Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-10-2011, 17:13   #142
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Szekspir nie istniał. Właściwie nigdy nie istniał. A nawet nie "nigdy", a "po prostu". "Nigdy" wskazywałoby na porządek narzucony przez czas. A miejsce w jakim go po prostu nie było, nie poddawało się czasowi. Było szaleństwem w najczystszej obdarzonej własną wolą postaci. Jedyne ograniczenie stanowiła co najwyżej tkankowo krwista forma tego miejsca... Tak. Ona tkwiła w czasie. Szekspir jednak w przeciwieństwie do wiernych wieszcza Gabora, do niej nie należał. Wszak nie istniał.

***

Zwąc się och jakże myliłem Prospero cię... Szaleńcze nićmi zszyte myśli szaleńczymi... Wynaturzonej formie o treść...

Szekspir z fascynacją przyglądał się bezwymiarowej przestrzeni. Nie była pustym teatrem. Dzięki swej żarłocznej naturze nie miała ograniczeń. Zdawała sie składać z pomieszanych obrazów strachu i przerażenia zrodzonych w głowach jakichś ludzi. Ludzi Gabora jak na razie. Proste apokaliptyczne wizje. Same w sobie niewyszukane i urągające prawdziwie boschowskim wizjom. Owszem - wzbudzające lęk, ale lęk to trywialny. Zwierzęcy. W taki sposób zlepione i jakby hołubione były przez Shamahayella, że nie sposób było nie chłonąć ich treści. To one budowały teatr duszy demona. Nimi sie karmił. Dlatego każdy wchłonięty sprawiał, że demon rósł w siłę. Nie dotyczyło to jednak Szekspira. Nie jego. Nigdy. Teraz gdy natura demona została obnażona, Szekspir wiedział. Nadszedł nowy pan tego miejsca. Tylko tak osiągnie nieśmiertelność. Jeśli przegra z demonem, to oznaczać będzie, że nie jest jej wart. Bo demon nie był Prosperem. Władcą bez królestwa. Był głodnym Kalibanem. Nieokrzesanym pędem ku szaleństwie. Nie mógł się z nim równać.

Jak przez mgłę widział odpełzającego Szkutnika. Nie był jeszcze pewien czy dobrze by było by demon wchłonął i jego duszę do kolekcji. Ta byłaby ciekawa. Bardzo ciekawa. Ale przekora zwyciężyła. Czas był zamanifestować swoją obecność. Nie miał na razie siły narzucić czegokolwiek demonowi. Na razie wystarczy samo świadectwo. Jestem...

Słyszysz mnie? - jego głos rozbrzmiał głośno w próżni szaleństwa - Nowy przyjacielu mój... Mnie słyszysz? Tobie w jestem. Potworze naiwny. Szaleńca za miałeś mnie. Mnie! Duszy karykaturo. Karmą będziesz ty moją teraz. Ty...
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline