- Są dwie możliwości. Nie wiem, którą z nich wolę. – Filozof mówił spokojnie, był pogodzony ze swoim losem. Nie zamierzał okłamywać rozmówcy. Teraz nie miało to już sensu, a nie chciał ubliżać jego inteligencji.
– Pierwsza jest taka, że mi zwyczajnie odpierdala. Wariuję, widzę i słyszę różne rzeczy. Straszne rzeczy. Nie jestem w stanie tego przerwać. Druga możliwość nie jest lepsza. – Rozglądnął się po pomieszczeniu. – Mógłbyś mi podać papierosa? Jedno pociągniecie wystarczy. Wiesz co siedzi w zakazanych sekcjach? Problem w tym, że wcale nie są tam zamknięte. Dopadły mnie i mącą mi w głowie. Tak, chodzi mi o demony. Każdy o nich wie, mało kto chce o tym mówić. Tak czy owak już po mnie. Niepotrzebnie fatygowałeś się zabierając mnie ze sobą. Lepiej żeby Crasher rozwalił mi łeb. - Co się odwlecze, to nie uciecze. – ZiZi zapalił papierosa i dał więźniowi się nim zaciągnąć. -Więc mówisz, ze to demony?
- Demony... albo kompletnie zwariowałem. Nikt nie zatrudniał by takiej kaleki jak ja żeby kogoś zabić. Na tym spotkaniu widziałem jak wszyscy oprócz ciebie i laleczki walczyli ze sobą. Pomyślałem, że to wy za tym stoicie i zrobiłem to co zrobiłem. Wybacz, mam nadzieję, że rana szybko się zagoi.
- Nie zabiłeś mnie. Ale ... pokazałeś ludziom, że można do mnie strzelić. To troszkę irytujące i wymaga pewnych działań. Rozumiesz. Reputacja.
- Wiem doskonale jak ważna jest reputacja. Straciłem ją już dwukrotnie. – kolejne pociągnięcie fajki. - Powinienem pewnie próbować targować się o swoje życie, ale i tak nie mam już do czego wracać. Nie mam sił na odbudowę pozycji. To co planujesz ze mną zrobić? - Greg żałował, że nie poznał kolesia wcześniej. Nawet w takiej sytuacji mógł z nim rzeczowo porozmawiać. Brakowało mu takich ludzi w tym miejscu. - Jaki demon? Masz przypuszczenia? Rozpacz. Szaleństwo. Wina. Jak się z nim skontaktowałeś?
- To chyba on skontaktował się ze mną. - zaśmiał się szczerze. - Nie maszerowałem po zakazanych sekcjach. Kondycja nie pozwala. Miałem jedynie do czynienia z dziwnie okaleczonymi trupami ostatnio. Jeżeli miałbym stawiać, to jest to, albo szaleństwo bo do niego to mnie doprowadza, albo rozpacz. Sporo wiesz na ten temat. Jak rozumiem miałeś do czynienia z podobnymi przypadkami? - Tak. Ale nie ty pytasz. Co teraz zrobisz?
Polityk powinien zdecydowanie wcześniej przeznaczyć większe środki na zinfiltrowanie Gildii Zero. Zabrał się za to o wiele za późno. Mógł pluć sobie w brodę, ale zamiast tego wolał po raz kolejny pociągnął papierosa.
- A co mogę zrobić? Najchętniej pozbyłbym się cholerstwa nawet jakby miała być to ostatnia rzecz w moim życiu jakiej bym dokonał. Niestety nie wiem jak, po za tym... - spojrzał wymownie na więzy. - Chyba zamiast tego pozostaję mi sobie spokojnie poleżeć. - Bystry jesteś.
- Nie bardzo. Jakbym był mądrzejszy to nie wpakowałbym się w to całe bagno i popijałbym sobie teraz z żonką kawę przy kominku... |