Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-10-2011, 22:17   #11
 
Luffy's Avatar
 
Reputacja: 1 Luffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skał
Sylvania, nareszcie! Po długiej podróźy Max uśmiechnął się po raz pierwszy. Dotarcie na miejsce spotkania w sprawie zlecenia, co do którego źywił duźo nadzieji nie było dla niego proste. Wszędzie roiło się od wampirów. Łowca czuł ich oddech na karku, wiedział że sprubują uniemoźliwić mu przybycie do ich gniazda jakim była ta kraina. Był dla nich jednak za sprytny. W karczmach spał pod łóżkiem, kladąc wcześniej kukłe na pościeli w roli przynęty. Nie rozmawiał z obcymi a raz nawet zabił wampira, zobaczył go w nocy gdy ten udawał pijaka pod karczmą aby uśpić jego czujność. Nie pozwoli aby go dorwały!

Siedząc juź w karczmie w Gabshert rozmyślał o zadaniu. Obiecano mu misję w Sylvani, coś o czym marzył. Zrozumiał, że zleceniodawca ma problem z wampirami. Nie mógł się doczekać chwili, w której zniszczy tę plagę! Jednak rozglądając się po sali zaczął się zastanawiać ilu z tu obecnych jest rzeczywiście ludźmi...

Nagle do arczmy weszła piękna kobieta. Na oko łowcy stanowczo za piękna, za blada. Jednak zdawała się być kontaktem z jego pracodawcą. Zbliźył się, jak prosiła i zobaczył ile osó było zaangaźowanych w ich misję. No no, pomyślał, szykuje się coś dużego! Moźe atakujmy zamek tych pomiotów! Niestety słuchając dziewczyny tracił entuzjazm, wampiry nie muszą atakować kopalni, widział w ich grobowcu jakimi bagactwami dysponują.

Nie zamierzał jednak rezygować z misji, była to okazja by poznać Sylvanie, miejsce gdzie pozostanie do końca swoich dni. Pieniądze teź się przydadzą. Na wzmiankę o wozie Niklasa się ucieszył, miał dość pieszej wędrówki.

-Chętnie skorzystam z Twojego wozu. Na imię mi Max.- Tyle. Nie miał ochoty na rozmowy, czuł wampira wsród nich. Musi się mieć na baczności, z pewnością nie zaśnie. Spokonie bracia, pomszczę was...
 
Luffy jest offline  
Stary 09-10-2011, 14:50   #12
 
baltazar's Avatar
 
Reputacja: 1 baltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znany

Heinrich idealnie wpasowywał się w atmosferę tej rudery buńczucznie nazwanej karczmą. Był szary… jakby wszechobecna mgła przesiąkła go już na wskroś. Wyglądał na takiego co to niejedną zimę już przeżył, jednak jakby kto próbował oszacować ile dokładnie to trudno to było jednoznacznie określić. Może dwadzieścia z hakiem, ale równie dobrze czterdzieści i trochę. Bruzdy na twarzy wyraźnie to utrudniały. Twarz zdawała się zmęczona i blada… nieco nawet poszarzała – z pewnością nie był jednym z tych co to słońce i wiatry odbijały piętno na gębie. Widać za to było, że od wielu dni jest w podróży. Ubrania nosiły ślady zabrudzeń, a ciało wydzielało zapach jakby o kilku kąpielach zapomniał. Do tego zarost, może i regularnie skracany to jednak widać było, iż z rzemiosłem wykonywanym przez golibrodów nie miał to wiele wspólnego. Ciało miał zdrowe, jak to mężczyzna w sile wieku a krok pewny. Sylwetka zdradzała aktywny sposób zarabiania na życie. Strój noszący ślady różnych przetarć i plam, iż nie przynależy do zbyt możnej klasy. W skórzane spodnie wpuszczoną miał lnianą koszulę, której bliżej było do brunatnego koloru niż białego… poluźnione u góry sznurki ukazywały bladą pierś i wpuszczony pod nią jakiś wisior. Za pas miał wetknięty sztylet, a normalnie przewieszany przez plecy miecz teraz spoczywał przy stoliku. Kiedy mówił od razy poznać było averlandzki akcent, a i odnieść można było wrażenie iż jest to człek bardziej nawykły do miasta niż dzikich ostępów.

Siedząc przy jednym ze stolików nad pustą miską po serwowanej tu polewce i talerzem plastrów solonej słoniny, po którą sięgał za każdym razem kiedy łykał z kubka tutejszej siwuchy. Po każdym takim zestawie pogrążał się coraz bardziej w sobie, oddalając się od tego miejsca. Nagle już chyba po raz trzydziesty wyciągnął jakiś zwinięty w rulon pergamin. Rozwinął go i wodząc palcem po jego powierzchni tworzył jakieś niezwykłe zawijasy. Powtarzany już wielokrotnie rytuał miał ten sam finał. Pergamin trafił z powrotem za pazuchę. Oszukali go… głupcy. Bez tej części mapy nie wyjdą żywi z grobowca… a on tam nigdy nie trafi. Przeklęci bogowie nadali mu takich reiklandzkich kompanów. No nic jeszcze miał inny powód na swoją obecność tutaj...

Z odrętwienia wyrwało go pojawienie się niewiasty... Istotnie prezentowała się co najmniej dobrze, na tyle dobrze, że i Heinrichowi gdzieniegdzie szybciej zaczęła pulsować krew. Dość szybko jednak odpowiednie partie zaczęły pracować jak należy. Sama... przybyła tu sama? Słyszał tylko jednego wierzchowca, może już słuch nie ten... na wszelki wypadek wyszedł na zewnątrz. Nie omylił się. Ta wystrojona jak na bal karnawałowy dzierlatka przybyła tutaj samiutka jak palec. Śmierdziało to równie mocno jak czas kiedy się pojawiła... już po zmroku. Zasiadł za wskazanym stołem. W czasie kiedy była wykładana sprawa miał czas przyglądnąć się i jej i innym siedzącym. Później miał też czas przysłuchać się ich pytaniom i deklaracjom... Może był w wisielczym nastroju, a może był zbyt wyczulony na pewne takie ściemy. W głowie mu się to nie mieściło – mało tego, że sama tutaj przylazła to jeszcze tak niedorzeczne zadanie. Jakiś szlachcic miałby wpuścić takie zakazane gęby do kopalni srebra... jak się okazuje niechroniona. W końcu Imperium to kraj spokojny i bezpieczny gdzie nikt by się czymś tak bezwartościowym jak srebro nie zainteresował. Ktoś do ciężkiej cholery robił z nich osła... potwór? Sranie w banie... wyglądało na to, że chyba ktoś miałby chęć z nich zrobić krwisty befsztyk.

Wysłuchał i odczekał, aż wszystko zostało powiedziane... z drugiej strony z tymi ludziskami można by i zrobić porządek z tym sreberkiem...

- Jam człek nieuczony i być może niezbyt rozgarnięty. Zatem popraw mnie jeślim coś źle zrozumiał. Twierdzisz... Pani, że na taką bandę jak my czyha wiele niebezpieczeństw... a na taki smakowity kąsek jak ty okolica jest dostatecznie bezpieczna na nocną przejażdżkę. Mówił spokojnie jednak ton był kpiący i oskarżający. Cmoknął przez zęby i kontynuował.

- Twierdzisz, że kopalnia cennego kruszcu dla twojego pana na tyle nieznacząca jest, iż ochrony tam porządnej nie zapewnił. Ni to przed zbójami, ni to przed czartami jakowymiś. Mimo że jak powiadasz ochrona to na tych ziemiach podstawa... I znowu strzykną śliną przez zęby. - Coś mi się to wszystko nie widzi... Powiedz mi Panno Lukrecjo Śliczna, czy my tam aby jako wilcy do owczarni jest wysyłani czy wręcz odwrotnie... jako te baranki co to na rzeź są przeznaczone.

- Zdradź mi czemuż to skoro dwór pan twój ma w okolicy tak nam nieżyczliwy że w tej karczmie nas przyjął... powiedź czemuż to skoro przydatność swą już udowodnimy bestyję ubijając dalej nie życzysz sobie byśmy do ciebie przybyli jeno karczmarz sekretnie cię jakoś powiadomi i tu przybędziesz...

Może nie był tak napalony jak ten piękniś ładnie gadający, może nie był tak przekonany do honorowej śmierci w boju, może nie był tak mężny jak brzydal co to nie czekając poranka wyruszył na szlak, a może nie był tak zalany jak nieprzebierająca ten woj o płowej czuprynie. O swoją dupę dbał i nie miał ochoty wleźć w jeszcze większe gówno niż był aktualnie. Nim nie usłyszał odpowiedzi na swoje oskarżające pytania nie wypowiedział magicznych słów „zróbcie i dla mnie miejsce na wozie”.
 
baltazar jest offline  
Stary 10-10-2011, 22:37   #13
 
Blackvampire's Avatar
 
Reputacja: 1 Blackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwu
Jakość towarzystwa, z którym będzie musiał współpracować bardzo mocno go zawiodła. Szczególnie niektóre osobniki pokroju brzydala, który najwcześniej opuścił karczmę. Niech Imperialni bogowie się zlitują, jego mordą można by było ozdabiać okoliczne zamki, to na pewno zwiększyłoby strach potencjalnych agresorów. Jak widać szczęście i dzisiaj mu nie sprzyjało. Jakby tego było mało, to jeden z mężczyzn niemal rzucił się na Lukrecję szarpiąc ją za nadgarstek, za co otrzymał zasłużoną nauczkę.

Jednak nie spodobało się to Wolfgangowi, spojrzał więc z niesmakiem i nutką pogardy na Bruna, nawet nie ukrywając swych odczuć, a wręcz przeciwnie.
-Czy to tak się traktuje damy tam skąd pochodzicie? Zaprawdę mam nadzieję, że ma stopa nigdy tam nie postanie jeśli owa ziemia wydała na świat więcej takich niewychowanych warchołów. Wasi kompani, o których tak skomlicie równie barbarzyńskie mają maniery?- zmierzył wzrokiem potencjalnego napastnika -Lepiej przeproście pannę Lukrecję za to coście poczynili, a może i ja wam wybaczę.- w jego słowach brzmiała sama pewność siebie. Sporo osób nazwało by go teraz głupcem, i cóż, mieliby sporo racji, ale on już taki był. Podróżnik, kochanek, szermierz i zawadiaka, który siebie stawiał ponad innych i czuł się szlachcicem wśród banitów, baronem rzezimieszków i królem rabusiów. Język więc miał giętki a paszczęka prawie nigdy mu się nie zamykała.

Na całe szczęście pozostali okazali się choć trochę bardziej uprzejmi w stosunku do damy. Zaś słowa ostatniego z nich, który się odezwał, mężczyzny drogi, którego trudy życia postarzały ponad swój wiek wzbudziły wątpliwości w Wolfgangu. Człek ten miał sporo racji, jego podejrzenia były celne i przedstawione sensownie. Nie rzucał się na niewiastę jak zwierzę, jeno wytknął podstawowe elementy układanki, które nijak nie pasowały do siebie. Na chwilę więc przeniósł wzrok z Bruna na Heinricha, po czym przeskoczył spojrzeniem na Lukrecję oczekując jej odpowiedzi. W międzyczasie jego dłoń powędrowała pod płaszcz, niby to do kieszeni skórzanych spodni. Jednak miało to inny cel, za pasem widniała rękojeść pistoletu. Miał zamiar szybko go dobyć w razie gdyby nasz kochany Bruno postanowił rzucić się i na niego.
 
Blackvampire jest offline  
Stary 12-10-2011, 21:14   #14
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Można tutaj było wietrzyć podstęp. W gronie zaproszonych nie znajdowała się żadna kobieta. Mogło być to zwyczajnym przypadkiem. Posłańcem zleceniodawcy okazała się młoda i piękna kobieta. Być może jej uroki miały za zadanie stłamsić zmysły najemników. Tych, zaś, którzy jej urokami zainteresowani nie byli, miała omamić złotem. Nie było go tak wiele, ale dziesięć złotych monet za sam fakt przybycia na spotkanie nie był byle gestem.
-Owszem zacny panie. Będziecie wędrować pieszo, lub wozem. Ja zaś mam młodego i silnego rumaka z jednej z najlepszych Silvańskich hodowli koni. Dwa razy jego szybkość uratowała mi życie. Zawierzam mu na tyle, by i trzeci raz dać mu możliwość udowodnienia swej wartości.- skinęła głową tłumacząc pierwszą wątpliwość Heinricha.

-Pan mój dogadany był z milicją z Ostrova. Kiedy ludzie zaczęli znikać tamci się wycofali z umowy, tłumacząc że bardziej niż o nie swoje włości muszą dbać o osadę. Pan mój rozliczy się z nimi osobno. Was zaś wezwano od razu, gdy tamci wycofali się z danego słowa. Nie ma w tym żadnej tajemnicy.- ponownie skinęła głową.
-Co zaś się tyczy tego miejsca...- wejrzała dookoła robiąc skwaszoną minę -Goście ważni przybyli do mego pana rozprawiać o interesach i przyszłości. W sprawie kopalni i bestii dostałam pełnomocnictwo, jednak dworek nie mój i zapraszać was tam mi nie wolno. Myślę, że jeśli dzisiaj jeszcze ruszycie, jak to zrobił wasz kompan, to braki gospody nie będą wam uciążliwe...- skończyła kwestie Heinricha uśmiechając się lekko. Nie wyglądała na zdziwioną z zadanych jej pytań.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 13-10-2011, 07:27   #15
 
Iakovich's Avatar
 
Reputacja: 1 Iakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skał
Garan wsłuchiwał się w słowa obecnych a wypity alkohol nie szumiał mu aż tak w głowie by zaburzyć jasność umysłu.
-Może i szukam śmierci ale na rozum swój mam i nie mam zamiaru ginąć przez głupotę bo taka śmierć niema krztyny honoru. Ponowie i ty Pani może i masz rumaka na schwał ale kusisz los, czy myślisz że ten którego boi się twój Pan nie wie że wynajął on kogoś do obrony i pewnie wysłał on swoich by cię dopadli. Zaczekaj z nami tutaj rano skoro świt ruszymy wszyscy. A jeśli te argumenty wam i tobie pani nieprzypadły do gustu mam proste pytanie jak dobrze widzicie w tak ciemną noc jak ta. Mi nie uśmiecha się dostać bełtem mieczem czy innym żelastwem w plecy od kompana zlecenia. Niklasie jeśli sugeruje wyruszyć wcześnie rano zwierze też będzie się czuło bardziej bezpiecznie. Wypowiadając te słowa spojrzał po obecnych i zatrzymał wzrok na Niklasie a z jego oczu można było wyczytać prośbę, sugestię, a nawet rozkaz.

Wychylił solidny łyk ze swego puchara i czekał na reakcje innych.
"Jeśli ruszą to pojedę z nimi choć to bardzo głupi pomysł przemieszczać się przez tę krainę nocą" Widać było że jeszcze ufa wszystkim na tyle by podróżować nocą bez porzeby.
 
__________________
" Blood blood for the BLOOD GOD"

" Jack ty znowu w mieście?? Księżna już wie??... rok minął i chyba wszyscy zapomnieli już o wieżowcu "
Iakovich jest offline  
Stary 13-10-2011, 11:00   #16
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Niklas więcej się nie odzywał, są tu inne „dusze towarzystwa”, najwidoczniej starające się o względy pięknej dziewki. Popijał piwo i chłodno analizował wszystki pytania, odpowiedzi i sugestie. W końcu postanowił.
-Fakt bez calu dla nas i dla Panny, jest byśmy jeszcze zginęli pierwszej nocy. Do rana nic się nie dzieje, tyle czasu nas nie zbawi, a i zyskać możemy odpoczywając jeszcze wieczór. Wyruszmy skoro świt – rzekł do reszty, po chwili dodał z uśmiechem – Tylko trza zabiec po Rudolfa, choć brzydal, to przyda się nam z pewnością, a idąc sam zapewne nie zajdzie za daleko.-
Po tych słowach wziął monety jakie zostały na stole i podszedł do karczmarza. -Wyślij kogo, po chłopa, który wyszedł przed momentem stąd, niech tu wróci. A reszta będzie na nocleg dla mnie i reszty towarzyszy.
 

Ostatnio edytowane przez AJT : 13-10-2011 o 11:05.
AJT jest offline  
Stary 15-10-2011, 20:18   #17
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Erasmus Luge widząc iż kompani postanowili poczekać do rana, postanowił wziąć pokój. Podszedł do karczmarza, lecz zauważył iż Niklas postanowił wziąć sprawy w swoje ręce, tak więc położył parę monet i rzekł:

- Dzban wina. dla mnie i mojego przyjaciela - uśmiechnął się, choć nie czuł nawiązywania dłuższego dialogu. Przynajmniej teraz

Poczekał aż karczmarz podał zamówiony trunek i ruszył z powrotem do stolika. Tam usiadł i wyjął księgę, inną od poprzedniej. Ta była nie zapisana, czyste kartki. Erasmus wyjął rysik i zaczął pisać na pierwszej stronie. Oczywiście gdy to pisał, robił to tak by nikt mu nie zaglądał przez ramię. Co jego to jego, a te notatki niech będą dla potomnych.


"Sylvania, kraina mroku i tajemnic. Wspomnienia Erasmusa Luge"

Podróżnik przewrócił kolejną kartkę i zaczął pisać.

"Ja zdrowy na ciele i umyśle, Erasmus Luge przybyłem w ten oto dzień do Sylvanii. Pierwszą noc spędzę w karczmie Pod zębem czosnku, a moi kompani to naprawdę dziwna zbieranina ludzi i nie ludzi. Krasnolud, co zwie się Garan. Widać iż jego topory smakowały nie raz krwi wroga. Opanowany i doświadczony w boju. Słów nie wiele wypowiadał, lecz każde ważył ostrożnie. Pewny siebie Bruno, zapewne łowca wampirów. Tak samo jak i Max, choć ten drugi jakiś dziwny jest. Bruno chyba kultury nie nabrał z domu przez co niespodobał się temu co wyglądał na banitę. Rudolf, ale on wygląda jakby go prosie spłodziło bo z taką mordą to co najwyżej może w cyrku straszyć. Kurde ciekawe czy musi płacić potrojną czy pięciokrotną stawkę w burdelu, gdy mu się zechce chędożyć. Kolejny to wojownik, i choć ubrany w kolczugę lecz wyglądał jakby od trzech dni ryj moczył w gorzale. Niklas, człowiek poczciwy i zapewne skrywający nie jedną tajemnicę lecz nastawiony do działania zespołowo. Ciekawe czy mu się to opłaci. Ostatni to gość…z bladą twarzą. Inteligentny i niebezpieczny, jak wszyscy tutaj.
I tak oto z takimi kompanami muszę wyruszyć w podróż. Według słów Lukrecji, zapewne kochanki Lorda Ernsta mamy udać się w okolicę kopalni. Tam czai się stwór. Szkoda że jej słowa, wskazówki nie mówią nic konkretnego, lecz ufam iż ma mądrość i wiedza pomoże owym mężom pokonać potwora. Tak Sylvania jest dziką krainą, siki a nie wino podają i pewnie karczmarz się chełpi że podaje najlepszy trunek w okolicy. To ciekawe czym szczają psy i świnie, chyba nie chcę sprawdzać. Widać gołym okiem że Panna Lukrecja wpadła w oko owym chłopcom, dobrze że Rudolf wyszedł, nie będzie jej straszył swoją parszywą gębą. No cóż czas położyć się spać nie długo bo rankiem wyruszamy”

Erasmus zamknął księgę i schował ją do tobołka. Wypił wino do końca i czekał czy wydarzy się coś godnego uwagi czy też nie. Jeśli towarzysze również szli spać, i on udał się na spoczynek. Oczywiście rzeczy zabrał ze sobą i położył je pod poduszką. Nie chciał pierwszej nocy stracić dobytku.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 18-10-2011, 19:30   #18
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Lukrecja zmrużyła oczy. Mężczyźni najprawdopodobniej chcieli zwyczajnie sprawdzić, czy kobieta nie jest wampirzycą i czy jazda za dnia jej nie zabije. Kobieta pokręciła głową i wzięła głęboki wdech w pierś.
-Dobrze, niech tak będzie.- rzekła -Zostanę tu na noc. Wiedzcie jednak, że jeśli mój rumak ucierpi przez tę noc to co zarobicie pójdzie na pokrycie kosztów kupna, odchowania i szkolenia nowego wierzchowca. - rzekła, po czym sięgnęła ręką do sakwy. Złota moneta powędrowała lotem w ręce karczmarza -Pokój na noc.- syknęła po czym zniknęła z oczu grupy udając się w ciemny korytarz, gdzie znajdowały się pokoje.
-Wy będziecie musieli zadowolić się dwoma izbami, gdyż mam tylko trzy łącznie...- rzekł niezbyt przystojny i raczej nie charyzmatyczny gospodarz.
-Ty Gilbert, leź że po tamtego człeka co z włości naszych wyszedł kilka chwil temu! Pędem.- ponaglił zarośniętego na twarzy wieśniaka. Mężczyzna skinął głową i wybiegł. Pędził na złamanie karku, by niezbyt rozgarniętego jakby się mogło wydawać Rudolfa.

Droga była prosta i kmiot szybko dogonił idącego samotnie osobnika.
-Panie! Tamci wzywają! Prawią by po zmroku nie łazić po tych okolicach bo niebezpiecznie tu wszędzie! A tamci to chcą odpocząć do świtu i ruszyć nad ranem! Nawet ta cała pani szlachecka co to przygnała niedawno to zostaje!- wysapał. Tylko w kwestii samego Rudolfa leżało, czy wróci do szynku czy też nie...

~***~


Ranek był piękny. Jak rzadko. Gołe niebo, na którym pojawiło się słońce dodawało otuchy. Pierwsi, którzy się zbudzili i opuścili swoje izby widzieli jak Lukrecja bez pożegnania opuściła szynk i dosiadłszy rumaka pognała w stronę dworku jej pana. Teraz pozostawało im się zebrać i ruszyć w stronę Ostrova. Zapadła martwa cisza. Przyszli kompani spoglądali na siebie dziwacznie, z dystansem. Milczeli szykując się do drogi. Wóz czekał...
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 18-10-2011, 19:55   #19
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Niklas wstał skoro świt. Zbudziły go pierwsze promienie słońca i lekkie poruszenie wśród co po niektórych przyszłych towarzyszy, którzy poczęli już się zbierać. Zerknął przez okno, pogoda wyborna do podróży, pora ruszać, pomyślał. Dopytał karczmarza, jak dotrzeć do Ostrova, po czym wyszedł na zewnątrz, Lukrecję uwidział w oddali, ledwie ją jeszcze poznając, najwidoczniej sama niedługą chwilę wcześniej opuściła to miejsce.

Przygotowanie wozu nie zajęło mu dużo czasu, gdy to uczynił dał znać reszcie, że można w nim zasiąść, sam po chwili chwycił za lejce i wyraźnie gotowy do drogi zerknął na pozostałych. Na pewno długo nie miał zamiaru czekać na malkontentów, nie po to wstawał tak wcześnie, żeby jeszcze zwlekać z wyruszeniem, podróż przecie nie zapowiadała się na krótką, a najlepiej jak najwięcej drogi pokonać za dnia.

Wśród zebranych nie dostrzegł uroczej facjaty Rudolfa, mimo iż Nachtigall próbował zawrócić go zeszłego wieczora, to ten pewnie nie zdecydował się na powrót. Niklas ciekaw był, czy zobaczy jeszcze śmiałka, który wyruszył samotnie w drogę. Może jakim cudem spotkają go podrodze. Oby był jeszcze wtedy żywy, a nie po bliższym spotkaniu z wilkami, czy z czymś jesze mniej ciekawszym. Widząc jego zaangażowanie prędzej wolałby z nim podróżować, niż z niektórymi osobnikami, co nie byli nawet zebrać się w raz z pierwszymi promieniami słońca.
 

Ostatnio edytowane przez AJT : 19-10-2011 o 23:01. Powód: dodany ostatni akapit
AJT jest offline  
Stary 18-10-2011, 23:23   #20
 
Iakovich's Avatar
 
Reputacja: 1 Iakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skał
Garan przewracając się na drugi bok kątem oka zauważył Niklasa jak opuszcza karczmę "Nic trzeba dube wtroki zebrać". Wygramolenie z karczmy trochę mu zajęło ale trud się opłacił woda w korycie byłą jeszcze świeża i można było spokojnie się w niej pozbyć resztek nocy. Spakowanie sprzętu trwało chwilę którą przerywał zagryzając pajdę chleba ze smalcem kupioną wcześniej u karczmarza.

-Nikolasie to ile czekamy na resztę kompani. bo szkoda marnować czasu
Garan niesłysząca odpowiedzi poszedł obudzić resztę gromady robiąc to tak któryś nie posądził go o złe zamiary i nie dostał nożem czy innym dziadostwem w trzewia.

-Po pobudziłem tych śpiochów jak się nie zjawią do 4 piania to można by ruszyć widząc że twarzy Niklasa lekko drgnęła warga przyjął to za potwierdzenie i rozsiadł się wygonie na wozie.
 
__________________
" Blood blood for the BLOOD GOD"

" Jack ty znowu w mieście?? Księżna już wie??... rok minął i chyba wszyscy zapomnieli już o wieżowcu "
Iakovich jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:55.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172