Flat Line uśmiechnął się do wyblakłych wspomnień z przeszłego życia. Trzydzieści tysięcy, jasne. Rządowe agencje zdaję się, że dośpiewały trochę, ale co się dziwić. I do ciężkiej cholery jaki gaz? Duma zawodowa dr Robena Clijstersa cierpiała... - Mówię do ciebie, Strażniku. – oczy dalej kierował w górę, trawiąc uzyskane informacje. Chciał wyciągnąć cokolwiek więcej, ale najwyraźniej maszyna straciła ochotę na rozmówki. Doktor zaś myślał. W bajki o resocjalizacji nawet techniczny nie wierzył, co jednak ciut lepiej świadczyło o nim, niż wcześniej Flat Line zakładał. Mieli problem. Nawet kilka... Wierzył usilnie, że to co mamrota jak pulsar igłowy spec od komputerów jest prawdą i da rady zneutralizować maszyny. Z prostej przyczyny. Jedyne co sam mógł zrobić to dać z siebie wszystko i przez 5 nanosekund porobić za żywą tarczę. Jego śrutówka nie zarysuje nawet lakieru, neurotoksyna odpadała z oczywistych względów. Opcje militarno-zaczepne doktorek od razu wybił sobie z głowy. Jak techniczny da dupy, zginą wszyscy. Więc ten problem odpadał bo był poza jego zasięgiem.
Kolejny kłopocik to Terrańska Federacyjna Flota, gotowa rozstrzelać ich w drebiezgi. Flat Line chciał żyć. Za wszelką cenę, bo przecież nic tak nie umacnia dawninizmu surwiwalistycznego jak pobyt na Gehennie. Czołowe założenie „przeżyć i przystosować się" lub bardzie swojskie "człowiek nie świnia, wszystko zeżre". Skoro oni potrafili przeżyć na więziennym statku, to i reszta ludzkości sobie poradzi z tym co przywiozą w prezencie. Demony, Pokraki cała ta menażeria. No a że nie wszystkim to się spodoba, cóż, jeszcze nikomu nigdy nie udało się dogodzić tak by każdemu się podobało. Przeżyć. - Zostaw dane i resztę badziewia. Odwróć ciąg silników. Albo przynajmniej przekoś je tak by zboczyć z kursu, a potem rozpieprz Infostradę. Co ci po nich, jak rozwalą statek z nami wszystkimi. Pobierz pozycję Gehenny, wyślij do Floty S.O.S. Spraw by się zastanowili zanim pociągną za spusty. – Flat Line podpierał ramieniem Cartera pomagając mu zejść z kratownicy. – To nasza jedyna szansa by coś zdziałać. Pomyśl przez chwilę. Doktor Roben Clijsters, miło mi przyjacielu.
Dodał ostatnie słowa z lekkim uśmiechem. |