Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-10-2011, 19:53   #169
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Chłodny wiatr sprawiał, że Logan musiał mrużyć oczy. Mimo wszystko wędrowały po budynkach wielkiego miasta z nieustępującą ciekawością i zaintrygowaniem. Misja, którą dostał nie była chyba taka najgorsza. Doszedł do takich wniosków poprzedniej nocy, kiedy nie mógł zasnąć podniecony nowym miejscem 'zamieszkania'. Minas Tirith żyło również i nocą. Z szynków dobiegały go rozmaite dźwięki, gry muzyki, śmiechów bywalców, oraz wiele innych. Strażnicy bardzo często pałętali się po ulicach, pilnując porządku. Nawet teraz, kiedy kierował się do domu asystenta tego, całego Tequilliana chłonął wszystkimi zmysłami otoczenie. Gdyby tylko znał odpowiedzi na swoje pytania, mógłby nawet tutaj zamieszkać. Ale czy on tak jeszcze potrafił? Życie przeciętnego człeka, trudniącego się jakimś rzemiosłem, by zarobić na chleb i rodzinę. Logan spochmurniał. Za bardzo się zagalopował z tymi przemyśleniami i refleksjami. Misja, którą dostał była wcale nie łatwa. Nie wystarczyło podciąć gardła wskazanemu osobnikowi. Tutaj trzeba było być znacznie bardziej skupionym i skoncentrowanym.

Krótki miecz, schowany w pochwie, przytwierdzony do pleców skórzanymi paskami, by nie zawadzać u pasa, przy nogach był dla Logana dziwną i nie do końca chcianą odskocznią. Jego ręce były przyzwyczajone do innego ciężaru, do długiego miecza. Właściwie to dwóch. To one z zasady były dla awanturnika przedłużeniem rak.
-Nie ma, co się srać...- syknął pod nosem, jak na buca przystało. Nigdy nie był rozmowny. Nawet kiedy rozmawiał. Dokładnie. Był osobą, która słuchała i odzywała się tylko pytana. Z resztą kto by chciał z nim gadać? Co prawda widywał brzydszych od siebie, ale obecny stan rzeczy sprawiał, że na swoim wizerunku mu zbytnio nie zależało. Ot szary człek z ludu, nie wyróżniający się wieloma szczegółami. Krótkie włosy, oraz kilkudniowy zarost potwierdzały ten fakt. Zwyczajna zbroja, która brzęczała pod flanelową koszulą i skórzaną kurtą, na którą na samym końcu narzucony był zielony płaszcz.

Pod drzwiami swego celu znalazł się wartko. Cały czas był skupiony i starał się nie narobić hałasu. Dopiero skrzypienie desek na klatce sprawiło, że na co dzień skwaszona mina jeszcze bardziej się wykrzywiła. Logan wypuścił nosem powietrze i pokręcił głową.
-Kureskie życie...- syknął. Było to jego ulubione hasło, które powtarzał przy każdej możliwej okazji.
Dłoń sięgnęła do kieszeni, skąd mężczyzna wyciągnął wytrych. Nim narzędzie trafiło do dziurki na klucz, Logan długo nasłuchiwał, czy kogoś nie ma w mieszkaniu. Być może był, ale spał, lub też czytał książki? Wszak to tęgogłowy asystent, oni w taki sposób lubią spędzać wolny czas... Gdy zamek przeskoczył uśmiechnął się pod nosem. Wstał i wyprostował się. Był dumny, że mimo braku dłuższego szkolenia, które zresztą mu było zalecane, dał radę otworzyć zamknięte kluczem drzwi.
Uniósł brew, gdy usłyszał miałczenie kota.

-Kureskie życie...- powtórzył po raz kolejny. To był umówiony sygnał, współpracującego z nim człowieka. Dźwięk ten ostrzegał, przed nieproszonym gościem. Ciekaw był z drugiej strony, czy sam nieproszony gość nie zorientuje się, że ów dźwięk nie jest za bardzo oczywisty. Mimo wszystko potraktował ostrzeżenie na poważnie i prędko się schował w klapie na strych, którym zszedł na klatkę. Logan wartko, ale ostrożnie, by nie wydać swej obecności zasunął ów klapę. Szpary między deskami były na tyle szerokie, że można było przez nie oglądać klatkę.
Tajemnicza postać z kapturem na głowie zbliżyła się do drzwi. Chwila zawahania oznaczała iż osobnik zorientował się, że zamek jest otwarty. W końcu jednak zebrał się w sobie najwidoczniej i otwarł drzwi, by po chwili wśliznąć się do mieszkania niepostrzeżenie.

~Konkurencja?...~ pomyślał wojownik mrużąc oczy. Gdy na sieni zrobiło się znów pusto mężczyzna ostrożnie otwarł klapę i zsunął się na dół. Powoli podszedł do drzwi i przyłożył do nich ucho.
~Kobieta?...~ pomyślał, kiedy usłyszał głos niewiasty w izbie. Kobiety bywały większymi chujami niż niektórzy mężczyźni. Nie dziwił się, że ktoś mógł posłać do przesłuchania właśnie kobietę. W razie problemów ze strażnikami miejskimi mogła ratować się urokami osobistymi. Z drugiej zaś strony mogła być okrutnym katem, z niemałym sprytem. Logan wytężył słuch 'przytulając się' do framugi.
-Gdzie jest Elagar? - zasyczał przenikliwy głos kobiecy.
- Ni-ń-ń-ee-wiem - a po chwili - Wie-wie-wie-wiem! A-a-a-ar.... Po-por-wany. Przez k-króla.
-Dlaczego?
-U-u-ukradł za-za-zakazaną księgę.
-Żyje?
-Ni-ń-ń-eeee-wiem t-tego. Taak. Chyba tak.
- do uszu Logana doszedł charakterystyczny dźwięk. Znał go dość dobrze. Tępe narzędzie uderzające w głowę. Po nim zaś zapadła cisza. Dla niego wszystko było jasne.

Wojownik nie zastanawiał się. Jeśli nie młody asystent to kobiecina odpowie mu na jego pytania. Takie miał przynajmniej założenia. Pomieszczenie, w którym się znalazł Logan było połączeniem kuchni i jadalni. Było tu sporo miejsca. Pomieszczenie z którego musiały dobiegać głosy to najwyraźniej sypialnia z uchylonymi, jedynymi jakie były w domu innymi jak wyjściowe drzwiami. Na drewnianą podłogę izby wylewał się z niej blask migotliwego, żółtego światła. Nie wiedział czy jego energiczne wtargnięcie do domu asystenta nie zostało dosłyszanym przez kogokolwiek, kto był oprócz niego w mieszkaniu. Logan miał świadomość, że jeśli pan domu nie żyje a było i takie prawdopodobieństwo, to odpowiedzi może udzielić mu morderca. Musiał schwytać osobnika żywcem i wydusić z niego wszelkie informacje. Sięgnął po miecz i ruszył w stronę sypialni.

Logan otworzył bardziej drzwi i zobaczył naprzeciw siebie otwarte okno z powiewającą ulotnie w podmuchach ciepłej nocy zwiewną firanką. Świeca przy stoliku obok łóżka rozświetlała pomieszczenie dość wyraźnie. Na łóżku z zamkniętymi oczami i półotwartymi ustami leżał jak kłoda młodzieniec w żółtej szlafmycy. Oddychał.
~Żyje...~ pomyślał z ulgą widząc ruszającą się pierś osobnika. Podszedł prędko kładąc mieczyk na łóżku. Poklepał w twarz młodzika, miał nadzieję go docucić i zadać mu kilka pytań, które wciąż krążyły mu po głowie. Musiał je zadać by zwiększyć prawdopodobieństwo sukcesu jego misji. Nagle poczuł silny i ogłuszający ból. Nogi miał jak z waty. Osunął się na ziemię widząc jak obraz przed oczami zwalnia i jaśnieje. Ależ był głupi nie biorąc pod uwagę, że kobieta może po prostu schować się za otwartymi drzwiami.

Kureskie życie
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!

Ostatnio edytowane przez Nefarius : 20-10-2011 o 19:55.
Nefarius jest offline