Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-10-2011, 13:40   #167
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Andaras nie mógł otrząsnąć się z szoku. Spodziewał się wszak zdrady ze strony skrytobójców. Widać było otwarcie że chcą zagrać o całą pule. Uczulił na zamachy kogo się dało. Pomógł komu się dało nawet własnymi agentami. Okazał się jednak że ich możliwości obrony były iluzoryczne. W ciągu kilku godzin praktycznie dokonano chirurgicznych ataków. Zabito kogo trzeba. Spreparowano dowody. Pełen profesjonalizm. Sukcesów jego ludzie nie mieli żadnych. Ludzie ojca skrytobójcy i manipulanta od lat oplatający Umbar wpływami i powiązaniami dali się pokonać. I to było wstrząsem dla elfa. Fakt nie była to duża porażka w wymiarze ilości. Nadal pozostawali w Umbarze silni i wpływowi. Jednak stracili oficjalne poparcie na szczycie władzy. Sygnał był jasny trzymajcie z nami nie z Haradem. Elf postanowił podjąć rękawice. Chcą awantury będą ją mieli. A mogło pójść grzecznie, miło.... Cholerni Umbarczycy. Wyjaśnił Skale sytuację. Nakreślił co zamierza uczynić. Zaprowadzić porządek i podjąć ich grę. Wysłał go w bezpieczne miejsce. Prosto do armii Haradu. Niech czeka w gotowości. Co prawda elf wiedział że nikt go nie zechce zabić. Bowiem byłoby to jak samobójstwo jednak zawsze trzeba być zabezpieczonym.

Nakreślił pośpiesznie odpowiedź. Trzeba zyskać na czasie i jednocześnie wybadać grunt:

“Zaprzestańcie wrogich działań a porozmawiamy. Jeśli będziecie dalej przelewali krew i jeszcze komuś, komukolwiek coś się stanie nasza armia uderzy na miasto. Czy mam twoje słowo “królowo”?

Dość bezczelnie. Ale słodzić nie zamierzał. Kto to w ogóle jest ta Morwena. Z tego co wiedział ladacznica od Bakra. Spała z kim się dało... Czyżby tak zdobywała informacje i budowała polityczne zaplecze? Sprytne. Do tego dodać skrytobójców i elf myśląc szybko miał już przyczynę swej porażki. Mieli kreta a o ile żaden kret nie wie wszystkiego i nie uczyniłby takich spustoszeń. Temu się udało. Znajdował się bowiem w miejscu strategicznym. W łóżku. I mimo iż wątpił by mąż bądź kochankowie mówili jej wiele czy choćby cokolwiek z ważnych rzeczy... To jednak się jej udało tak? Tu podsłuchała, tam coś pchneła. Gdzie indziej coś podrzuciła czy sprawdziła.

Teraz to jednak Andarasowi przyszło to wszystko prostować. Pierwsze postanowienie ograniczyć sumienie i subtelność. Do tej pory był zbyt powściągliwy najwyraźniej...

Skałę ewakuowano wyjazd potwierdzono. Przyszła też odpowiedź od "królowej".

Pochylił się nad kartką.
“Ugryź się w język młodzieńcze, bo łatwo go stracić. Zapraszamy.”

Powściągliwe jak na to co napisał. Znaczy się jest kochany i potrzebny. Potrzebny z pewnością. Udał się na spotkanie. Zaprowadzono ich do pałacu Umbardzkiego gdzie wcześniej rozmawiał ze zdrajcą Calimonem.



- Witam drogie panie. Przyszedłem na wasze zaproszenie bo zaintrygowało mnie, wasze pojęcie tego samego kierunku. - elf wyraźnie się uśmiechał.

- Witaj Andarasie. Tak, intrygi to chyba twoja specjalność upadły elfie. - odwzajemniła usmiech Morwena. - Chyba nie musimy się przedstawiać? - zapytała swobodnie. - Wojna rozgorzała i chcemy wiedzieć dlaczego Harad sieje zamęt w Umbarze. Knuje intrygi aby przejąc władzę? Przecież mamy wspólnego wroga? I sojusznika. - przeniosła wzrok na Ranwenę.

-Zamęt? Ostatnie moje spotkanie odbyło się z niemal wszystkimi członkami rady. Przy biesiadzie. Z racji tego że niemal każdy jej uczestnik, chciał zostać królem bądź lordem... Podjęliśmy kroki, mające na celu ograniczenie rozlewu krwi. I eliminacja zamętu właśnie. Tylko tyle. Oferowaliśmy sojusznicze wsparcie. Ustalono tam że wyeliminowany zostanie jedynie nasz wspólny wróg. A konkretnie dwie reprezentujące go rodziny. Ba nawet one miały być jedynie aresztowane i stanowić dla nas w przyszłości zabezpieczenie. Każda inna kwetia była otwarta. Ustalono że Umbar będzie wolny i niezależny. A nawet po wojnie poszerzymy jego granice. Osoby z którymi obecnie współpracujesz, zdradziły nas.

- Obawiam się Andarasie, że zdradzony miał być Umbar. Zdrajcy wymierzyłam już karę. Mój mąż był nie tylko nielojalnym Umbardczykiem. Znam szczegóły waszej biesiady. - odpowiedziała królowa. - Drugi zdrajca został aresztowany.


-Skoro znasz szczegóły pani wiesz że to nie prawda.- elf się uśmiechnał bezczelna arogancka. Widać było po Andarasie że zaraz buchnie śmiechem. Każda farsa jego zdaniem ma jakieś granice.
-Dobrze wiesz że nie szykowali zdrady. Widzieli Harad i Umbar razem ramię przy ramieniu. Przeciwko wspólnemu wrogowi. Dla wspólnych korzyści. Jednak to wy Umbardczycy mieliście o sobie decydować. Wszystko było ustalone. Ofiary ograniczone do minimum. Chciwość i żądza władzy doprowadziły was do bratobójczych walk. Kto wie jak to się dalej potoczy. Zatem to “przedstawienie” na czyją jest potrzebę? Tu spojrzał na Ranwene- patrząc z zaciekawieniem.

- Przedstawienia? Chyba tylko ty, młody człowieku, je za takie uważasz. Wyraźnie bowiem bawi cię ta sytuacja. Czyżbyś nie dorósł jeszcze do rozmów politycznych? Jak na razie zachowanie twe przypomina bardziej to chłopca, który usilnie próbuje dowieść swej dorosłości – Ranwena mówiła bez żadnej emocji. Nie drwiła, nie podśmiewała się, nie zachowywała się protekcjonalnie, pobłażliwie czy też wyniośle. Jej głos był spokojny. – Uważam, że powinniśmy darować sobie wzajemne oskarżenia, nie po to się spotkaliśmy. Tym bardziej, że w zaistniałej sytuacji, pośród faktów, przed którymi stoimy to raczej my, umbarczycy, powinniśmy być zaniepokojeni, zadawać pytania. – Zmarszczyła brwi, zawiesiła głos. - Ale nie mówmy o tym. Zamiast stać po dwóch stronach, stańmy po jednej. Zapytałeś na początku, jakie jest nasze pojęcie wzajemnego kierunku. Jest dosyć proste i korzystne dla każdej ze stron. Suwerenny Umbar chce stanąć obok swego sojusznika, Haradu, w walce ze wspólnym wrogiem, Gondorem. Dlatego też, z naszej strony, jesteśmy w stanie puścić w niepamięć jakże mało szlachetne plany uczynienia Umbaru częścią Haradu. Nawet, jeśli miała by temu towarzyszyć zaproponowana przez was iluzoryczna autonomia. Po co rozpamiętywać przeszłość, gdy stoimy w obliczu budowania wspólnej przyszłości? – Każde jej słowo było wyważone, choć mówiła długo. – Zresztą, nie ma sensu przedłużać – pokręciła głową i jej twarz rozjaśnił subtelny, prawie że czuły uśmiech nie mający nic wspólnego z rozbawieniem. – Podsumujmy więc. Chcemy Umbaru niepodległego, wyzwolonego. Nie pragniemy wojny z Haradem. Jeśli już mamy z kimś walczyć, to tylko z wami, naszymi sojusznikami, przeciw Gondorowi.

Elf dalej się uśmiechał. Zmanipulowana zanotował w myśli. Należy to naprawić skoro jest ważna.
- Mądre słowa na końcu. Bardzo mądre może jeszcze coś z tego będzie co do reszty zaś... Chyba słabo się wyraziłem. Pani mnie nie dosłyszała. Nie było planu żadnej wasalizacji, ani żadnej autonomii. To co pani mówisz to brednia celowa z waszej strony albo ktoś was wyprowadził w pole. Takie słowa padły na wstępie jako luźna propozycja. Każde negocjacje zaczyna się z wysokiego A. W realnych rozmowach była mowa tylko i wyłącznie o partnerstwie, wolnym i bratnim Umbarze. Podumowując zatem nie macie czego puszczać w niepamięć. To o czym mówisz pani było od początku naszą propozycją. Gdy wyciągnęliśmy rękę napluto nam w twarz. A teraz pani zapraszacie mnie na spotkanie i mówicie o tym samym? To twoim zdaniem jest “dojrzałość” polityczna? Nie jest moim celem kpienie z was czy obrażanie. Zatem zacznijmy jeszcze raz. Czy możemy porozmawiać szczerze i w otwarte karty jak to mówią? Zachęcam do spojrzenia na to z naszej perspektywy. Zdradzili nas ludzie którzy kryją się za waszymi plecami.

Na twarzy Ranweny pojawiało się szczere zainteresowanie, im dłużej Andaras mówił.
- Zdradzeni? Ciekawe, że to wy, haradczycy, czujecie się zdradzeni... Powiedziałeś o szczerości i graniu w otwarte karty, a to mi się podoba. Skoro jednak chcesz, abyśmy my były szczere z tobą, proponuję, żebyś i ty był szczery z nami. Umbar i jego ludzie chętnie widzieli by Harad jako swojego sojusznika, ale ostatnie wydarzenia były niepokojące. Tak naprawdę już propozycja wyeliminowania dwóch z dziewięciu rodzin haradzkich, nawet, jeśli miało to być tylko aresztowanie mrozi krew w żyłach. Za co można to uznać, jak nie za chęć osłabienia rządów Umbaru? Mówisz tak pięknie o tym, że przez cały czas chodziło tylko o partnerstwo, wolność, braterstwo. A tymczasem do czego doszło? Devorion i Dirhael zostali zamordowani. Nie tylko oni zresztą. Prawda, śmierć Bakra to ‘nasza’ sprawka, ale było to działanie w odwecie, może nawet zaryzykujmy stwierdzenie, że w obronie. Skoro ważył się on podnieść rękę na swoich... był zdrajcą i dostał to, na co zasłużył. Jednak, to tylko jeden trup na naszym koncie, zresztą, otwarcie się do niego przyznajemy.

Elfa zmroziła na chwile źrenice mu się poszerzyły.- widać wyraźnie że jest zdziwiony. Ona kpi czy o drogę pyta? Aresztowanie zwolleników Eldariona osłabieniem rządów Umbaru? Myśli że to my ich zabiliśmy? A potem pomazaliśmy farbą i wystawiliśmy na widok publiczny. Krzycząc to my mroczni fanatycy! Litości. Ale dobra to pirat w dodatku kobieta. Wybaczam jej elf śmiał się sam do siebie w myślach. Po chwili się jednak opanował...

-Zabiliście zatem niewinnego. Po pierwsze, obie te rodziny były lojalne Eldarionowi. Aresztowanie owych dwóch panów miało na celu zapobiegnięcie ich przyszłym sabotażom. Których mogłybyście być panie pewne, gdy tylko Umbar ruszyłby oficjalnie na Gondor razem z nami. Tego chciałem uniknąć czarnej owcy we własnym stadzie. Dalej nie my ich zabiliśmy. Ba straciłem kilku ludzi którzy mieli pewne rodziny na oku. Wiem jednak kto to zrobił. Bo to nie trudna dedukcja. Safayel czy wiecie panie że jego brat to zbuntowany szef tutejszych skrytobójców? Ściga go że tak powiem sama góra. Jedyną metodą zachowania życia przez nich obu na dłuższą metę jest całkowite przejęcie władzy w Umbarze. Ma facet jaja i rozmach nie powiem. Na biesiadzie zaproponował mi on drogie panie pewien układ. Dostanę to czego chcę czyli bratni Umbar u mego boku. W zamian chciał dwóch rzeczy. Wolnej ręki i przyzwolenia na wykończenie was wszystkich. Miał ku temu ponoć środki zapewniał że zwali wszystko na Gondor. Drugą rzeczą było braterstwo krwi z moją osobą.. Rzecz święta w naszej Haradzkiej tradycji, dawałoby mu to pewność co do naszego układu. Nie zgodziłem się. Mam swoje zasady. Jak widać ów pan zmodyfikował swój plan. Zabił gondorczyków zwalając to na nas. Was pchnął do zabójstwa Bakra. Poprowadził jeszcze dwa inne zamachy, w tym jeden udany. Nim zatem przejdziemy do sojuszniczych rozmów ustalmy kila rzeczy które mnie nurtują. Chciałbym byśmy wspólnie zaczęli ściągać Safayelów. Cały ród... A już z pewnością obu braci. Za to co zrobili może być tylko jedna kara. Pozwolę sobie wziąć ich głowy. I tak będę musiał wytłumaczyć przed Haradzkim zgromadzeniem co tu zaszło. Dwa prosiłbym o zwolnienie więźnia bo przetrzymujecie panie niewinnego. Trzy zgubiło mi się kilka statków. Przegrały bitwe z okrętami w banerach Godnoru. Tak się jednak składa że obserwowaliśmy floty Gondoru mamy swoje sposoby. I wiemy że to raczej nie one... Nie macie panie czasem informacji czy ktoś w ramach obrony nie ma masy Haradzkich jeńców? Jakby się znaleźli pewnie łatwiej by było się dogadać.- czas powiedzieć sprawdzam. Zobaczymy ile ladacznica wie. Na ile jest samodzielna i co wiedzą...

- Kapitan Safayel z mojego rozkazu złożył taką propozycję dla waszego klanu. Chciałam wiedzieć jak bardzo chcecie posunąć się w swoich intrygach. - odpowiedziała chłodno Morwena. - Jego głowa zostanie na jego szyi. Aresztowany Kapitan zasługuje na sąd, gdyż jego wina jest oczywista, lecz udaremniona. Jego wygnanie z Umbaru jest wedle waszego życzenia bardziej nam pasujące. Nam, czyli ludowi. Jak widzisz twoja wina Andarasie po wyznaceniu kapitanów do zabicia tez jest oczywista, jednak nie jestes Umbardczykiem i szanuję twoją grę polityczną i fortele, które są czyms naturalnym. - odrzekła dumnie.

Ta jasne a ja jestem Niziołek.
- Pani by nasz układ mógł dojść do skutku będą potrzebne pewne zapewnienia. Jak wiesz cześć rodzin ma z Haradem przyjacielskie stosunki, inni zaś z Herumorem. Chce wiedzieć czy po tej chwilowej fali przemocy. Rodziny będą mogły zachować swoje stanowiska,przywileje wpływy. To jak przedstawiasz to na zewnątrz nic nie będzie obchodziło ani Haradzkich możnych, ani tym bardziej Herumora. Liczy się prawda albo jej ogólny zarys. Ten natomiast jest taki że wszystkie poszkodowane rodziny będą chciały wyjaśnień i sprawiedliwości. Doceniam kunszt waszych posunięć jak również to które wykonałaś przed chwilą. Chroniąc Safayela przed odpowiedzialnością. Jednak jest pewien problem. Ty i ja dobrze wiemy że to nie my zabiliśmy Gondorczyków. Oboje też wiemy kto to zrobił. Ktoś jednak musi zostać kozłem ofiarnym. Nie tyle przed Umbardzkim ludem. Co przed nami i królem orków... Zatem w geście dobrej woli mogę zrezygnować z głowy winnego. A zadowolić się inną tu jednak wybór jest niewielki. Musi to być aresztowanie które nie pogłębi w moich kręgach gniewu. Zatem kilka rodzin odpada... Wskaż pani rodzinę. Aresztuj jej czołowych przedstawicieli. Zarzut zdrada interesów Umbaru wrabianie naradu Haradzkiego w zbrodnie której nie popełnił. Co z kolei by być dramatycznym niemal doprowadziło do wojny. Jednak mi i wam udało się rozwikłać zagądkę. Wszystkie sznurki prowadzą do rzeczonego kozła. Dowody zapewne znajdziecie. Na koniec go nam wydacie. Al Tufay zostanie szczęśliwie oczyszczony z zarzutów. Sojusz będzie zawarty i będziemy żyli długo i szczęśliwie.... Tylko kto miałby nim być?

- Jak słusznie zauważyłes to są sprawy wewnętrze Umbaru. Kozła ofiarnego nie będzie skoro winny już został stracony. Przyjmij gest dobrej woli. Życie waszego - powiedziała z naciskiem - kapitana i nie kąsaj za rękę dostawszy palec. Umbar stanie u boku Haradu jesli Harad stanie u boku Umbaru. Ja wam nie każę szukac kozłów ofiarnych na okultystyczne ołtarzach waszych klanów. I wam wara od naszych. Armia twego ojca i Sulfyana jak chce może próbować okupować miasto. Już kiedyś był Umbar oblężony przez trzydzieści pięc lat. Tylko dokąd was i nas to zaprowadzi? Możemy jednak razem iśc w tym samym kierunku. Wy lądem. My morzem. To moje ostatnie słowo. Przyjmij je lub podaj ojcu jeśli nie umiesz podjąć decyzji lub nie jesteś wiążącym głosem Haradu. - powiedziała pewnym i władczym głosem uważając audiencję za zakończoną.

Elf wzruszył ramionami. Mało go go obchodziło co mówi ten pionek. Nie to nie pomyślał. Każdy układ ma swoje granice. Numenorysjka dziwka przecholowała. Cena? Tron i zapewne głowa. Teraz zacznie sie gra pozorów. Pchnoł telepatyczną myśl do piratki. Obraz spotkania na osobności. Ktoś w końcu musi odwalić brudną robotę. Spojrzała mu w oczy kiwnęła głową

- Zatem na zakończenie. Rozumiem że każdy kto nie jest już w Umbarze mile widziany może bezpiecznie opuścić miasto. W asyście moich ludzi i udać się do bratniego Haradu? Zostaje jeszcze ostatnia rzecz pani. Choćby tu prosiłbym o zrozumienie. Planujemy atak na południowy Gondor, ogólny plan zakładał że zrobimy to wspólnymi siłami wraz z Umbarem. Nie mam na myśli oczywiście korsarzy, czy obsad staków. Jednak Umbar dysponuje silnym i bitnymi wojskiem. Jeśli mamy być sojusznikami liczymy na wspólną akcję. Czas na wspólne działanie.

Jeśli i tu odmówi pomyślę że jest totalnym beztalenciem politycznym.- zakończył ten rodział elf. Nadchodził czas planowania. Jeśli uda mu się przekonać tą piratkę jest w domu. Skrytobójcy i Morwena to siła równa maksimum półtorej rodziny. Do tego Calimon i dwie rodziny Gondorskie. Jeśli odpowiednio tym zamieszają Gondorczycy nie będący głupcami nabiorą podejrzeń co do tych zamachów. Trzeba ich nakierować na Morwene i skrytków. Na razie wierzą w najprostszą prawdę. Przyjmując wariant najbardziej realny. Gdyby doszło do nowego rozdania spasują, pozostając neutralni. Każdy bowiem wariant był dla nich niekorzystny. Zostaje Calimon ten gdy pozna prawdę nie musi odpuścić. Przejdzie na jedną ze stron wszak jest ambitny. Pytanie na którą? Elf wyobraził sobie ogromną wagę. Na jednej stronie Morwene i zabójców. Oraz Calimona. Dwie i pół rodziny. Na drugiej zaś ludzi aresztowanego Al Tufaya, połowę ludzi Ab Nuzila tylu realnie uwierzy w ich wyjaśnienia. Może ciut więcej ale Rael podawał pesymistyczny wariant. Połowę ludzi Bakra i trzy czwarte jego rodziny. Morwena przejeła władzę w drodze zamachu w dodatku była kobietą. To przysporzyło jej wrogów. Rodzina Doriana była w szachu więc elf rozumiał jego posunięcia do tej pory. Jednak zaufanie i partnerstwo buduje się latami. Nie zmieni strony. Guines to kultysta i człowiek Herumora. Znajdą sposób by do niego dotrzeć i przekonać. Obecnie zabarykadowany i rządny zemsty. Ale jest z naszej drużyny. Podliczając cztery rodziny. Cztery przeciw około dwóm i pół. Ryzykowne. Jeśli piratka ma powiedzmy trzy tysiące. To tak jakby wynik był 7:2,5 czyli wtedy już świetnie. Elf wierzył w jedno przy takiej przewadze i dobrym planie i grze pozorów uda im się zapanować nad sytuacją. Czekał też aż członkowie gildii zabójców wiedząc jaka odbędzie się tu gra wezmą za pysk renegata. Wspomagając wysiłki elfa. Albo dyskretnie mu pomogą wystarczy wszak by wiedział gdzie są jego wrogowie w decydującym momencie. Wątpił by odpuścili zdrajcy.
 

Ostatnio edytowane przez Icarius : 20-10-2011 o 13:48.
Icarius jest offline