Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-10-2011, 21:19   #99
Zekhinta
 
Zekhinta's Avatar
 
Reputacja: 1 Zekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie coś
Zmrożona nagłą zmianą wyglądu chłopca i jego, choć całkowicie nie-jego słowami Alice poruszyła się i odzyskała zdolność działania dopiero, gdy usłyszała głos Cassio.

Wszystko działo się tak szybko, najpierw Jack celujący do dziecka z broni, Alice myślała, że policjant oszalał, potem te czerwone oczy i ten głos... Kobieta sama nie wiedziała, czy ma się cieszyć, czy też nie, że Jack jednak nie pociągnął za spust. Jednakże, w całej tej sytuacji to chyba właśnie Jack najbardziej ją przeraził.

- Gdzie byśmy nie poszli, i tak będzie niebezpiecznie - zawołała w odpowiedzi, a jej głos łamał się. Nie spuszczała jednak oczu z Jacka. W bladym i nikłym świetle komórki zaczęła powoli wycofywać się w stronę Cassio i Shane'a pilnując, aby na chwilę chociaż nie odwrócić się plecami do policjanta.

Jej umysł pracował na najwyższych obrotach, ale ciało powoli zaczynało odmawiać posłuszeństwa - Alice drżała, szczękała zębami. Cokolwiek się tu działo... to było straszne, chore, przerażające! Chciała czym prędzej opuścić to miejsce. Teraz tak bardzo żałowała, że się rozdzielili. Nie powinni byli tego zrobić.

Gdy powoli i dość kulawo dotarła do Cassio i Shane'a, nadal nie spuszczając wzroku z Jacka na tyle, na ile mogła w nikłym świetle ekranu telefonu komórkowego wyartykułowała przez szczękające zęby:

- Tu chyba nigdzie nie będzie bezpiecznie! Teraz nawet nie wiem, czy opłaca się iść dalej... może poszukajmy reszty? Niepotrzebnie się rozdzieliliśmy...
 
__________________
"To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie." - Robert A. Heinlein
Zekhinta jest offline