Wysportowany Murzyn bardzo szybko znalazł się przy dziecku, po drodze jeszcze kątem oka dostrzegł wielkie czerwone ślepia bestii. Za nim biegli też Alice i Patrick ale w biegu nie dorównywali mu ani trochę. W głowie Shane’a była tylko jedna myśl – ocalić dziecko. Nie mógł pozwolić by taki małolat został rozszarpany przez jakieś chuj-wie-co.
Zwinięty w kulkę, przestraszony chłopak wyglądał na maksimum 10 lat. Wydzierał się niemiłosiernie, może coś mu się stało? - Wszystko w porządku młody? – zapytał Taylor i po chwili głos uwiązł mu w gardle. Chłopaczek podniósł głowę i spojrzał na swojego wybawcę. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że jego oczy były całe czerwone i wpatrywały się w sportowca przerażająco.
Wyprostował się szybko i w tym momencie zderzył się z nadbiegającą z tyłu Alice. Kiedy znów spojrzał na dzieciaka, wyglądał już on normalnie, o ile można tak nazwać śmiertelnie przerażone dziecko w ciemnym tunelu metra. „Ogarnij się, zaczynasz świrować” – pomyślał Shane, po czym znów zwrócił się do dzieciaka: - Chodź, zabiorę cię stąd. – po czym odwrócił się w stronę reszty.
To co zobaczył było dla niego jak porządne uderzenie w pysk. Przez zamieszanie z chłopakiem kompletnie uciekło jego uwadze zachowanie wielkiej bestii, która właśnie rozszarpywała gardło Patricka. Tuż obok stała przerażona Alice, która mogła być następna. - Błagam, zróbcie coś! - krzyknęła cofając się. Cassio rzucił się jej na ratunek, jednak był daleko, chyba za daleko. Z resztą nie było ani sekundy na zastanawianie się nad tym, Shane już pędził w stronę dziewczyny i psa-potwora. Naprawdę bał się, że może jej się coś stać, była bezbronna i sama nie miała najmniejszych szans. Przed oczami przeleciały obrazy z przeszłości, dawne odczucia ożyły na nowo, a Taylor uświadomił sobie, że jest gotów oddać własne życie, żeby ratować Alice.
Kiedy miliony myśli kłębiły się w jego głowie on biegł ile sił w nogach, być może na pewną śmierć. |