Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-10-2011, 14:23   #13
Bielon
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
- Jak bogowie chcą kogo ukarać to mu wpierw rozum odbiorą – mruknął pod nosem Jean, ale nie skomentował słów oprychów. Wszystko póki co było dziwne w tym mieście, więc może i mieszkańcom się w głowach pokiełbasiło. Burmistrz łgał jak z nut, w mieście zaczynały dziać się dziwne rzeczy a i straż najwidoczniej we wszystko była wtajemniczona, bo gdyby nie, czemuż prowadzący ich strażnik czmychnął? To pachniało jakimiś układami a gdy szło o takie sprawy zawsze wchodziły w grę pieniądze. Jean obiecał sobie przy okazji porozmawiać o tym z ich pryncypałem, ale póki co tylko zwrócił mu uwagę na całkowitą niespójność zeznań poszczególnych, przesłuchiwanych osób. Nic tu kurwa do niczego nie pasowało i Jean był niemal pewien że burmistrz i jego ferajna cała za wszystkim stoi. Po cholerę jednak wzywano inkwizytora, skoro chciało się sprawę utaić? No chyba, że wymsknęła się spod kontroli. Albo też faktycznie mieszkańców ogarniało jakie zbiorowe szaleństwo. Czego na ten przykład mogła być dowodem postawa szóstki zbirów, która odziana w łachmany porywała się na zakutego w stal weterana bretońskich wojen i krasno ludzkiego zabójcę.

- Jak wyjmiesz broń, to ci utnę rękę. A później wyrucham nią w co tam się da. – z uśmiechem odparł Jean Pierre, ale to było wszystko co zdążył rzec. Towarzysze zwietrzyli okazję do rozprostowania kości i spieszyli na wyścigi, by dołączyć się do zabawy. Dla szóstki obsmarkańców nie wróżyło to zbyt dobrze.

- Ej, nie zabijcie wszystkich! – krzyknął z góry Felix - Co najmniej jeden się przyda do złożenia zeznań!

- Słyszeli?! Jeden zostaje, reszta wypieprza, jak chce przeżyć. Ale już! – Vapensmund wrzasnął, podnosząc korbacz i przygotowując się do ataku.

- Jesteśmy tutaj w sprawie ważnego śledztwa. Radzę wam odejść. Gdy skończymy, być może będziecie mogli znowu tu zamieszkać.- warknął Gustav, który pojawił się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Wnet okazało się, że dobre rady ma nie tylko dla miejscowych. — Dajże spokój! Niech wszyscy pójdą, nie potrzebujemy zeznań od jakichś obdartych dzieciaków.

- Czemu? Może wiedzą co ciekawego. Na przykład skąd u nich pewność, że właściciel porzucił domostwo a nie wyjechał w interesach. I skąd pewność, że nie wróci?
– powiedział głośno Jean obchodząc bokiem szóstkę coraz mniej pewnych miejscowych.

- Nie powinno się szczać pod wiatr. Można na tym sporo stracić. – Powiedział już do nich, uśmiechając się przyjacielsko. – Wy zaś rzucając wyzwanie Gottriemu wyszczaliście się pod huragan…


.
 
Bielon jest offline