Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-10-2011, 18:32   #32
Grytek1
 
Grytek1's Avatar
 
Reputacja: 1 Grytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie coś
ozmówiwszy się z kobietami, Wulfram Savage kroki swe skierował śpiesznie ku piwnicy Tańczącego Kozła. Miejsce to, z powodu bliskości rzeki, ściany miało grube, kamienne wiecznie zawilgocone nadające całemu pomieszczeniu niezwykle nieprzyjemnego grobowcowego niemal klimatu. W specjalnie wydzielonej komórce, wśród gąbek odbierających wilgoć z powietrza stały skarby karczmarza. Zbroja, hełm oraz inne przedmioty niczym eksponaty kolekcjonera nadziane na stojaki, niegdyś nieodłączni towarzysze - dziś już tylko relikty minionych czasów. Palce zatopionego w przeszłości mimowolnie powędrowały do ekwipunku, pozwalając myślom poszybować niczym ptakom w przeszłość. Opuszki palców natrafiły na wygrawerowany w naramienniku symbol.


Żył większość życia niczym wilk w sworze pełnej podobnych sobie, teraz stał się przewodnikiem podstawowej komórki społecznej - rodziny.Grymas który wystąpił na jego twarz trudno było nazwać mianem uśmiechu. Z przeszłości wyrwała go dopalająca się pochodnia - jedyne źródło światła w mrocznym pomieszczeniu. Jak zawsze robił to co trzeba. Precyzyjnie i nie w panice pakował niezbędne drobiazgi. Wiedział że chaotyczne miotanie się po karczmie nic nie da. Systematycznie acz niezmiernie szybko zbliżał się do wyjazdu. Pochwyciwszy ostatnią sakwę poszedł do stajni, gdzie zarzucił ją na kolasę.


Był to jeden z wielu wspaniałych wynalazków miejscowych rzemieślników którzy słynęli z swej przemyślności. Mimo że pojazd nie posiadał dodatków z swych luksusowych kuzynów, był wymarzonym wehikułem przy obecnej sytuacji. Stojąc przed gotowymi do drogi kobietami oraz małą Neris, nieco przestraszoną, poczuł jak zmieniło się jego życie przez ostatnie lata. Teraz był odpowiedzialny, za dobrobyt i szczęście innych. W zamyśleniu potarł czoło. Wszystko co było dla niego ważne znajdowało się na wozie,jego dom teraz zamknięty na głucho był niczym wymarły. Ktoś mu za to srogo zapłaci...

Chcąc uspokoić swoją córeczkę zagadnął :
-Pobawimy się w taką grę, magowie będą tworzyć iluzje aby nas nastraszyć ale my jesteśmy odważni i nie będziemy się bać prawda ?
Dziecko ufne słowom rodzica posłusznie kiwało główką, wpatrując się swymi wielimi oczkami w twarz ojca. Ten zaś czuł że nie może po sobie dać poznać burzy emocji panujących wewnątrz duszy. Uśmiechnął się więc pokrzepiająco by pocieszyć dziecko.Czas ruszać.

(***)

Już poganiając konia, wśród wąskich miejskich uliczek nakładał na siebie kolejne warstwy pancerza. Czuł tak jakby świat cofnął się nagle o niemal dekadę - wprost do czasu śmierci,krwii i pogardy dla strachu. Powrót do starej skóry niosącego śmierć. Nie był już spokojnym i opanowanym karczmarzem, lecz najprawdziwszym wilkiem wojny któego jedynym zadaniem była obrona swojej sfory. W jego oczach ponownie rozpalił się żar bitwy, zaś serce przepełniła żądza krwii.
 

Ostatnio edytowane przez Grytek1 : 15-10-2011 o 18:37.
Grytek1 jest offline