Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-10-2011, 11:11   #244
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Ziewowi nie było dane pospać zbyt długo. Zdawało mu się, że zaledwie przymknął oczy, a już ktoś szarpał go za ramiona. Był to Terr-Nyl, coś do niego mówił, ale do Verpine'a nie docierało ani jedno słowo. Dopiero po chwili rozbudził się zupełnie i wówczas czarnoskóry padawan powtórzył mu raz jeszcze, że wszyscy mają się spotkać przed pokojem medycznym. Mimo niepewności całej sytuacji Ziew poczuł zadowolenie i pewnego rodzaju dumę, gdy zobaczył jak sprawnie działa skonstruowana przez niego proteza podczas marszu w wyznaczone miejsce. Żaden z nich jednak nie wiedział dlaczego zwołano to nagłe zebranie.

Powód poznali dopiero, gdy dotarli w wyznaczone miejsce, gdzie zebrali się już pozostali, również Shalulira i Rila, które w nocy wróciły do posiadłości. Wówczas okazało się, że pomysłodawcą spotkania jest Era, która miała coś ważnego do zakomunikowania. Z poważną miną zaczęła opowiadać co się przed chwilą wydarzyło.

* * * * *

Era wyszła z pokoju medycznego, w którym zostawiła Tamira i skierowała się do schodów prowadzących na piętro. Przez okna zaczęły już wpadać pierwsze promienie słońca i posiadłość zaczęła się budzić do życia. U dołu schodów spotkała Antis, którą poprosiła by przez chwilę posiedziała z Zabrakiem przy Alerqu, na co ta przystała bez sprzeciwu czy marudzenia. D'an tymczasem ruszyła na górę.

Gdy wchodziła na ostatni stopień kątem oka dostrzegła jakiś ruch w głębi korytarza. Nie wydało jej się to niczym dziwnym, w końcu padawani budzili się o tej porze i „zaludniali” korytarze. Mimowolnie dziewczyna spojrzała w tamtym kierunku i ujrzała postać w czarnej szacie z kapturem na głowie.

Postać stała w cieniu i dlatego dziewczyna nie mogła zobaczyć jej wyraźnie. Może pomyślałaby nawet, że to tylko przewidzenie spowodowane całonocną pracą, gdyby nie czerwone światełko znajdujące się na wysokości twarzy przybysza. Było tak wyraźne, że nie mogło być tylko marą. Przypominało oko, uważnie przypatrujące się dziewczynie.

Jedi i tajemniczy przybysz patrzyli na siebie przez krótką chwilę, aż Era oprzytomniawszy chwyciła za rękojeść swojego miecza i ruszyła do przodu. Postać cofnęła się tylko i zaczęła uciekać, a na końcu wyskoczyła przez zamknięte okno roztrzaskując szybę na wiele kawałków. Gdy D'an dobiegła do okna ta znikała już między drzewami wtapiając się jednocześnie w Mocy w ten wielki organizm jaki stanowiła przyroda na Tython. Pościg był zbyteczny. To dziwne, ale dziewczynie wydawało się, że skądś zna te wibracje, które czuła od przybysza. Nie wiedziała jednak skąd, ale nie kojarzyły jej się z niczym dobrym.

Po chwili koło niej znaleźli się zbudzeni trzaskiem Tropull i Rila. Era poleciła im by zebrali resztę koło pokoju medycznego podczas gdy sama udała się do pokoju mistrza Karnisha by połączyć się z Coruscant. Jakie było jej zdziwienie, gdy transmiter okazał się być roztrzaskany o ścianę.

* * * * *

Nie był to jednak koniec złych wiadomości. W trakcie, gdy Jedi debatowali nad problemem tajemniczego przybysza uszu ich doszedł ogromny huk, aż zatrzęsła się cała posiadłość. Gdy wyszli na zewnątrz dostrzegli ogromny pożar jaki wybuchł na placu, na którym stały ich myśliwce. Szczęściem znajdował się on w pewnej odległości od posiadłości i eksplozja nie uczyniła budynkowi żadnej szkody poza kilkoma zbitymi szybami.

Jedi długo gasili pożar, ale zdołali go opanować nim ten rzucił się na okoliczne drzewa. Przy przeszukiwaniu pogorzeliska natknęli się na niewielkie kawałki metalu, które nie mogły pochodzić z ich myśliwców jak zauważył Ziew. Podejrzewał, że nie były niczym innym jak resztkami bomb. Ktoś chciał odciąć posiadłość Karnishów od reszty galaktyki i udało mu się to.

Dziwne, ale po całym tym zamieszaniu Era znalazła jeszcze czas i siłę by przyjrzeć się ranie Alerqa. Prześwietliła mu rękę i choć nie znalazła żadnych implantów to jednak natknęła się na coś dziwnego. Pomiędzy kością łokciową i promieniową tkwił jakiś obcy obiekt o kształcie trójkąta. Na zdjęciu nie można jednak było dostrzec z czego jest wykonany.
 
Col Frost jest offline