Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-10-2011, 08:28   #47
Lilith
 
Lilith's Avatar
 
Reputacja: 1 Lilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie coś
Krzyk Meli i pozostałych dzieci nie mógł ujść uwadze półnagich barbarzyńców. Dzieci usłyszały głośną wymianę zdań.
- Co to było?
- Pójdę sprawdzić! Mówiłem, że ta mała coś wie i te dziwolągi gdzieś się tutaj czają.

Uśmieszek zszedł z twarzy Piotrka, a brak elementu zaskoczenia pozbawił go pewności siebie.
- Dobra panowie i panie... kto ostatni ten zgniłe jajo! - Puścił Melę tak szybko, że ta straciła lekko równowagę, po czym złapał ją za rączkę i pociągnął za sobą niemal jej nie urywając.
Gdy Piotrek zaczął biec, ciągnąc za sobą Melę w momencie pojawił się obok Pusiek. Biegł tuż przy nim i delikatnie powarkując, dawał wyraźnie mu do zrozumienia, by nie robił krzywdy jego pani.

Mela zorientowała się, że coś jest nie ok. Już się nie bawili, teraz uciekali. Znowu. Ciągle uciekają i uciekają... Ale ci panowie nie mieli miłych głosów. Oczywiście, Pusiek też przed nimi ostrzegał. Powinni byli od razu iść do smoka, zamiast się bawić w przewalanie... głupi Piotrek. Nie, to Justynka zaczęła zabawę. Justynka skoczyła na Piotrka, zamiast iść z nią i Puśkiem szukać Emiliusza. A przecież Mela od razu mówiła, żeby szli... a teraz muszą uciekać. Znowu i znowu. Głupie to uciekanie.
- Cicho Pusiek! - skarciła powarkującego psa - Biegniemy!

No i masz swojego mądrego pieska, pomyślała Justynka biegnąc tuż za dwójką kolegów i czując równocześnie, jak na jej gardle zaciska się lepka, włochata łapa... paniki.
- Mamy teraz o jednego wroga więcej. Fajnie! - niemal odwarknęła Puśkowi.
Nie czekając aż Pusisko capnie Piotrka za dupsko, zrównała się z nimi szybko i chwyciła Melę za drugą rękę, mając nadzieję, że pies lekko zgłupieje nie wiedząc do kogo z dwójki uprowadzającej jego panią dobrać się najpierw.

Na szczycie wydmy pojawił się już złowrogi cień barbarzyńcy. Zatrzymał się i przez chwilę przypatrywał uciekającym dzieciom.
- Stójcie dziwolągi! - krzyknął na cały głos, a brzmiał on jak uderzenie gromu.

Tomek nie miał najmniejszego zamiaru słuchać. Polecenie zostało wydane niezbyt przyjaznym tonem i podporządkowanie się nie wydało mu się zbyt rozsądną rzeczą. Słuchając głosu wewnętrznego, a nie głosu barbarzyńcy, tylko przyśpieszył.
Dzieciaki uciekały ile tylko miały sił w nóżkach, a miały przewagę odległości, oraz masy, bo w tym wypadku “mniejsza” oznaczało “lepsza”; poza tym wielkoludowi chyba nie do końca chciało się ich ścigać w takim upale. Może nie traktował ich poważnie?
Sapanie za ich plecami nie przybliżało się. Zapewne mimo dostatku mięśni bieganie po sypkim piasku, przy takiej wadze, nie było czymś prostym. Na szczęście tamci nie mieli koni, inaczej zabawa w berka wnet by się skończyła. Aż żal, że nie mogli wsadzić Meli na Pusia. Od razu byłoby łatwiej uciekać.
Tomek rzucił okiem przez ramię. Kulturysta w skórzanych majtkach zatrzymał się. Zmęczył się, czy też postanowił zawrócić i sprowadzić swoich równie potężnie zbudowanych kompanów? W końcu aby odszukać uciekającą gromadkę nie trzeba było wytrawnego tropiciela. Zatarcie śladów na piasku nie wchodziło w grę. Wejście do wody, by zmylić ścigających - tym bardziej.

- Zawraca - wydyszał Tomek. - Piotrek, może teraz do niego strzelisz? - zaproponował, nie do końca serio traktując tę propozycję.
Padło hasło, na które Piotrek jakby wrzucił stop-klatkę. W całkowitym bezruchu zastanawiał się, po czym energicznie się odwrócił, zamykając jedno oko, przygryzając język i uśmiechając się jak szaleniec postanowił trafić bydlaka.
 
__________________
"Niebo wisi na włosku. Kto wie czy nie na ostatnim. Kto ma oczy, niech patrzy. Kto ma uszy, niech słucha. Kto ma rozum, niech ucieka" (..?)
Lilith jest offline