Erasmus Luge widząc iż kompani postanowili poczekać do rana, postanowił wziąć pokój. Podszedł do karczmarza, lecz zauważył iż Niklas postanowił wziąć sprawy w swoje ręce, tak więc położył parę monet i rzekł: - Dzban wina. dla mnie i mojego przyjaciela - uśmiechnął się, choć nie czuł nawiązywania dłuższego dialogu. Przynajmniej teraz
Poczekał aż karczmarz podał zamówiony trunek i ruszył z powrotem do stolika. Tam usiadł i wyjął księgę, inną od poprzedniej. Ta była nie zapisana, czyste kartki. Erasmus wyjął rysik i zaczął pisać na pierwszej stronie. Oczywiście gdy to pisał, robił to tak by nikt mu nie zaglądał przez ramię. Co jego to jego, a te notatki niech będą dla potomnych. "Sylvania, kraina mroku i tajemnic. Wspomnienia Erasmusa Luge"
Podróżnik przewrócił kolejną kartkę i zaczął pisać.
"Ja zdrowy na ciele i umyśle, Erasmus Luge przybyłem w ten oto dzień do Sylvanii. Pierwszą noc spędzę w karczmie Pod zębem czosnku, a moi kompani to naprawdę dziwna zbieranina ludzi i nie ludzi. Krasnolud, co zwie się Garan. Widać iż jego topory smakowały nie raz krwi wroga. Opanowany i doświadczony w boju. Słów nie wiele wypowiadał, lecz każde ważył ostrożnie. Pewny siebie Bruno, zapewne łowca wampirów. Tak samo jak i Max, choć ten drugi jakiś dziwny jest. Bruno chyba kultury nie nabrał z domu przez co niespodobał się temu co wyglądał na banitę. Rudolf, ale on wygląda jakby go prosie spłodziło bo z taką mordą to co najwyżej może w cyrku straszyć. Kurde ciekawe czy musi płacić potrojną czy pięciokrotną stawkę w burdelu, gdy mu się zechce chędożyć. Kolejny to wojownik, i choć ubrany w kolczugę lecz wyglądał jakby od trzech dni ryj moczył w gorzale. Niklas, człowiek poczciwy i zapewne skrywający nie jedną tajemnicę lecz nastawiony do działania zespołowo. Ciekawe czy mu się to opłaci. Ostatni to gość…z bladą twarzą. Inteligentny i niebezpieczny, jak wszyscy tutaj.
I tak oto z takimi kompanami muszę wyruszyć w podróż. Według słów Lukrecji, zapewne kochanki Lorda Ernsta mamy udać się w okolicę kopalni. Tam czai się stwór. Szkoda że jej słowa, wskazówki nie mówią nic konkretnego, lecz ufam iż ma mądrość i wiedza pomoże owym mężom pokonać potwora. Tak Sylvania jest dziką krainą, siki a nie wino podają i pewnie karczmarz się chełpi że podaje najlepszy trunek w okolicy. To ciekawe czym szczają psy i świnie, chyba nie chcę sprawdzać. Widać gołym okiem że Panna Lukrecja wpadła w oko owym chłopcom, dobrze że Rudolf wyszedł, nie będzie jej straszył swoją parszywą gębą. No cóż czas położyć się spać nie długo bo rankiem wyruszamy”
Erasmus zamknął księgę i schował ją do tobołka. Wypił wino do końca i czekał czy wydarzy się coś godnego uwagi czy też nie. Jeśli towarzysze również szli spać, i on udał się na spoczynek. Oczywiście rzeczy zabrał ze sobą i położył je pod poduszką. Nie chciał pierwszej nocy stracić dobytku.
__________________ Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-) |