Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-10-2011, 07:15   #97
Pinhead
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
David O'Neil, Stony Strode
Włóczęga na oślep po wentylacji była męcząca zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Świadomość tego, że to tutaj może skończyć się ich życie nie działała motywującą. Z każdą upływającą minutą nadzieja, że kiedyś w końcu znajdą tunel prowadzący na powierzchnię gasła.
W końcu natrafili na coś innego niż tylko długie pokryte kurzem i pajęczynami blaszane tunele. Jedna z odnóg schodziła w dół, a na dodatek dobiegał stamtąd jakiś głos i widać było światło.
Stony po chwili namysłu postanowił zejść mimo, iż istniało duże ryzyko, że nie uda mu się wejść z powrotem na górę.
Ostrożnie zaczął osuwać się w dół tunelu, starając się zrobić jak najmniej hałasu. O’neil został w tym czasie na górze i oświetlał mu drogę.
Gdy w końcu Strode dotarł na dół ujrzał otwór wentylacyjny. To właśnie z niego dochodził męski głos oraz widać było światło. Dał O’neilowi znać, by ten zgasił latarkę, a sam ostrożnie zajrzał do środka.
Wnętrze przywodziło na myśl jedną z cel jakie widuje się w zakładach psychiatrycznych. Ściany i podłoga obite miękką gąbką. Tylko na jednej z nich komuś udało się zerwać zabezpieczenia i widać było goły tynk. Na nim to ktoś wyrył jakąś mapę. Strode dostrzegł także, że w kącie siedzi jakiś mężczyzna. Trudno było ocenić jego wiek, gdyż mimo siwych, długich włosów, jego twarz wyglądała stosunkowo młodo. Siedział on nad jakimś zeszytem i co kilka chwil zerkał na wyrysowaną na ścianie mapę.
- To bezsensu, bez sensu - mruczał pod nosem - To wszystko to kompletny absurd. Stąd nie ma wyjścia. Ten smarkacz kłamał.

Cassio Montero, Shane Taylor
Śmierć Patricka była bardziej niż pewna. Dwugłowa bestia rzuciła się na niego całym swym cielskiem i z wielką agresją gryzła i szarpała jego ciało. Biedny mężczyzna próbował się jeszcze zasłonić rękoma, ale na niewiele się to zdało.
Mimo to Cassio Montero i Shane Taylor ruszyli bez wahania na piekielnego mutanta. Zdławili strach i wszelkie odruchy ratowania własnego życia i rzucili się na potwora. Za broń mieli tylko własne mięśnie i pięści oraz dwie treningowe pałki.
Krzyk Alice błagającej o pomoc tylko dodawał im sił i determinacji. Jak nigdy zdali sobie sprawę, że muszą współdziałać, aby przeżyć. I choć nie walczyli nigdy wspólnie w tej jednej, jakże ważnej chwili zrozumieli się bez słów.
Shane stanął przed bestią i potężnym kopniakiem w bok odwrócił zwrócił jej uwagę na siebie. Monstrualne psisko odwróciło oba łby w jego stronę. Wściekłe ślepia przeszyły boksera na żywo. Nie raz musiał patrzyć w oczy najtwardszych ludzi na tej planecie i nie uląkł się. Ten jednak błyszczące w mroku oczka sprawiły, że kropla zimnego potu spłynęła mu po plecach.
Na ten moment nieuwagi bestii czekał Cassio. Zamachowym ciosem treningowej pałki wykonał potężne uderzenie, które wylądowało na szczęce niczego się niespodziewającego potwora. Trzask łamanej żuchwy odbił się donośnym echem po tunelu. Bestia zawyła z bólu i całą swą agresję skierowała na stojącego na przeciw niej Shane. Ten jednak był przygotowany na atak. Gdy bestia kłapnęła pyskiem w jego stronę, on wykonał unik. Zszedł błyskawicznym ruchem lekko w dół i w prawo i skręcając odpowiednio ciało wykonał widowiskowy cios podbródkowy. Włożył w ten jeden cios cała swoją siłę i serce. Jego pięść złamała szczękę i wbiła się głęboko w czaszkę zwierzęcia. Bestia zawyła z bóle, ale razem z nią Shane. Odłamki kości wbiły mu się głęboko w dłoń, raniąc go boleśnie.
Cassio w tym czasie rozbijał drugą głowę potwornego psiska. Agresja jaką wkładał w każdy cios była już zbędna, gdyż bydle leżało już martwe na torowisku.

Jack McCain, Alice Owens
W czasie, gdy Cassio i Shane walczyli o życie z mutantem rodem z filmów grozy. Alice i Jack ruszyli w stronę chłopca. Ich intencje były jednak zupełnie inne. Ta pierwsza chciała przytulić chłopca i osłonić go przed bestią. Policjant natomiast miał zupełnie inne planu. Ku przerażeniu Alice wyciągnął on broń w stronę chłopca i przyjmując pozycję do strzału mierzył do niego bez żadnych skrupułów. Kobieta stała sparaliżowana. Czegoś takie się nie spodziewała. Jeden z nich również zwariował, jak ta kobieta i chłopak na peronie, który pożerali żywcem staruszka.
Strach ją kompletnie sparaliżował. Nie wiedziała, co ma robić. Jeżeli nie powstrzyma policjanta chłopiec zginie. Jeżeli rzuci się, by go osłonić sama może zostać postrzelona.
W tym jednak momencie stało się coś bardzo dziwnego.
Wszystkich obecnych owiał przeszywający do szpiku kości, lodowaty wiatr. Wystraszony jeszcze przed chwilą chłopiec patrzył teraz na Jacka oczami seryjnego zabójcy i psychopaty.
Oczy te pełne były szaleństwa i żądzy mordu. Mc Cain aż cofnął się o krok. Tylko wielkim wysiłkiem woli zdołał utrzymać broń wycelowaną w chłopaka.
Chłopczyk wpatrywał się w policjanta nie odrywając od niego swoich krwistoczerwonych oczu.
Alice i Jack usłyszeli męski, chrapliwy głos:
- I tak tu zdechniecie!
Dokładnie w tym samym momencie, chłopiec upadł zemdlony.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline