Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-10-2011, 09:00   #21
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Erasmus Luge wstał rankiem i oporządził się. Poranna kąpiel a także wyczyszczenie butów i okularów, zajęło mu krótką chwilę. Następnie zszedł na dół, gdzie ujrzał odjeżdżającą Lukrecję..lecz nie ruszyło to go zbytnio. Na razie kobieta nie interesowała go. Co innego ... śniadanie. Widząc iż jego towarzysze dopiero co schodzą, zamówił na szybko kilka pajd chleba i jajecznicę. Śniadanie robiło się szybko więc powinien zdążyć zjeść i zabrać się z towarzyszami. Widząc iż krasnolud i Niklas schodzą już do wozu rzekł:

- Plocekajce salas skonce i dołoncam do was - mówil niewyraźnie gdyż gębę napchał sobie jajecznicą, całkiem smaczną w dodatku

Szybko dokończył posiłek i wrzucił swój tobołek na wóz i usiadł sam na nim. Przeciągnął się, ziewnął głośno i poprawił okulary, oraz nabił fajkę którą zapalił. Pykając tak rzekł poważnym głosem:

- Nie ma to jak dobry posiłek z rana, a z pustym za jakąś gadziną latać nie będę. Jak myślisz Panie Garan cóż to za stwór może pożerać tych biednych ludzi ? - zapytał krasnoluda

- Widziałem parę cudów, ale słyszałem że Sylvania..to wyjątkowe miejsce. Tak, tak.. jestem ciekaw jakim człowiekiem jest nasz zleceniodawca.. On mnie najbardziej ciekawi..
- dokończył swój wywód, choć właściwie znów wyglądało jakby mówił bardziej do siebie niż do zebranych
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 19-10-2011, 17:14   #22
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Wychodząc z karczmy zarzucił na plecy wypchany plecak i wziął pozostawiony przy wejściu do karczmy swój podróżny kij. Nie oglądając się za siebie, ruszył raźnym krokiem, znanym sobie traktem. Nie czuł się samotny, dostatecznie wiele głosów rozbrzmiewało w jego głowie bez tej zgrai w karczmie. Samotność zmniejszała ryzyko wpadki. Wampir, kilka zombi lub szkieletów mogło co prawda popsuć sen, ale z doświadczenia wiedział, że łatwiej o nie tam gdzie ludzie i cmentarze a nie w szczerym polu lub lesie. Do nocy pozostało ze dwadzieścia kilometrów do przejścia.
Problemy Ostrova nie zaprzątały jego głowy. Ludzkie nieszczęście nic go nie obchodziło. To co pociągało go w tej sprawie to wiedza jaką mógł zdobyć. Stwór chaosu, być może jakiś kult. To mogło zmienić jego dalsze losy...
- Tak, zmienić...- zaśmiał się pod nosem. Lubił przecież zmiany a jego dotychczasowe życie nic by na nich nie straciło.
Tymczasem zaczęło się zmierzchać. Dalsze wędrowanie mogło być niebezpieczne. Wzrastało ryzyko natknięcia się na przemarsz armii, któregoś z wampirzych lordów.
Wypatrzył śródpolną remizę składającą się z ciernistego głogu, róż i jarzębin i skierował się w jej stronę przełajem poprzez ugór. Krzewy dadzą dobrą osłonę, głóg dodatkowo daje ponoć ochronę przed magicznym szpiegowaniem, rozprasza aurę, co jest nie bez znaczenia na ziemiach wampirzych nekromantów i nieumarłych. Wcisnął się w największy gąszcz, rozdzierając w kilku miejscach zdobyczny płaszcz. Ułamał kilka gałęzi robiąc trochę miejsca i zabrał się za rozbijanie namiotu. Po kilku minutach namiot już stał a Rudolf siedział w środku przegryzając posiłek z suszonego mięsa. Zdjął buty i onuce by przeschły. W razie nakrycia zawsze mógł uciekać boso, chociaż pewnie zbyt wielkich szans by nie miał. Cóż, ślepy los zdecyduje. Zasnął snem "sprawiedliwego".
Obudził go wściekły świergot ptaków tuż przed świtem. Nie pozostało nic innego jak przegryźć kolejny suszony posiłek, popić wodą z bukłaka, spakować się i ruszyć dalej. Wzuł buty i wyszedł z namiotu. Wokół mgła jak mleko. "Zapowiada się pogodny dzień"
 

Ostatnio edytowane przez Ulli : 19-10-2011 o 17:17.
Ulli jest offline  
Stary 20-10-2011, 08:24   #23
 
baltazar's Avatar
 
Reputacja: 1 baltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znany
Belzebub słuchając uroczego posłańca coraz bardziej dostrzegał jaki ma problem ich zleceniodawca. Ten gamoń nie potrafi nająć odpowiednich ludzi! Najpierw do dochodowego interesu jakim bez wątpienia jest kopalnia srebra najmuje wiejską milicję z widłami. Potem na posłańca wysyła głupiutką dziewoję co to nie wie co powinna przemilczeć a co powiedzieć, kiedy ma zażartować a kiedy pokazać kto rozdaje karty… a na koniec wpuszcza do kurnika ze srebrnymi kurkami takie lisy jak ci tutaj. Cóż, Heinrich nie miał w zwyczaju przejmować się problemami innych… dopóki te nie stawały się jego problemami.

Słowa o rumaku potraktował raczej jak krotochwilę niż jak groźbę i już miał zaproponować odpłatę w naturze za ewentualną utratę rumaka. Z całą pewnością znalazłby się w kompanii niejeden ogier, którego to dzierlatka mogłaby dosiadać do woli! Jednak zachował to dla siebie a na jego twarzy pojawił się uśmiech i grymas ten był pomieszaniem ironii z politowaniem. Jak do ciężkiej choroby można gadać takie głupoty?! „Jak mi konia licho zje to nie zapłacę wam za robotę” Dramat!

Deklarację o pozostaniu „jaśnie pani” w zajeździe skwitował więc tylko wyrazem dezaprobaty. Chyba postawiła sobie za cel udowodnić im, że baba to powinna siedzieć w domu i tyłka nadstawiać… a nie za interesy się brać. Z drugiej strony jak Lukrecja tak szybko ulega to kto wie może i Wolfgangowi Pięknemu los będzie sprzyjał… a szlachcianka i za interes się weźmie i tyłka nadstawi. Heinrich wolał jednak sobie odpuścić takie konkury i już nie nagabywał dziewczyny.

Aż tak wielką uprzejmością nie wykazał się jednak w stosunku do przemiłego właściciela wozu, który chyba też chciał dopomóc co poniektórym rozwiązać problem zagospodarowania gotowizny. Ni stąd ni zowąd postanawiając zgarnąć resztę franców. – Bądź łaskaw ostawić mój krążek dobry człowieku. Niech sobie leży tam gdzie jest dopóki nie zdecyduję się go zabrać. Zwrócił się do Niklasa. Nie było w tym ni groźby ni żartu. Może raczej troska, że ktoś chce decydować o jego drobniakach.

***
Ranek przywitał tak jak należy znaczy się przeciągnął się, wylał, przemył facjatę, zapchał kichę jakąś piwną polewką okraszaną serem i sklął po kolei Imperium i cesarza, za burdel jaki panuje, pogodę za swoją podłą naturę, bogów za przewrotność, koguta za hałasy, pluskwy że go pogryzły w nocy, a karczmarza, że chrzci piwo ile wlezie. Na wóz zapakował się już jednak bez zrzędzenia i marudzenia, skłamałby kto twierdząc że z uśmiechem na twarzy ale…

Jak, że nawykł raczej do nocnego trybu życia niż do zrywania się niczym piekarz przed pierwszym brzaskiem tedy zajął sobie kącik za kozłem tak by jeszcze mógł podrzemać przez jakiś czas. Obok rzucił swoje graty – dość mocno wypakowany plecak różnymi sprzętami… w oczy się rzucał przytroczony sprzęt do wspinaczki i wystający ze środka łom. Tobołek z żarciem jakie kupił u karczmarza upchał z wierzchu a co się nie mieściło też przytroczył w worku. Pociągnął z bukłaka, poczęstował obecnych.

- Heinrich jestem… ale niektórzy wołają na mnie Belzebub.
A potem postanowił dospać jeszcze kapkę, nie wdając się w dywagacje co za stwór rozsmakował się górnikach.
 
baltazar jest offline  
Stary 20-10-2011, 22:16   #24
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Gdy okazało się że jednak zostają na noc w karczmie, Kund tylko wzruszył ramionami i odtoczył się z powrotem do swojego stolika. Dopił resztę gorzałki, a potem rozłożył się na ławie i zasnął mocnym pijackim snem. Rankiem obudził go karczemny rumor i kac gigant. Przeklął coś pod nosem i przeciągnął się. Pierwsze do czego się dorwał to był garniec piwa, które cwany karczmarz już naszykował przy jego prowizorycznym posłaniu. Złocisty napój choć słaby zdołał na pewien czas zaspokoić jego smocze pragnienie, więc gdy odstawił od ust gliniane naczynie postanowił się trochę odświeżyć.

Dla nie których poranna toaleta norsmena mogła wydawać się dziwna, zwłaszcza, że stanie półnago na zimnie i bycie polewanym przez sługę lodowatą wodą ze studni, należało do raczej średniej przyjemności. Kund jednak przyzwyczajony był do takiego stylu życia. Po kąpieli ubrał się i wrócił z powrotem do tego wątpliwej urody przybytku, by wyczyścić sporą część zapasów żywności. Napojony, czyściutki i nażarty był w zasadzie gotów do drogi, w zasadzie bo wydając sporą część ze swego zapasu złotych monet i ku zdziwieniu towarzyszy przytargał do wozu, oprócz swoich gratów dwie beczułki piwa, dwa antałki wina i wór pełen żarcia.

- A mnie zwą Kund! - powiedział gdy przyszło do przedstawiania się, a potem rozłożył się na wozie, chrzęszcząc przy tym kolczugą. Widać było że nawykły jest do wszelkich niewygód.
 
Komtur jest offline  
Stary 23-10-2011, 04:46   #25
 
Blackvampire's Avatar
 
Reputacja: 1 Blackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwu
Z każdym kolejnym słowem zaczynał wątpić w sprawność niektórych partii mózgu słodkiej Lukrecji, nie żeby mu to przeszkadzało, skądże, takie łatwiej było zaciągnąć do łóżka. Zatem jej kolejne słowa wywołały jedynie uśmiech na twarzy rozbójnika. W każdej innej sytuacji, zapewne stałby już przy jej drzwiach starając się by wpuściła go do środka, jednak w tym wypadku postanowił sobie darować. W tej karczmie trudno było o większą prywatność, choć nie był to jedyny powód. W każdym razie, przyjdzie jeszcze odpowiednia chwila na upolowanie tej ptaszyny.

Położył się spać wcześnie, aby wcześnie wstać. Z resztą, i tak spał z jednym okiem otwartym, nie ufał zbytnio tutaj nikomu. Choć bardziej było to przyzwyczajenie nabyte przy długim obcowaniu z bandą banitów. Trzeba było czasem uważać by nie obudzić się z drugim uśmiechem. Wstał więc parę sekund po Niklasie, jednak widząc, że spora część nadal śpi, po prostu nie spieszył się zbytnio zażywając porannej kąpieli, śniadanie zjadł zanim zaczął się myć. Później poszło z górki, szybko się przyodział i ruszył do stajni, gdzie czekał na niego jego wierny, i w tej chwili, jedyny przyjaciel - Duch.

Pogłaskał czule zwierze za uchem, po czym wyprowadził ze stajni i wskoczył na siodło zwinnym ruchem. Z uśmiechem na twarzy podjechał koło wozu Niklasa spoglądając na obecnych. Przy okazji zdążył dosłyszeć pytanie profesorka. Zawiesił więc spojrzenie na nim i rzekł pogodnie
-Cokolwiek to jest, ma raczej paskudny gust, na jej miejscu w życiu nie zjadłbym nikogo stąd, już z samego wyglądu są wystarczająco obleśni, w smaku pewnie niewiele lepsi.- po chwili dodał poprawiając się w siodle
-Oczywiście i w takim oborniku znajdzie się dorodna, ładna świnka, w tym wypadku panienka Lukrecja. Wyjątek potwierdzający regułę.- dorodna świnka wyhodowana w tym gnoju zwanym Sylvanią, chętnie by ją schrupał -Ale gdzie moje maniery, nazywam się Wolfgang, miło mi.- dodał na sam koniec raczej z czystej grzeczności niż własnych chęci.

Zastanawiał się jak będzie wyglądała jego współpraca z tymi typami. Jeden już zdążył mu podpaść, ale nie widział go teraz, w sumie nie widział go od wczorajszego wieczora. Może dał nogę? Tak byłoby zdecydowanie lepiej. Oszczędziłoby to im obu zbędnych kłopotów. Co do reszty tej zgrai, nie miał wyrobionego zdania. Nie wyróżniali się niczym nadzwyczajnym, a przynajmniej niczym czego do tej pory nie widział podczas swojego żywota. Szczególnie Norsmen i jego zachowanie nie było zaskoczeniem. Podobni do niego napadali na szlaki wraz z nim i Olafem. I choć wolałby obracać się w bardziej wyniosłym towarzystwie, to jednak nie miał zbytniego wyboru. Pozostało więc zacząć się przyzwyczajać do kolejnej kompanii obdartusów u ludzi drogi. Ale może to i lepiej? Czas pokaże.
 
Blackvampire jest offline  
Stary 23-10-2011, 18:57   #26
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Ruszyli w drogę. Jedni pieszo inni zaś na wozie. Nie byli zbyt rozmowni a jedyne tematy, na które mogli pogadać dotyczyły dziwacznego zachowania i odpowiedzi panny Lukrecji, oraz całej tej sprawy. Wszystko śmierdziało na milę i wiedział to każdy, sprytny Bruno, kobieciarz Wolfgang i stereotypowy wojak Garran. Mimo wszystko nagroda nie była taka zła. Czy warta świeczki? Żaden z nich nie mógł tego stwierdzić. Żaden z nich nie wiedział, z czym tak na prawdę przyjdzie im się zmierzyć w Ostrovie. Cały dzień maszerowali. Pogoda nie dopisywała. Już kilka godzin po wyruszeniu niebo zakryły czarne chmury. Strugi deszczu w momencie runęły im na głowy psując do końca nastroje i zapały. Garan zaklął szpetnie w języku khazadi kręcąc głową. Kompani faktycznie mieli prawo być zdenerwowani parszywym losem, który postanowił uprzykrzyć im drogę. Późnym południem dogonili wyalienowanego Rudolfa, który zwyczajnie nie wrócił poprzedniego wieczoru do karczmy.

~***~


Samotnie maszerujący Rudolf nigdzie się nie spieszył. Wiedział, że obrał dobrą drogę i że nowi kompani go dogonią. To była tylko kwestia czasu. Marsz przerwał, kiedy uznał, że ktoś go obserwuje. Nie bał się tego uczucia, był podróżnikiem, natura była jego żywiołem. Czuł to nie raz, kiedy przechodził w niedalekiej odległości od watahy wilków czy pary niedźwiedzi. To było jednak coś innego. To nie było tego typu obserwowanie. Rozglądał się dyskretnie. Wtedy dostrzegł wóz nadjeżdżający z daleka. To był wóz z jego kompanami. Uczucie obserwacji nagle przestało go dręczyć, jakby tajemniczy obserwator dostrzegł zbliżający się wóz i odpuścił. Wóz z tamtymi zrównał się z Rudolfem i cała grupa ruszyła razem...

~***~


Minęły trzy dni od momentu, jak grupa wyruszyła z Gabshert. Właściwie kończył się drugi dzień. Mieli szczęście. Deszcze przestał padać kilka godzin temu i mogli rozpalić ognisko i w końcu się ogrzać i wysuszyć śmierdzące już wilgocią i ciężkie ubrania. Towarzysze zdążyli trochę się poznać. Krótkie i mało konkretne rozmowy poznały wysnuć pierwsze wnioski na temat współtowarzyszy.
Siedząc w kole wokół ogniska spoglądali po sobie. Trzaskający ogień dawał miłe dla ducha poczucie bezpieczeństwa.
Sielanka została przerwana przez zszokowaną minę Wolfganga, który w momencie pobladł. Każdy, kto widział jego minę, wartko spojrzał się w kierunku, w którym on sam patrzył. Wilki. Było ich sporo. To ich odbijające światło ogniska ślepia odbijały się w ciemności zdradzając ich bliskość i cel, który sobie obrały. Było ich sześć, lub siedem. Najdziwniejsze było to, że wataha czworonogów nie obawiała się w ogóle ogniska...
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 23-10-2011, 20:30   #27
 
Iakovich's Avatar
 
Reputacja: 1 Iakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skał
Garan widząc nietęgą minę Wolfganga w pierwszej kolejności spojrzał za jego plecy czy te przerażenie nie nadchodzi z 2 kierunków. Przekonując się że nie spojrzał w kierunku wzroku towarzysza i zobaczył 7 wygłodniałych bestii jesnak tylko sześć podeszło na tyle blisko by jego towarzysze mogli je dostrzec w rozpoczynających się szarościach nocy.

-Tam dalej jest jeszcze jedna bestiamówiąc to sięgnął po swój dwuręczny topór-jak kto chce strzelać to do tych co oddalone ja skacze ne te dwa co nas tak z prawej zachodzą. Kończąc swoją wypowiedź ruszył w kierunku wskazanych przez siebie osobników.

Wybór tych dwóch raczej nie powinien nikogo zaskoczyć jedna bestia byłą dość duża a droga dzieląca je od krasnoluda była na tyle mała że szybko mógł do nich doskoczyć. "Krasnolud miał cichą nadzieję że nie będzie musiał walczyć sam ze wszystkimi bestiami na raz"
 
Iakovich jest offline  
Stary 23-10-2011, 20:34   #28
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Dogonili go szybciej niż się spodziewał. Nie mógł już dłużej się od nich izolować. Na uprzejmą propozycję Niklasa odpowiedział skinieniem głowy i wskoczył na wóz. Ściągnął plecak i krótki łuk z ramienia, zaś kij położył na dnie paki. Owinięty w nowy, zdobyczny płaszcz zapadł w coś w rodzaju drzemki. Przedtem zdążył tylko powiedzieć to co wcześniej zaniedbał.
- Nazywam się Rudolf, po prostu Rudolf.

Na postoju zaimponował towarzyszom błyskawicznym rozpaleniem ogniska, wyborem miejsca na obóz i naniesieniem suchego opału. Normalne dla człowieka lasu i traktu umiejętności. Miał do tego dryg i się z tym nie krył. Robił krótkie wypady wokół obozowiska i z jednego nawet przyszedł z królikiem. Był spokojnym pożytecznym kompanem. Może trochę zbyt cichym...
Z początku nawet się cieszył z odmiany, z tego że jest do kogo zagadać, że ktoś pilnuje kiedy ty spisz. W chwili gdy zostali otoczeni przez dziwne wilki przeklął wszystkie te myśli. "Jest zwierzyna to i myśliwi się znaleźli."
Przez chwilę chciał się bliżej dziwnym przybyszom przyjrzeć wszystkimi swoimi zmysłami, ale dziwne zachowanie sprawiło, że uznał to za zbyteczne.
- No to witamy w Sylvani przybysze- zwrócił się do towarzyszy, po czym mocniej chwycił kij.
 
Ulli jest offline  
Stary 24-10-2011, 09:23   #29
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Gdy trzeciego dnia jego grupa postanowiła rozbić ognisko, Erasmus w końcu mógł odpocząć. Pierw przeczyścił okulary, a potem nabił fajkę, którą począł pykać. Widząc iż każdy z jego towarzyszy zajął się czymś podróżnik wyjął z plecaka księgę i zaczął w niej notować.

„Trzeciego dnia rozbiliśmy obóz. Cała grupa powoli się poznawała, przełamywała lody. Znamy swoje imiona, a to najważniejsze.
Tak, początki są zawsze trudne lecz jeśli mamy stanowić grupę inaczej nie można. Wolfgang, kobieciarz zapewne wolałby być teraz w burdelu niźli z nami, lecz można powiedzieć jedno: ten typ zna się na przetrwaniu. Rudolf, tak ten to raczej jak już wcześniej wspomniałem powodzenia u kobiet nie miał nigdy, lecz widać że człek obeznany z życiem w lesie i głuszy. Ognisko rozpalić potrafi choć zbyt małomówny, ale przecież Sigmar nie tworzy samych ideałów. Krasnolud…”


Erasmus nie dokończył bowiem spojrzał na Wolfganga właśnie. Miał nawet coś powiedzieć lecz spojrzał tam gdzie ów „kobieciarz” spoglądał. Wilki.. ostrożnie schował książkę do plecaka, a drugą ręką sięgnął po miecz a sam zaczął mówić po cichu:

- Wilk.. w języku klasycznym Lupus… Wilk szary… Canis Lupus… zwierzę zamieszkujące ustronne, ciche okolice i dzikie ostępy, a mianowicie gęste mroczne lasy, trzęsawiska o miejscach na przemian bagnistych i suchych, a na południu - stepy. To zwierzę rzadko atakuj samotnie, przeważnie w grupach lub watahach. Reagują na agresywne i nerwowe ruchy..

Po tych słowach wstał ostrożnie, bardzo ostrożnie i podszedł do ogniska. Choć zauważył od razu że te zwierzęta są jakieś inne.. nie boją się ognia. Lecz prawdziwym celem Erasmusa było stanąć pośród ludzi, którzy umieją walczyć..umieją go obronić…
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 24-10-2011, 11:58   #30
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Nachtigall siedział przy ognisku spokojnie wpatrując się w ogień. Cała gromada wciąż nie była zbyt zgranym towarzystwem, jedynie co jakiś czas wymieniali parę zdań między sobą. Niklas gadułą nie był, więc sam nie rozpoczynał wielu tematów. Właśnie zaczynało mu się drzemać, jednak poruszenie wśród kompanów nie pozwoliło mu na to.

Zaalarmowany wilkami Niklas równie szybko, jak reszta chwycił za miecz. Było ciemno, więc uznał, że łuk na niewiele mu się zda. Łyknął jeszcze gorzałki dla odwagi i prędko pobiegł za krasnoludem. Nie uważał żeby Garan sobie nie dał rady z paroma wygłodniałymi dzikimi pieskami, prędzej sam chyba sądził, że będzie czuł się bezpieczniej przy potężnym wojowniku. Zaszarżował więc przygotowując cios w wilka znajdującego się najbardziej po prawej stronie.
 
AJT jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:51.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172