Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-10-2011, 13:41   #10
Wnerwik
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
Nie musieli czekać długo - po pięciu wypełnionych oczekiwaniem minutach brama fortyfikacji otwarła się, wypuszczając swoisty "komitet powitalny" w postaci trzech opancerzonych rycerzy i jednego jegomościa w jedwabnej todze, który okazał się być magiem. Wyszedł przed szereg - był młodym wysokim elfem z blizną przebiegającą przez prawe oko i tatuażem na czole - sprawiał wrażenie nieopierzonego, choć starał się wzbudzić w przybyszach pewien autorytet. Duma wysokich elfów była widocznie u nich cechą naturalną. Pod pachą trzymał jakieś zwoje.



Stanął przed najemnikami i pełnym powagi głosem oznajmił:
- Zostaliście rozpoznani jako Vargrom Varekson, Arvanel ver Vanteris i Lea M’erosh. Poddamy was teraz testowi na mechimerę. Kiedy będę rzucał czar sprawdzający, musicie pozostać w tym miejscu gdzie teraz stoicie. Jeśli macie na sobie jakieś aury antymagiczne, runy ochronne, czy przedmioty zakłócające magię, pozbądźcie się ich na czas testu. To wymóg najwyższej rangi ustanowiony przez generała Armonda z ramienia Rady Ruchu Oporu twierdzy Vaerl!
Po tych słowach odczekał chwilę, dając im czas na spełnienie wymogu, a następnie odpieczętował jeden ze zwojów i rozwinął go. Spojrzał wpierw na Vargroma i do niego pierwszego skierował słowa inkatancji magicznej. Trzy długie zdania do rozwiniętego papieru nasączonego odpowiednim zaklęciem, zaskutkowały wywołaniem szarego, owalnego skupiska energii magicznej, która uformowała się w dłoni maga. Po wycelowaniu rzucił go w stronę kransoluda. W zetknięciu z magią, ciało Vargroma zareagowało dosyć nietypowo i zaskakująco, a jego ludzki przyjaciel mógł odczuć to własnym nosem. Niemniej krasnolud zaczął mienić się szarą poświatą, która po kilku sekundach zmieniła barwę na zieloną, by następnie szybko wygasnać.
- Żywy - skomentował to elf - Krasnolud może wejść. Teraz reszta...

I tak pozostała dwójka została uraczona takim samym pociskiem, a następnie każdy rozświetlił się na moment jaskrawą zielenią. Po całej procedurze, dało się dostrzec jak żołnierze odetchnęli z ulgą i nieco rozluźnili. Elfi mag również cicho westchnął i zaprosił podróżnych do środka. Poprowadził ich prostą, kamienną drogą prowadzącą przez kolejne dwa pierścienie murów. Minęli przy tym wnętrza fortyfikacji, obserwując i będąc obserwowanymi. W środku znajdowały się proste budowle: drewniane koszary polowe, wieżyczki obserwacyjno-obronne, oraz szerokie namioty rycerskie z bawełny. Załogi kolejnych pierścieni patrzyły na was uważnie i nieufnie - jak na każdego kto nie nosił na sobie herbu ruchu oporu. W końcu zatrzymali się przed celem swej wyprawy. Ogrom i masywność twierdzy Vaerl imponował każdemu, kto stawał przed nią po raz pierwszy. Nic dziwnego, że jaszczury tak za nią tęskniły, a ludzie z kolei chełpili. Twierdza była bowiem efektem mariażu architektonicznego majsterszyku i taktycznego geniuszu. Gyneth w każdym bądź razie miał choć ten jeden powód by odwlekać ostateczną ofensywę na zachód. Przechadzając się barbakanem w stronę bramy głównej, najemnicy mogli podziwiać liczne posągi z brązu i bujno rozrzucone rzeźby ścienne umieszczone wewnątrz dzieła fortyfikacyjnego. Nad wejściem do twierdzy wisiała duża, złota tablica z wygrawerowaną sentencją: “Wszystko co pod gwiazdami jest żywych własnością. Glen Andorio”.
 
Wnerwik jest offline