Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-10-2011, 12:16   #31
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Zajmując się ranami Tayio przysłuchiwał się słowom oficera i Jonasa. Samego zajmowania się nie było zresztą zbyt wiele. Wystarczyło chwilę się pomodlić, przywołać magiczne wsparcie bóstwa i dotknąć chorego. Rany magicznie się zasklepiły i chory w mgnieniu oka stał się zdrowy.
Kleofas popatrzył z powątpiewaniem na Jonasa, gdy ten wspomniał o amulecie.
- Taaakie rzeeeczy jjjak maaaagiczne aaamulety nooosi sięęę raaaczej przy soobie. Taarczzę hherbowwą zaabrał a ammuletu nie?- Pokręcił głową- Nie maa takkowwego, allbbo przeebieranieec- wydusił z siebie.
- Baardzo mnnie niiepookoi spraawa teego naaajazdu i jeeśli tyylko moogęęę pommóc to poomogę, alle niie wiem czy sięę naadaję boo skraadać się nie uumiem. Bęęędziemy chyyba tyylko przeeszkadzać Affarenowi. Niieemniej wyykonam roozkaz.
Po ostatnich słowach stanął na baczność przed dowódcą i wykonał niezbyt udany salut. Widać było, że jest to dla niego nowość.
 
Ulli jest offline  
Stary 17-10-2011, 18:15   #32
 
Chester90's Avatar
 
Reputacja: 1 Chester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumny
Kapłan wykonując rozkaz oficera ruszył w kierunku rannych, by wspomóc ich błogosławieństwem Kamiennej Pani. Jako, że Kikatą zajął się już drugi z obecnych sług bożych Jasper odwrócił się w kierunku dwójki braci. Jednak z nimi najwyraźniej wszystko było w porządku kapłan wzruszył, więc ramionami i ruszył za oficerem by choć trochę schronić się przed ulewą pod koronami drzew. Idąc zerknął na pozostałych towarzyszy. Ci którzy atakowali gobliny w grupie złożonej wyłącznie z najemników nie byli nawet draśnięci. Najwyraźniej bogowie nad nimi czuwali. Wzrok kapłana prześlizgnął się po elfim zwiadowcy. Z nim też na pierwszy rzut oka było wszystko w porządku. Jednak po kolejnym spojrzeniu na sylwetkę zwiadowcy Jasper dostrzegł rozcięcie na dłoni najwyraźniej po goblińskim nożu. Rana wyglądała na powierzchowną, ale zawsze mogło się wdać zakażenie, dlatego lepiej dmuchać na zimne. Kapłan zrównał się z Afarenem i złapał go gołą dłonią za ranę skupiając się na mocy płynącej z serca, które w pełni należało do Wee Jas. Jasper momentalnie poczuł gromadzącą się moc i po mgnieniu oka z rany elfa buchnął rubinowy płomień, który zaraz zniknął pozostawiając lekko zaróżowioną skórę w miejscu niedawnej rany. Kapłan z poczuciem dobrze wypełnionego obowiązku stanął przed oficerem czekając na obiecane wyjaśnienia.

Po tym jak oficer skończył mówić, Jasper na chwilę oderwał się od rzeczywistości. Jeśli faktycznie zielonoskórzy gromadzili siły do ataku na królestwo wojna była nieunikniona. Groziło to jak to zazwyczaj bywało przy takich okazja wieloma rannymi i mnóstwem niepotrzebnych śmierci. Kapłan był dumny, że będzie miał okazję przyczynić się do udaremnienia planów zielonej zarazy poprzez odnalezienie tego obozu.

- Oczywiście wyruszymy na poszukiwania obozu nieprzyjaciela, zgodnie z rozkazem, oficerze. Nie powinno być ciężko go odnaleźć skoro mamy tropiciela.

Co do prawdziwości tożsamości naszego więźnia, uważam podobnie jak Kleofas, że to raczej przebieraniec. Zabił posiadacza tarczy, ale nie pomyślał o amulecie. Względnie może to być wspomnienia czarna owca rodu, a amulet został mu odebrany, gdy klan się go wyparł. Jednak wszystko wyjaśni się, gdy tylko odnajdziemy i przeszukamy obóz.
 
__________________
Mogę kameleona barwami prześcignąć,
kształty stosownie zmieniać jak Proteusz,
Machiavela, łotra, uczyć w szkole.
Chester90 jest offline  
Stary 18-10-2011, 12:02   #33
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Czarnoskóry czarodziej przysłuchiwał się powstałej dyskusji. Spodziewał się że sprawa kapitana nie jest tak prosta, na jaką wyglądała. Nie przepadał za kłamstwami i intrygami, a z tym miał właśnie do czynienia. Kapitan podpadł Orenowi i to dość poważnie, czarodziej zachował to jednak dla siebie. Odzyskać jego zaufanie będzie zleceniodawcy ciężko, to było pewne.

Padła idea sprawdzenia okolicy w poszukiwaniu obozu napastników. Oren z racji całkowitego braku doświadczenia w kwestiach tropienia i przeszukiwania zdał się całkowicie na innych, bardziej ku temu przygotowanych.
-Oczywiście pójdę z wami.- poinformował jedynie krótko Oren. Obecność zaufanego Jonasa dodała czarodziejowi otuchy.

Sprawa możliwej wojny zaniepokoiła maga. Plaga zielonoskórych od zawsze toczyła Krainy, jednak wizja prowadzenia wojny z bezwzględnym i mimo wszystko zaciekłym wrogiem nie była przyjazna. W głowie Orena pojawiło się jedno zasadnicze pytanie. Co on, mały szary człowiek, może zdziałać w razie wybuchu takiej wojny. Nie jest bohaterem w lśniącej zbroi, nie posiada nieograniczonych mocy magicznych. Jest zwykłym zjadaczem chleba, którego bolała dupa od zbyt długiego siedzenia w siodle. Jeśli wybuchnie wojna, prawdopodobnie polegnie w czasie pierwszej bitwy. Ta myśl kategorycznie nie podobała się Orenowi.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline  
Stary 18-10-2011, 18:58   #34
 
Aarine's Avatar
 
Reputacja: 1 Aarine nie jest za bardzo znanyAarine nie jest za bardzo znany
Afaren przysłuchując się rozmowie oficera z kompanami podróży, nerwowo masował magicznie wyleczoną dłoń. Mimo iż rana zasklepiła się całkowicie, ślad po goblińskim nożu pozostał lekko widoczny. Elf zmrużył oczy unosząc twarz ku niebu, pozwalając aby ciężkie krolpe deszczu swobodnie spływały po jego skórze, jakże przyjemne uczucie. Po zwierzeniu Rognara, pierwsze co przyszło mu do głowy to niepostrzeżenie wymknąć sie w stosownym momencie i ruszyć w swoją stronę. Afaren nie lubił gdy ktoś cos przed nim ukrywał i był w stosunku do niego nieszczery, a w szczególności gdy ktoś gardził jego życiem.
Z drugiej strony rozsądnym podejściem do sprawy byłaby pomoc toważyszom w odszukaniu tegoż obozu wroga, jeżeli w ten sposób można było zapobiec nadchodzącej wojnie, nie można więc przejść obok obojętnie. Afaren tropił zielonoskórych od lat, znał ich ścieżki, zwyczaje, potrafił przewidywać ich ruchy, tępił to plugastwo zawodowo, nie powinno więc być większych problemów z odszukaniem właściwych tropów.

-Masz mój miecz Rognarze, zrobię co w mojej mocy aby zapobiec rozlewowi niewinnej krwi, jestem za tym aby niezwłocznie ruszyć na poszukiwania, pomogę wam, jednak mam nadzieję że wszystko zostało juz powiedziane i nie masz nic więcej do ukrycia, gdyż kolejnego kłamstwa bym nie zniósł. Więc jeżeli jest coś o czym powinniśmy wiedzieć, jest to właściwy moment na ujawnienie tego. Oto mój warunek. -Afaren wbił wzrok w dowódce, poczym rozejrzał się po zgromadzonych.
 
__________________
-Bo ja też cię kocham głupku.A co to byłaby za miłość,gdyby kochającego nie było stać na trochę poświęcenia.-"Miecz Przeznaczenia"

Ostatnio edytowane przez Aarine : 19-10-2011 o 16:19.
Aarine jest offline  
Stary 19-10-2011, 18:22   #35
 
pawelczas's Avatar
 
Reputacja: 1 pawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodze
Samuraj spojrzał tylko na swoje dawne rany, które zostały opatrzone przez kapłana. Zaiste jest tutaj wielka owa magia, skoro potrafią tak szybko zregenerować rany w walce. Lub też bogowie, którzy czuwają nad tą krainą. Zaraz potem wyciągnął szmatkę i zaczął wycierać swój miecz.
Kiedy oficer wezwał ich do siebie i zaczął opowiadać im o co tak naprawdę chodziło, twarz Tayio wciąż pozostawała raczej niezmienna, choć ciężko było to nazwać zaskoczeniem. Po pierwsze zdawał sobie sprawę z tego, że nie bez powodu Rognar wziął osoby z traktu, których śmierć nie miała znaczenia dla żadnej z rodzin czy świątyni. Jednak gorszą nowiną było to, że nie mógł zabić swojego pokonanego jeźdźca, który jak się okazało był jeszcze szlachcicem:

- Wielce ubolewam, Rognar- san, że nie dałeś mi go zabić. Jeśli to szlachcic, jego hańba jest jeszcze większa i powinien zabić się sam. Skoro jednak tego nie uczynił, to oznacza, że jego honor jest równy zeru, a przy tym ciężko go nazwać szlachcicem. Jak dla mnie stał się zwykłym pachołkiem, którego czeka tylko śmierć…

W jego oczach zabłysnęły niebieskie tęczówki a twarz przybrała niezbyt ciekawy wyraz:

- Ale pomogę ci w walce z większą ilością bandytów, ale nie wpłynęła na to zapłata, a to, że jeśli coś jeszcze ma zagrażać nam w czasie podróży, lepiej zniszczyć to teraz. Mawia się, że roślinę odrywa się z korzeniem, by nie odrosła. Niech tropiciel pójdzie na zwiad, my ruszymy zaraz za nim.
 
pawelczas jest offline  
Stary 20-10-2011, 18:41   #36
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Decyzja o pomocy oficerowi została podjęta przez drużynę niemal natychmiast. Nie wszyscy byli entuzjastami tego pomysłu, jednak każdy uważał, że to najlepsza w danym momencie decyzja. Kapitan wyprawy uśmiechnął się kącikiem ust, na słowa członków drużyny, po czym zwrócił sie do tropiciela w odpowiedzi na jego zarzuty.
-[i] Nic więcej nie został zatajonego. Ta podróż ma na celu dostarczenie listu do Tarlen z prośba o wsparcie militarne dla Devek, oraz informacja zagrożeniu ze strony plugawych orków. Nie ma tu drugiego dna, mam nadzieje, że rozumiecie przezorność która kierowała mną, do tego by wcześniej o niczym wam nie wspominać.

Drużyna nie miała jak sprawdzić prawdomówności oficera, ale wydawało się że szczerze prawi. Gdy Rognar, ruszył do Karla i Tohmasa, by w raz z nimi zająć się próbami przesłuchania więźnia, elf rozpoczął szukanie tropu. Deszcz nie ułatwiał tego zadania, jednak banda rabusiów nie dbała wcale o skryte dostanie się w miejsce zasadzki , las nosił znamię przemarszu goblinoidów. Połamane gałązki, kawałek szmaty stanowiącej odzienie zielonoskórych, oraz odcisk ciężkiego buta, nie było wątpliwości ,że tą wydeptaną w ściółce dróżką przybyły tu gobliny.

Drużyna z Afarenem na czele zagłębiła się w las, by odnaleźć obóz bandytów. Kropelki deszczu uderzały szybkim rytmem w gałęzie i korony drzew, wygrywając swą melodię. Odgłosy te działały na korzyść skradających się poszukiwaczy, bowiem skutecznie zagłuszały co mniej umiejętnych w sztuce podchodów.

Droga mokrym lasem nie trwała długo, góra dwa kwadranse, z czego kilka minut zajęło ponowne odnajdowanie tropu w krzakach. W końcu drużyna znalazła się w zaroślach na skraju sporej polany. Odsłaniając mokre liście oczą szóstki mężczyzn ukazał się mały obóz.

Na środku polany rozbite były dwa duże, proste namioty, oraz jeden mniejszy, acz wyglądający bardziej dostojnie, zapewne tam urzędował jeździec spotkany przez bohaterów na trakcie. Ogniska aktualnie zgaszone były przez deszcz, zaś na warcie przy namiotach, na mokrych pieńkach siedzieli…


…dwaj orkowie. Woda spływała po ich odsłoniętych owłosionych muskularnych torsach, zaś dwuręczne topory leżące obok nich na ziemi, wyglądały na takie, które bez problemu mogłyby przeciąć dziką świnie na pół.

Na tym jednak nie kończyła się ilość kreatur aktualnie przebywających w obozie. Przy jednym z większych namiotów, stał sporych rozmiarów drewniany wóz, a cztery gobliny biegały z naręczami pakunków, układając je na pojeździe. Każdy z małych stworków przy pasie miał nóż myśliwski, a na ciele brudne, mokre od deszczu szmaty. Jednak to nie goblinami należało się martwić.
Obok wozu, stał bowiem wielki na ponad dwa metry ogr.


Jego długie brudne włosy, kleiły się teraz do ramion pod wpływem wody, a małe głupie oczka wodziły za biegającymi zielonymi karzełkami. Olbrzymi stwór, obgryzał coś co wyglądało na w połowie upieczoną sarnę, co jakiś czas wymachując nią bełkocząc coś w swym prymitywnym języku do goblinów. Obok olbrzyma, o drzewo stała oparta jego maczuga, zdolna rozgnieść człowieka na krwawa miazgę, niezbyt przyjemna wizja.
Brak zwierząt pociągowych wskazywał na to, że to właśnie ogr miał ciągnąc wóz, gdzieś głębiej w las, gdy tylko zielonoskórzy zapakują nań co trzeba.

Drużyna zaś stanęła w obliczu wyboru który miał zadecydować o ich dalszych postępowaniach.
 
__________________
It's so easy when you are evil.
Ajas jest offline  
Stary 20-10-2011, 21:54   #37
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Jonas nie do końca rozumiał, czemu niektórzy członkowie ich niewielkiej drużyny mają pretensje do Rognara o to, że niektóre aspekty ich ekspedycji pozostały przez jakiś czas utajnione. Czy według nich ich dowódca powinien każdej napotkanej osobie opowiedzieć o wszystkim, od początku do końca? A może wywiesić ogłoszenie, albo też obwieścić informacje przez herolda?
Niektórzy chyba przesadzali.

Droga przez las nie należała do najprzyjemniejszych. Co prawda Afaren nie musiał się zbytnio wysilać, by odszukać ślady pozostawione przez grupkę, która czekała za nich w zasadzce, ale lecący z nieba deszcze i mokre, klejące się do wszystkich, liście zdecydowanie nie umilały spaceru. Na szczęście nie trzeba było iść na drugi koniec świata.

Rozciągający się przed nimi widok nie należał do tych, które człowiek chciałby mieć przed oczami budząc się rano ze snu. Idąc spać również nie.
Co prawda las to zieleń, ale na tej akurat polance zieleni było nieco zbyt dużo. Chociaż, przy odrobinie szczęścia...
- Gdybyśmy tak z zaskoczenia załatwili tego ogra - powiedział szeptem do swych towarzyszy - to z pozostałymi dalibyśmy sobie radę.
Nie wiedział tylko, czy przypadkiem Kikata, kierujący się swoimi dziwnymi nieco zasadami, nie wpadnie na pomysł, by zamiast zaatakować znienacka rzucić tamtym otwarte wyzwanie.
 
Kerm jest offline  
Stary 21-10-2011, 11:42   #38
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
- Waaasze wyyrzuty są nieee na mieeejscu-wydukał po wysłuchaniu żalów Afarena i Tayio- Dooowódcaa niie musi naam nic móóówić, zaaś jeego rooozkaz jest święęęty.
Gdyby się mniej jąkał, kontynuowałby tyradę, ale dotychczasowe gadanie zmęczyło go już wystarczająco, więc ograniczył się do karcącego spojrzenia.

Ruszył za resztą starając się nie hałasować zbytnio. Zaczął siąpić deszcz co w najmniejszym stopniu nie poprawiło mu humoru. Afaren okazał się dobrym tropicielem i doprowadził ich bezbłędnie, po licznych zresztą śladach, prosto do obozu.
Siły wroga były zdecydowanie zbyt duże na garstkę awanturników już wyczerpanych poprzednim starciem. Tak się przynajmniej wydawało Kleofasowi, toteż na propozycję Jonasa od jąkał szeptem:
- Niiiee maaa mowy. Ooogry nieee bywają zaaskoczone. Taaak mi przyyynajmniej móóówił braaat Adeelmus. Czeekajmy aaż ooodejdzie.
 
Ulli jest offline  
Stary 24-10-2011, 21:35   #39
 
Chester90's Avatar
 
Reputacja: 1 Chester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumny
Kapłan nie rozumiał wyrzutów robionych kapitanowi z powodu zatajenia części informacji. Czyżby nie wszyscy z nich rozumieli potrzebę ścisłej hierarchii w życiu? To normalne przecież, że osoba wyższa rangą nie dopuszcza tych poniżej do wszystkich szczegółów swojego planu. A w tym wypadku miała wszak do tego nie tylko prawo, ale i kierowało nią poczucie obowiązku i wypełnienia własnych rozkazów.

Strugi wody lejące się z nieba na pewno nie polepszały nastroju drużyny, jednak Jasper już dawno nauczył się znosić takie drobne niedogodności z właściwą sobie pokorą. Ruszył za tropicielem, który szybko odnalazł ślady na ścieżce najwidoczniej wiodące do obozu nieprzyjaciela. I faktycznie po stosunkowo krótkiej wędrówce dotarli do wrażego obozowiska, po którym krzątali się zielonoskórzy. Jasperowi również nie podobało się atakować przed odejściem ogra dlatego postanowił poprzeć drugiego kleryka.

- Kleofas ma rację. – szepnął. – Ciężko jest zaskoczyć tak ogromną istotę. Poczekajmy aż skończą pakować wóz i ogr odejdzie. Wtedy zaatakujemy, a później dogonimy ogra i sprawdzimy zawartość wozu.
 
__________________
Mogę kameleona barwami prześcignąć,
kształty stosownie zmieniać jak Proteusz,
Machiavela, łotra, uczyć w szkole.
Chester90 jest offline  
Stary 27-10-2011, 09:38   #40
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
-Nasze siły są mocno ograniczone.- włączył się do dyskusji mag.
-Nie dysponuję już wszystkimi czarami, co znacząco ograniczy mój wkład i pomoc wam podczas walki.- po zwróceniu na siebie uwagi pozostałych kontynuował.
-Powinniśmy przeszukać obóz po tym, jak ogr odejdzie z wozem. Odnalezienie go za jakiś czas nie będzie trudne, a atak z zaskoczenia, co słusznie zauważył Jonas, da nam przewagę.- zakończył.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:46.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172