Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-10-2011, 09:28   #43
Lilith
 
Lilith's Avatar
 
Reputacja: 1 Lilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie coś
Justynka ze zniesmaczoną miną przyglądała się figlom, jakie Mela wyczyniała ze swoim Puśkiem. Owszem, ona też kochała psy i dałaby wiele, żeby rodzice pozwolili jej na jakiegoś pieska, nawet jakiegoś malutkiego. Najlepiej kundelka. No ale ileż można wariować z psem po plaży?! Gdyby to trwało dziesięć minut, to można by jeszcze zrozumieć. No, piętnaście. Ostatecznie. Ale Mela zachowywała się tak, jakby zapomniała całkiem, że chce wrócić do swojej mamy. Maluchy są czasem naprawdę dziwne i trudno za nimi nadążyć. Za chwilę pewnie znowu sobie przypomni gdzie jest i się rozpłacze, że chce do domu.

Chwila potrwała o wiele dłużej, niż się spodziewała Justynka. Nawet niecierpliwe dreptanie wzdłuż i w poprzek plaży nie przyspieszyło sprawy. Mela po prostu zakochała się w Puśku i musiała się wyszaleć do upadłego. Dopiero wtedy klepka wróciła jej na właściwe miejsce.
A potem jeszcze wszyscy musieli oczywiście odpocząć i napić się kompotu. No bo przecież mieli ‘kupę czasu’ do zmarnowania. A Justynka stała na ganku i wpatrywała się w latarnię, w miarę cierpliwie czekając, aż wreszcie tamci zbiorą się w sobie i wylezą z domku.

No, nareszcie, pomyślała sobie, gdy w końcu wszyscy byli już gotowi do drogi. Ale nie powiedziała ani słowa krytyki, za co mama z pewnością by ją pochwaliła. I na pewno pochwali, gdy Justynka wróci do domu i wszystko jej opowie. Oby tylko nie była na nią zła za to zniknięcie. Miała nadzieję, że mama ją zrozumie. Skąd miała wiedzieć, że ten wir w piwnicy porobi takie straszne rzeczy? No skąd miała wiedzieć? Nawet go nie dotknęła. Bała się, że jak coś tak niebiesko świeci i błyska, to tam może być prąd. Przytrzymała tylko Tomka za rękę, żeby czasem nie poszedł w ślady Piotrka i tego nie dotykał. Ale to i tak nic nie dało. No i... tak się jakoś stało. Po prostu ich wciągnęło. Ech!
A z dziećmi mama pozwoliła jej się przecież bawić. Nawet w piwnicy. Z Tomkiem szczególnie, bo mama sama powiedziała, że Tomek jest duży i nie zrobi żadnego głupstwa. Czasami Justynka się z mamą nie do końca zgadzała, ale...



Z ponurych rozmyślań wyrwało ją nagłe wstrzymanie marszu. Wyciągnęła szyję, żeby lepiej się przyjrzeć, co też mogło tak przestraszyć Puchatego i omal nie przyłożyła Tomkowi, który szarpnął nią, zatrzymując w miejscu.
Dopiero teraz zauważyła jakieś zbiegowisko przed latarnią. Przycupnęli cicho w wysokich, kołysanych wiatrem od morza, trawach. A potem Tomek kazał im siedzieć cicho, a sam poszedł zobaczyć, co się dzieje. Z początku wstrzymywała oddech z przejęcia, ale potem przestała, bo jej powietrza zabrakło. No i zrobiła się trochę zła, bo przecież mówiła, żeby tu nie iść. I jakoś tak czuła, że coraz bardziej rośnie jej przekonanie, że mama jednak przesadziła mocno z tą swoją wiarą w Tomka. A gdy w końcu wrócił, o mały włos nie zrobiła mu awantury. Ale zupełnie zapomniała o tym, gdy powiedział o trzech osiłkach i o tym, co zrobili, a potem było już za późno. Przecież mogli go złapać i też zrobić jakąś krzywdę. Pobić, albo co... sama nie wiedziała co. Wolała nawet o tym nie myśleć.

To co widział Tomek zmartwiło ją bardzo. Nie dość, że ktoś pobił Pete’a i może chciał zrobić krzywdę tej dziewczynce, to jeszcze na dodatek nie miała zielonego pojęcia, co mają robić dalej. W końcu nie mogli zadzwonić po policję... A sami? Co mogli zrobić sami? Nawet z Pusiem u boku?
Gdzie mieli poszukać pomocy? W Warszawie można by było narobić krzyku i liczyć na to, że dorośli przyjdą sprawdzić o co chodzi i odstraszą bandytów. A tu? Wątpiła mocno czy ktokolwiek przyszedłby im z pomocą. No a krzyki mogły najwyżej zwrócić na nich uwagę bandziorów, a wtedy byłoby z nimi krucho.
W związku z tym Justynka postanowiła pójść w ślady Puśka - jej zdaniem najrozsądniejszej osoby z całego ich towarzystwa - który właśnie powarkując cicho i jeżąc futro na grzbiecie, wycofywał się powoli na sztywnych nogach. Oczywiście nie jeżyła się, ani nie warczała, ale na pewno wolała się cofnąć i to jak najdalej od latarni.
 
__________________
"Niebo wisi na włosku. Kto wie czy nie na ostatnim. Kto ma oczy, niech patrzy. Kto ma uszy, niech słucha. Kto ma rozum, niech ucieka" (..?)
Lilith jest offline