Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-10-2011, 18:15   #32
Chester90
 
Chester90's Avatar
 
Reputacja: 1 Chester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumny
Kapłan wykonując rozkaz oficera ruszył w kierunku rannych, by wspomóc ich błogosławieństwem Kamiennej Pani. Jako, że Kikatą zajął się już drugi z obecnych sług bożych Jasper odwrócił się w kierunku dwójki braci. Jednak z nimi najwyraźniej wszystko było w porządku kapłan wzruszył, więc ramionami i ruszył za oficerem by choć trochę schronić się przed ulewą pod koronami drzew. Idąc zerknął na pozostałych towarzyszy. Ci którzy atakowali gobliny w grupie złożonej wyłącznie z najemników nie byli nawet draśnięci. Najwyraźniej bogowie nad nimi czuwali. Wzrok kapłana prześlizgnął się po elfim zwiadowcy. Z nim też na pierwszy rzut oka było wszystko w porządku. Jednak po kolejnym spojrzeniu na sylwetkę zwiadowcy Jasper dostrzegł rozcięcie na dłoni najwyraźniej po goblińskim nożu. Rana wyglądała na powierzchowną, ale zawsze mogło się wdać zakażenie, dlatego lepiej dmuchać na zimne. Kapłan zrównał się z Afarenem i złapał go gołą dłonią za ranę skupiając się na mocy płynącej z serca, które w pełni należało do Wee Jas. Jasper momentalnie poczuł gromadzącą się moc i po mgnieniu oka z rany elfa buchnął rubinowy płomień, który zaraz zniknął pozostawiając lekko zaróżowioną skórę w miejscu niedawnej rany. Kapłan z poczuciem dobrze wypełnionego obowiązku stanął przed oficerem czekając na obiecane wyjaśnienia.

Po tym jak oficer skończył mówić, Jasper na chwilę oderwał się od rzeczywistości. Jeśli faktycznie zielonoskórzy gromadzili siły do ataku na królestwo wojna była nieunikniona. Groziło to jak to zazwyczaj bywało przy takich okazja wieloma rannymi i mnóstwem niepotrzebnych śmierci. Kapłan był dumny, że będzie miał okazję przyczynić się do udaremnienia planów zielonej zarazy poprzez odnalezienie tego obozu.

- Oczywiście wyruszymy na poszukiwania obozu nieprzyjaciela, zgodnie z rozkazem, oficerze. Nie powinno być ciężko go odnaleźć skoro mamy tropiciela.

Co do prawdziwości tożsamości naszego więźnia, uważam podobnie jak Kleofas, że to raczej przebieraniec. Zabił posiadacza tarczy, ale nie pomyślał o amulecie. Względnie może to być wspomnienia czarna owca rodu, a amulet został mu odebrany, gdy klan się go wyparł. Jednak wszystko wyjaśni się, gdy tylko odnajdziemy i przeszukamy obóz.
 
__________________
Mogę kameleona barwami prześcignąć,
kształty stosownie zmieniać jak Proteusz,
Machiavela, łotra, uczyć w szkole.
Chester90 jest offline