Wątek: Cena Życia III
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-10-2011, 20:44   #22
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Zacisnęła dłonie w pięści gdy rozległy się strzały. Znowu walka. Kolejne ofiary. Czy to się nigdy nie skończy? Czy tak będzie wyglądało odtąd ich życie? Najwyraźniej należało się do tego przyzwyczajać. Czy jednak przyzwyczajanie się do widoku śmierci, zobojętnieniu na nią, nie świadczyło o umieraniu wewnętrznego „ja” człowieka? Stajemy się zwierzętami. Determinuje nas walka o przetrwanie, a w czasach walki przetrwają tylko najsilniejsi.
Najsilniejsi... nie Nathali... nie Ethan... najsilniejsi.
Wolała o tym nie myśleć.
Potrzebowała snu.
Słyszała płacz siostrzeńca.
On potrzebował go bardziej niż ona.
Popatrzyła w oczy Dotti, która miała ją zmienić w czasie czuwania, kobieta obejmowała ramieniem córkę, a na drugim trzymała synka, który zanosił się płaczem. Ogromne oczy Nathali lśniły od łez. Obok stał Nathan, wyraźnie niepewny co powinien robić:
- Połóż i uspokój dzieci – powiedziała jej i podeszła do fotela na którym wcześniej siedziała – jeszcze trochę popilnuję. Ty też się wyśpij przed swoją wartą rzuciła do chłopaka. Pan Thomson poradzi sobie sam.
Nie chciała by oglądał kolejne obrazy przemocy. Był jeszcze taki młody... zdecydowanie za młody.

***

Kiedy w końcu mogła się położyć. Usnęła jak kamień, a jednak obudziła się o świcie.
Sama nie wiedziała co nią kierowało, że poszła sprawdzić czy człowiek w kurtce Umbrelli jest już przytomny. Ostrożnie przekręciła klamkę i uchyliła drzwi i zerknęła do środka.
Patrzył jej prosto w oczy... przez chwilę ich spojrzenia skrzyżowały się, ale Liby nie weszła do środka i nie powiedziała ani słowa.
Zamknęła ponownie drzwi i wróciła do reszty. Powiedziała im.
Thomson poszedł bez słowa. Dziwaczny znajomy Boven poszedł tam także. Pomyślała sobie, że chce wiedzieć o czym będą rozmawiali i poszła za nimi.
Czekała na odpowiedź. Umbrella była wrogiem, którego musieli się bardziej wystrzegać niż stworzonych przez nią zombie.

Rozmowa nie toczyła się gładko. Ze strony obcego nie było konkretnych odpowiedzi. Gdy z nadzieją w oczach zapytał o nadzieję popatrzyła na mężczyznę z uwagą. Jeśli byłby naprawdę z Umbrelli wiedziałby, że istnieje szczepionka. Z drugiej strony jego słowa mogły być podstępem by wyciągnąć z nich informacje. Z trzeciej strony gdyby był z Umbrelli wiedziałby więcej od nich. Z czwartej strony mógł do nich trafić przypadkiem i nie wiedzieć że podróżują z Marią Boven. Z piątej strony może to był podstęp i jego martwi towarzysze tylko udawali ćpunów i bandytów? Ale w takim razie chyba nie włożyłby tej kurtki wcale? Za dużo było tych stron, by Liberty zdecydowała się na szczerość.
Czekała jak odpowie na pytanie “kloszarda”, jak w myślach zaczęła nazywać dziwaka, którego spotkali wczoraj.

Nie była policjantem, czy żołnierzem, nie potrafiła przesłuchiwać ludzi. wolała się zając czymś konstruktywnym, więc kiedy Thomson zwrócił jej uwagę na żałosny stan ubrania dziewczyny
skinęła głową i wyszła przeszukać swoje rzeczy. Wzięła t-shirt i jeden z ciepłych swetrów i wróciwszy do pokoju zbliżyła się do dziewczyny:
- Możesz to potem ubrać. Niedługo będzie śniadanie. Nie bój się. Nic ci nie zrobimy. Kiedy wyjedziemy będziesz wolna - powiedział spokojnie, choć nie była pewna czy dziewczyna ją w pełni rozumie.

Wiedziała już że pojedzie z Thomsonem niezależnie od tego co zdecyduje. Był jedyna osobą, która mogła zapewnić bezpieczeństwo jej rodzinie i jej samej. Bez niego nie mieli najmniejszej szansy na przetrwanie.
Znowu naszła ją myśl, że twarz znajomego Boven nie jest jej obca. Musieli się kiedyś spotkać... jak jednak mogła nie zapamiętać kogoś tak charakterystycznego? Może wtedy wyglądał całkiem zwyczajnie? Spróbowała go sobie wyobrazić w normalnym ubraniu i bez tatuaży. Coś zaczęło jej świtać...
 
Eleanor jest offline