Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-10-2011, 20:08   #153
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Ocknęła się niby z głębokiego snu. Upadek był bolesny i nadal czuła jego dotkliwe skutki. W głowie łupało i niemiłosiernie rwało w barku ale chyba niczego sobie nie złamała. Nie czekając aż znów usłyszy ten cholerny głos poczęła pełznąć przed siebie w głąb szybu wentylacyjnego. Ułamek chwili poświęciła na rozmyślanie na temat swoich towarzyszy. Czy rzucą się sobie do gardeł jak wściekłe psy? Czy naprawdę tak łatwo dali się kupić? Jeśli rzeczywiście będą ze sobą walczyć to wyniknie z tego chociaż jedna korzyść. Dadzą jej nieco czasu na ucieczkę.

Bolało jak diabli, kiedy pełzała dalej, wąskim tunelem. Wydawało jej się, że spadła spory kawałek w dół. Pięć, sześć poziomów od nawiedzonego sektora. Tylko gdzie? Na Zakazane Regiony, na strefę kontrolowaną przez STRAŻNIKA, na tereny więźniów czy też może gdzieś indziej? Nie miała bladego pojęcia, gdzie się znajduje. Ale żyła. I to dodawało jej siły.
Wokół panowała cisza. Cisza przerywana jedynie odgłosami GEHENNY. Skrzypieniem metalu, buczeniem urządzeń doprowadzających energię do różnych sekcji, terkotem wentylatorów. W końcu zobaczyła jeden z nich. Szerokie skrzydła poruszały się leniwie u wylotu systemu wentylacji. Za nim musiało być jakieś pomieszczenie. Być może korytarz. Wiatrak obracał się osaple, wręcz majestatycznie.

Spook zaczęła majstrować nożem przy śrubach trzymających wiatrak. Szło opornie z powodu rdzy ale w końcu wszystkie ustąpiły. Delikatnie zdjęła kratkę aby nie runęła z łoskotem na ziemię. Wysunęła się na zewnątrz i włączya latarkę aby sprawdzić dokąd trafiła.

Zobaczyła szeroki i dziwnego kształtu korytarz.Nigdy wcześniej takiego nie widziała. Ściany podtrzymywały solidne, żebrowe kratownice. Wszystko wydawało się ciche, puste i zimne. Tak. Było zimne. Temperatura była znacznie niższa niż w innych częściach GEHENNY.

Niezrażona tym faktem zeskoczyła na ziemię i brnęła dalej w głąb trzewi statku, tam dokąd prowadziły ją korytarze.


Zzzzzimno. Naprawdę było zimno. Ściany lśniły wilgocią bowiem pokrywała je cienka warstewka lodu. Jak nisko spadła? Może na poziomy techniczne? Blisko maszynowni, silników i innych tego typu pomieszczeń i sektorów. Jeśli tak, to miała trudny orzech do zgryzienia. To były terytoria nieznane więźniom. Nikt się na nie nie zapuszczał. Nawet nie za bardzo wiedziała, jak trafić gdzieś, gdzie będą ludzie.
Gdzieś, gdzie będzie ocalenie.
Wszędzie panowała niepodzielnie cisza i ciemność. I ziąb.
W pewnym momencie ujrzała coś w rodzaju bocznego korytarza. Oświetlonego kilkoma niebieskimi żarówkami. Nad nim kod kreskowy, ale nie miała dekodera, by odczytać napis. Więźniowie na odzyskanych sektorach farbą dopisywali wyjaśnienia do kodów STRAŻNIKA. Tutaj.... tutaj tego nie było.



Wkraczała na dziewicze tereny na które prawdopodobnie nikt wcześniej się nie zapuszczał. Miała nadzieję, że demona i chłopców zostawiła daleko w tyle ale i tutaj bezpiecznie się nie czuła. Mimo to po prostu nie miała innej opcji jak iść dalej. Tak jak robi się gdy przed sobą ciągnie się tylko jedna droga. Była tak nisko, na samym pewnie dnie statku i przeszło jej przez myśl czy w ogóle będzie w stanie wydostać się na powrót na wyższe kondygnacje. Może będzie tu jakaś winda techniczna? Szukała wyjścia. Jakiegokolwiek.

Oświetlony korytarz, do którego zajrzała ostrożnie, był jakimś … warsztatem? Ciężko jej było nazwać to, co widzi. Ale dostrzegła jakąś maszynę wiszącą pod sufitem. Widziała jakieś kraty. a za nimi kable. I w końcu iluminatory. Okna z których padało błękitne światło.

Stanęła przy grubej szybie i położyła na niej rozczapierzoną dłoń. Za warstwą elastycznej dźwiękoszczelnej pleksi dojrzała trójkę ludzi. Dwóch stało, a trzeci leżał pomiędzy nimi, chyba ranny.
Spore wysokie pomieszczenie o cylindrycznym zbiorniku w samym centrum.
Zaraz wycofała się wgłąb warsztatu i poczęła przeczesywać pomszczenie. Przyglądała się sprzętom, przeszukiwała zakamarki. Później planowała przedostać się do pomieszczenia gdzie dostrzegła ludzi. Najlepiej dyskretnie. Przyjrzeć się im, ocenić, podsłuchać. NA Gehennie nigdy nie wiadomo komu można zaufać. Z reguły nikomu. Choć z drugiej strony może tamci powiedzą jej gdzie trafiła i jak się stąd wydostać. Najpierw musiała wybadać grunt.
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 20-10-2011 o 20:13.
liliel jest offline