Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-10-2011, 20:42   #28
Lilith
 
Lilith's Avatar
 
Reputacja: 1 Lilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie coś
Słońce paliło iście morderczym skwarem. Oczy piekły. Wyschnięte gardło wołało choćby o łyk wody, a nozdrza paliły żywym ogniem. Usiłowała pamiętać, żeby mimo wszystko spokojnie oddychać przez nos i nie ziajać z wywieszonym jęzorem. W ten sposób ciało traciło mniej bezcennych płynów.
Przeklinając porywaczy, Kyriana, Gh’Aa i własną głupotę wlokła się przez skalistą, rozpaloną pustynię. Mark’owi też się przy okazji oberwało, i to podwójnie. Gdyby nie on i jego ludzie, już dawno odnalazłaby Gh’Aa.
Pół królestwa za trochę wody. I drugie pół za nieco cienia, żeby mogła się położyć nie narażając na przypalenie futra. Albo chociaż mały obłoczek... A tu nic. Niebiosa, nie tak znowu dawno szczodrze obdarzające ziemię wilgocią, jakoś zapomniały o swych obowiązkach.


Prąd powietrza przesyconego wonią wilgoci mógłby doprowadzić wiele spragnionych istot do stanu, w którym zapominały o ostrożności. Lilith na szczęście aż tak zdesperowana nie była. Jednak i na nią bliskość wody podziałała zdecydowanie naglącą potrzebą zaspokojenia męczącego ją już od dłuższego czasu pragnienia. Wodopój musiał być już gdzieś bardzo blisko, choć bystry wzrok Tygrysicy żadnych jeszcze oznak, które by w jakiś sposób sygnalizowały, że w pobliżu może znajdować się jakiś zbiornik wodny, nie uchwycił. Truchtała więc dalej wiedziona nadzieją, która dodała jej sił do powzięcia wzmożonego wysiłku. Opłaciło się.
Ku zaskoczeniu Lilith, kolejne z wielu skalistych wzniesień naruszających gładki horyzont jałowej równiny, okazało się mniej suche i pozbawione życia, niż wszystkie poprzednie. O wiele mniej, niźli się tego spodziewała.

Wślizgnęła się cicho pomiędzy skały węsząc i z rozkoszą próbując smaku nasyconego wilgocią powietrza. Wysunęła się zza skalnego załomu i omal nie stoczyła się kilkanaście metrów w dół. U jej stóp otwierało się zapadlisko, na którego dnie chlupotało trochę wody. Akurat tyle, że mogłaby się utopić, gdyby miała pecha.


Rozejrzała się, nerwowo przeszukując wzrokiem strome zbocze. Urwisko było niemal pionowe. Tędy zejść się nie dało. Wprawdzie mogłaby skoczyć wprost do wody, ale nie miała zamiaru ryzykować skręceniem karku na skalistym dnie sadzawki, której głębokości nie była w stanie stąd sprawdzić. Pomimo dręczącego Kocicę pragnienia wybrała więc nieco dłuższą drogę do mieniącego się w dole i nęcącego ją oczka wody. Lawirując pomiędzy głazami opuściła wznoszące się nad zagłębieniem rumowisko wychodząc na gładki, jak stół brzeg.
Podejrzliwym wzrokiem rozejrzała się dokoła. Woda, na środku skalistej pustyni - to było równie nierealne jak sen. Zbyt piękne, by mogło być prawdziwe. Może woda, wbrew pozorom, nie nadawała się do picia? Była gorzka lub trująca? Tego, że istnienie jedynego wodopoju w promieniu dziesiątek mil mogłoby być powszechną tajemnicą raczej pod uwagę brać nie powinna. Ślady zwierząt, które tu przychodziły i brak szkieletów, świadczyły o czymś przeciwnym.
Ścieżka wydeptana łapami, kopytami i innymi odnóżami schodziła dość łagodnie z północno-wschodniej, odsłoniętej strony osuwiska. O ile w pozostałej części bliskość wody pozwoliła się utrzymać żywo zielonej roślinności, o tyle tutaj gorąco promieni słonecznych łakomie wysysających wilgoć z piaszczystej gleby, wypaliło wszelkie życie, podobnie jak kilka metrów wyżej, wśród skał.

Krok po kroku schodziła wgłąb dziury, strzygąc uszami na najlżejszy nawet szelest. Cisza, jaka dotąd panowała w ukrytej oazie, powoli poczęła wypełniać się dźwiękami. Pierwsze ozwało się cykanie w dywanie traw na dnie zagłębienia. Zadziwiające, że te wszędobylskie stworzenia docierały nawet w tak niegościnne, wysuszone pustkowia. Świerszcze nie były jedynymi mieszkańcami tego ustronia. Po chwili z niezbyt bujnego pasa zarośli ozwało się także nieśmiałe kląskanie. Kocica wzięła to za dobrą monetę. Najpewniej to jej pojawienie się wystraszyło i uciszyło całe to towarzystwo zasiedlające głęboką zacienioną nieckę, które teraz wracało do swoich codziennych, niechybnie dość rzadko zakłócanych zajęć.

Osobiście nie miała zamiaru zbyt długo narzucać się tubylcom swoją obecnością, ani nadwyrężać niczyjej gościnności. Zależało jej głównie na jednym. Nachłeptać się do woli chłodną wodą ze źródła i napełnić bukłak. No, może jeszcze dobrze byłoby odetchnąć kilka chwil w cienistej dolince, w której temperatura była wyraźnie niższa, niż w jakimkolwiek innym miejscu w najbliższej okolicy.
Równocześnie jednak zdawała sobie sprawę z tego, że zbyt długie przebywanie w tym miejscu było po prostu napraszaniem się o kłopoty. Ale czyż życie bez odrobiny trudności życiowych nie byłoby czasem zbyt nudne? Przyznajmy szczerze, pod tym względem Lilith, przez większość swej egzystencji na tym łez padole, na niedostatek wrażeń narzekać nie miała prawa. W każdym bądź razie z zaspokojenia pragnienia i zapewnienia sobie rezerwy wody zrezygnować nie mogła.

Podpełzła ostrożnie ku falującej linii wody i ostatni raz rozejrzawszy się wokół, zanurzyła bukłak w wodzie. Bulgotanie uchodzących z niego bąbelków powietrza i słodki dźwięk przelewającego się płynu ścisnął szczęki Kocicy bolesnym skurczem. Przetrwała to jakoś i raz po raz rzucając wokół czujne spojrzenia, odczekała spokojnie aż pojemnik wypełni się po same brzegi. Któż mógł wiedzieć kiedy znowu trafi jej się podobny fart. Dopiero wtedy sama schyliła się, by zaspokoić palące ją pragnienie.


Nagła cisza, jaka zapanowała dokoła powinna stanowić dla niej pewne ostrzeżenie, ale tak się rokoszowała ożywczym chłodem i wilgocią, które strumieniem wlewały się jej do gardła, że stała się nagle głucha na otoczenie.
‘Uwaga! W wodzie!’ W mózgu Kocicy uchyliła się dawno nie używana klepka. Dość mocno, by przepuścić znajomy mentalny głos. Nie miała powodów, by poddawać w wątpliwość wagę ostrzeżenia. Poderwała się, niczym zwolniona sprężyna. O mgnienie oka szybciej od wielkiego, trójkątnego łba, który wystrzelił nagle spod powierzchni dokładnie w miejscu, w którym jeszcze przed chwilą chciwie chłeptała wodę. Gadzina syknęła wściekle zawiedziona pierwszym niepowodzeniem, ale nie rezygnując ze zdobyczy. Tym razem jednak nie trafiło jej się byle cielę.
Tygrysica wybiła się ponownie tylnymi nogami. Umknęła eumurinie sprzed samego nosa wywijając w powietrzu klasyczny piruet. Sejmitar błysnął w słońcu. Poczuła jak trafia na opór, pociągając za sobą smugę karminowych kropelek. Trafiła więc, lecz że nie do końca pozbawiła bydlęcia plugawego żywota okazało się dopiero, kiedy ponownie dotknęła ziemi. W trzydziestu stopach gadziego ciała tliło się go jeszcze dostatecznie wiele, by siłą uderzenia zdołało odrzucić niebezpiecznego przeciwnika tnącego je stalowymi pazurami, aż pod skalną ścianę. Lilith gruchnęła plecami o twardy stok na krótką chwilę tracąc oddech. I być może nie zdołałaby po raz trzeci uniknąć splotów gigantycznego węża, gdyby nie zderzenie z centkowaną futrzastą błyskawicą, która w ostatnim momencie odepchnęła ją kolejne kilka metrów dalej, wprost do zbiornika wody. Wynurzyła się, łapczywie chwytając oddech. Wężowe ciało wiło się i ciskało w nieskoordynowanych drgawkach. Doskoczyła unikając chlaszczącego na wszystkie strony ogona i charczącej rozdziawionej paszczy na oślep próbującej dopaść wroga. Dosiadła łuskowanego karku i z całą siłą na jaką było ją stać, wbiła ostrze sejmitara w krwawiącą ranę za szczęką potwora, rozorując ją jeszcze głębiej. Chrupnął pękający kręgosłup. Wąż niemal natychmiast przestał się ciskać, podrygując nieledwie od czasu do czasu. Kocica dysząc ciężko przysiadła na ziemi wciąż zaciskając łapy na rękojeści sejmitara.
- Wielkie dżęki Gh’Aa - wychrypiała, kiedy wreszcie udało jej się złapać odpowiednio dużo powietrza. - Szkąd sze tu wżołesz, Mordeczko? - Oparła łeb o barki towarzysza, który w milczeniu przysiadł obok.
 
__________________
"Niebo wisi na włosku. Kto wie czy nie na ostatnim. Kto ma oczy, niech patrzy. Kto ma uszy, niech słucha. Kto ma rozum, niech ucieka" (..?)
Lilith jest offline