycznych jegomościów się na trakcie spotkało… i to o dziwo jak to ten nieboszczycy może pomóc Erichowi wstawić se dwa złote zęby!
 
baltazar jest offline