Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-10-2011, 17:14   #22
Ulli
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Wychodząc z karczmy zarzucił na plecy wypchany plecak i wziął pozostawiony przy wejściu do karczmy swój podróżny kij. Nie oglądając się za siebie, ruszył raźnym krokiem, znanym sobie traktem. Nie czuł się samotny, dostatecznie wiele głosów rozbrzmiewało w jego głowie bez tej zgrai w karczmie. Samotność zmniejszała ryzyko wpadki. Wampir, kilka zombi lub szkieletów mogło co prawda popsuć sen, ale z doświadczenia wiedział, że łatwiej o nie tam gdzie ludzie i cmentarze a nie w szczerym polu lub lesie. Do nocy pozostało ze dwadzieścia kilometrów do przejścia.
Problemy Ostrova nie zaprzątały jego głowy. Ludzkie nieszczęście nic go nie obchodziło. To co pociągało go w tej sprawie to wiedza jaką mógł zdobyć. Stwór chaosu, być może jakiś kult. To mogło zmienić jego dalsze losy...
- Tak, zmienić...- zaśmiał się pod nosem. Lubił przecież zmiany a jego dotychczasowe życie nic by na nich nie straciło.
Tymczasem zaczęło się zmierzchać. Dalsze wędrowanie mogło być niebezpieczne. Wzrastało ryzyko natknięcia się na przemarsz armii, któregoś z wampirzych lordów.
Wypatrzył śródpolną remizę składającą się z ciernistego głogu, róż i jarzębin i skierował się w jej stronę przełajem poprzez ugór. Krzewy dadzą dobrą osłonę, głóg dodatkowo daje ponoć ochronę przed magicznym szpiegowaniem, rozprasza aurę, co jest nie bez znaczenia na ziemiach wampirzych nekromantów i nieumarłych. Wcisnął się w największy gąszcz, rozdzierając w kilku miejscach zdobyczny płaszcz. Ułamał kilka gałęzi robiąc trochę miejsca i zabrał się za rozbijanie namiotu. Po kilku minutach namiot już stał a Rudolf siedział w środku przegryzając posiłek z suszonego mięsa. Zdjął buty i onuce by przeschły. W razie nakrycia zawsze mógł uciekać boso, chociaż pewnie zbyt wielkich szans by nie miał. Cóż, ślepy los zdecyduje. Zasnął snem "sprawiedliwego".
Obudził go wściekły świergot ptaków tuż przed świtem. Nie pozostało nic innego jak przegryźć kolejny suszony posiłek, popić wodą z bukłaka, spakować się i ruszyć dalej. Wzuł buty i wyszedł z namiotu. Wokół mgła jak mleko. "Zapowiada się pogodny dzień"
 

Ostatnio edytowane przez Ulli : 19-10-2011 o 17:17.
Ulli jest offline