Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-10-2011, 22:45   #145
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
[media]http://www.youtube.com/watch?v=mvexKA4_xsI&feature=related[/media]
Spook stała na chwiejnych nogach i nie odwracała oczu od demona. Dłonie bezwiednie zaciskały się na rękojeściach noży choć zdawała sobie sprawę z bezradności tego gestu.

- Zmień płytę - splunęła pod nogi. - Nie zabiję go. Nie wyraziłam się jasno? Jesteś na tyle tępy, że trzeba ci powtarzać?
Arogancja w obliczu końca? Tyle jej pozostało?
Jej chude ciało drżało spazmatycznie czy to ze strachu czy z oczekiwania przed tym co ma się wydarzyć.
- Tolgy! - kolejny raz krzyknęła na cygana. W jej głosie przebijał się przebłysk desperacji.
Przeniosła wzrok na znajomą ukochaną twarz. Twarz skradzioną na potrzeby tej szopki.
- Zapytaj go jeśli chcesz - gestem wskazała oszołomionego cygana. - Może on będzie bardziej chętny żeby przelewać krew. Ja ci nic nie ułatwię.
- Zapytałem. Oczywiście, że zapytałem. Troje weszło, jedno wyjdzie. Takie mam zasady.
- W dupę sobie wsadź swoje zasady...
Splunęła ponownie by podkreślić przepełniającą ją pogardę, zdając sobie jednocześnie sprawę, że te wszystkie gesty i słowa są bezcelowe. Decyzje zostały już podjęte i teraz pozostawało czekać na ich implikacje.

Raz jeszcze krzyknęła na Tolgi'ego. W dwójkę mieli większe szanse. Nadal gówniane ale co cztery noże to nie dwa... Nie chciała przyznać przed samą sobą jak bardzo na niego liczyła. Na obcego człowieka, który prawdopodobnie trafił w środek tego więziennego bajzlu bo na to zasłużył. Ale był jej jedyną szansą. Brzytwą, której się łapała.

Cygan zakończył wreszcie swoją szaloną walkę z powietrzem a może raczej własnymi omamami. Wyglądało to nie tyle groteskowo co makabrycznie. Jeszcze kilka razy powtarzała jego imię. Jak mantrę. Jak modlitwę.
Ale on padł na podłogę i wpatrywał się we wnętrze celi, w której zniknął Apacz. A później po prostu rzucił się przez jej próg.

Spook zaklęła pod nosem. Trzymała gardę ale przesunęła się w kierunku pomieszczenia, które przyciągało ludzi jak magnes. Co do cholery tak było, że mężczyźni tak pragnęli się tam dostać.
Nic.

Spook zadrżała.
W środku nie było nic.
Cztery nagie ściany.

Jeszce raz zmierzyła wzrokiem demona i rzuciła się do ucieczki wzdłuż korytarza. Tunele wentylacyjne... Muszą tu jakieś być.

Demon patrzył. Uśmiechał się twarzą jej ojca. W sposób zimny, szyderczy i kompletnie nieludzki. Spook szukała. Oczywiście były takie drogi. Były wąskie szyby wentylacyjne, jeszcze węższe tunele, gdzie biegły wiązki kabli i światłowodów. Żyły i nerwy GEHENNY oraz STRAŻNIKA. Ale pojawiało się kilka problemów natury technicznej, by z nich skorzystać. Po pierwsze - rdza. Korytarz i przyległe doń cele były mocno przerdzewiałe. Krwisty nalot spiekał śruby na amen, uniemożliwiał otworzenie włazów, zerwanie kratownic. Po drugie, nawet dla Spook takie tunele mogły okazać się za wąskie. Po trzecie - pozostawało pytanie, co zrobi demon, kiedy uda się jej nawet jakąś drogę sforsować. Na razie stał. Ale Spook czuła, że w każdej chwili to stanie zmienić się może w szalone działanie.
Niepokoił ją jeszcze jeden szczegół. Dziwny dźwięk. Niczym… klekot łańcuchów. Narastał. Dochodził z celi w której zniknęli Cygan i Indianin.

- Tak właśnie zawsze się dzieje. Jeden po drugim. Nie współpracują. Nie szukają innej drogi. Gotowi zabijać, by przetrwać. Zawarli ze mną pakt. Krwawy pakt Spook. A ty - zimne oczy demona zatrzymały się na dziewczynie - ty będziesz pieczęcią, która zamknie to przymierze. Pierwszą, lecz nie ostatnią. Lecz wcześniej Spook. Wcześniej... poczujesz zrodzoną z bezsilności rozpacz i mnie nakarmisz. A kiedy stanę się silny uratuję jedno z was. I podążymy dalej. nie chciałaś zabijać, wiec zginiesz. Takie są prawa paktu.

Prawa paktu? A kto je niby zatwierdził? Najwyższa Rada Demonów? Ona do cholery nic nie podpisywała. I żadnego prawa respektować nie będzie. Jeśli chłopcy połasili się na te kłamstwa to ich problem. Jeśli faktycznie naplują i zdepczą resztki swojego człowieczeństwa i będą chcieli ją zabić, po tym wszystkim co razem przeszli... Cóż, wobec tego może się myliła. Może nie są ludźmi tylko potworami. Kolejnymi wśród otaczającego ją makabrycznego nieludzkiego tłumu.
Narastał w niej gniew. W pewien sposób ją otrzeźwił i zmobilizował.
- Pierdol siÄ™.
Tyle zdążyła powiedzieć i rzuciła się do ucieczki.
Za ciasne tunele? Skorodowane szyby? W tej chwili nic nie było przeszkodą nie do sforsowania. Spook miała tylko jeden cel. Wydostać się stąd. Nie posłuży za kurewskie żarcie dla demonów. Wybacz stary ale będziesz musiał się obejść smakiem.
 
liliel jest offline