Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-10-2011, 14:52   #292
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Wyglądało to zdecydowanie nie najlepiej.
Po co mag pchał się naprzód? Chyba był szalony, albo ogarnęła go gorączka bitewna. W każdym razie w tym momencie Bared niewiele mógł mu pomóc. Miał przed sobą własny problem, który w tym momencie wpatrywał się w niego nieprzyjaznym spojrzeniem i wyszczerzał żelazne kły. Aby spróbować usunąć ten problem Bared zadał kolejne ciosy rapierem.
Tak poważny atak zakończony tak poważną raną, zaskoczył Cogito z prostego powodu. Czy też nieuchronny nie chciał go żywcem brać? Sytuacja jednak poprawiła się... przynajmniej w oczach. Mieli sprawną uzdrowicielkę. Mag nie miał zamiaru dołączyć na podłodze do Anterii, więc sięgnął po fiolkę z eliksirem średnich ran, by się pokrzepić. Zaś jeden ze sztyletów oderwał się od otaczającej go chmury i ruszył w kierunku zelekhuta.
Walka nabierała zawrotnego tempa. Bared próbował się rozprawić czym prędzej ze swoim wilkiem, żeby móc się zająć wielkim centaurem. Po kolejnych dwóch trafieniach widział już w przeciwniku spore pęknięcie, dzięki któremu mógł go do końca zniszczyć.
Cogito w tym czasie rzucił kolejny celny sztylet w Zelekhuta i uleczył się... nieco. Prawdziwym cudem jednak było jego uniknięcie ataku wielkiego konstruktu, który starał się wykorzystać nieuwagę maga.
Arneo w tym czasie rozprawił się do końca z ostatnim ludzkim posągiem i odwrócił się, żeby dopomóc swojego mistrza.
Cristin zaś wyjęła zwój od którego szalony mag wyczuł znaczną moc i uśmiechnął się, widząc w nim ich dodatkową szansę na zwycięstwo. Dzięki rzuceniu tego czaru kapłanka nie tylko uleczyła wszystkich jej towarzyszy, ale i przywróciła Anterię do walki.

Wojowniczka zaś, rozglądając się nieco nieprzytomnym wzrokiem, rzuciła się nie na Zelekhuta, a na to co zagrażało jej mistrzowi - wilkowi, który walczył z Baredem. Dwa potężne ciosy wystarczyły, by posąg się rozsypał, a Anteria zwróciła się ku Zelekhutowi.
Ten zaś nie miał zamiaru dawać za wygraną. Obrał nową strategię - chciał pierw powalić tą, która uleczyła jego wrogów. A i Cristin była stosunkowo łatwym celem, nawet z ciążącą na nim klątwą - w tej kwestii jej zaklęcie powiększające działało na jej niekorzyść i już po chwili jej ciężkie rany powróciły i to znacznie poważniejsze.
Ostatni z wilczych posągów, który został jeszcze w całości, jakby chcąc o sobie przypomnieć, ugryzł Arneo wbijając swoje kły głęboko w jego niewielkie ramię.
Kolejny posąg rozsypał się w pył. Z ostatnim wilkiem Cristin i Arneo powinni sobie poradzić bez pomocy Bareda, można zatem było zająć się największym z wrogów. Niestety na drodze do niego znajdowali się i Cogito, i Anteria. Raczej nie wypadało utrupić kompanów po to, by dobrać się zelekhutowi do skóry w sposób bezpośredni. Za to można było spróbować go ustrzelić... A ponieważ to był nie byle jaki przeciwnik, zasługiwał na specjalne bełty. Na przykład te otrzymane od krasnoluda.
Bared zamienił zbędny w tym momencie rapier na kuszę i strzelił do najważniejszego przeciwnika.
Mag się cofnął się odsuwając nieco od przeciwnika po czym się skupił się na swej magii. Z jego ust popłynął kolejny wiersz wprawiający rzeczywistość w drżenie. Tym razem zaklęcie wymagało większej koncentracji, niż zazwyczaj. A kolejny sztylet uderzył w stwora.
Bared ugodził nieuchronnego podwójnie zaklętym bełtem - rozbłyski elektryczności wyszły z wbitego w ciało konstruktu pocisku zadając mu dodatkowe obrażenia. Był to o wiele skuteczniejszy atak, niż to co Zelekhutowi zaserwował Cogito - sztylet ledwie drasnął jego twardą powłokę, a magiczne pociski... się nie powiodły. Zaklęcie nie doszło do skutku, gdyż zamiast niego w głowie szalonego maga doszło do wybuchu dzikiej magii z powodu którego wzrok czarodzieja stał się na chwilę szklisty i nieobecny.
Magiczna lina w tym czasie próbowała sięgnąć Zelekhuta, jednak ten z rykiem rozerwał ją swoim łańcuchem i zaklęcie rzucone na nią przez Cogito się rozproszyło.
Arneo oraz Cristin w tym czasie spróbowali zniszczyć ostatni z posągów - prawie im się to udało, wilk wyraźnie wyglądał jakby miał się lada moment rozsypać.
Anteria w tym czasie rzuciła się na Zelekhuta raniąc go raz i raz pudłując. Nieuchronny odpłacił jej się z nawiązką - mimo iż dopiero co uleczona, wojowniczka wciąż była ciężko ranna i potężny łańcuch centaura posłał ją z powrotem na podłogę. Drugi z łańcuchów chybił.
Spudłował również wilk, rozpaczliwie broniący się (poprzez atak) przed atakami niziołka.

Jeżeli coś się udaje, to warto to powtórzyć. A że na drodze między Baredem a koniowatym stale znajdował się Cogito, którego nie dało się tak łatwo obejść, Bared ponownie strzelił do zelekhuta.
Umysł maga przebudził się, chaos którym władał przepłynął falą przypominając mu jedno z jego zaklęć.
Kolejny sztylet pomknął w zelekhuta, kolejne wiersz magii przebudził otoczenie maga. Cogito skupił się na zaklęciu, zmuszając magię chaosu do uformowania przeszywającego strumienia drgań fal dźwiękowych. A przynajmniej taki miał zamiar.
Bared oddał kolejny, celny strzał w Zelekhuta. Jednak skutek był znikomy, ponieważ ich przeciwnik miał wyjątkowo grubą... powłokę. W ten sposób łotrzyk wiele nie zdziała.
Szalony mag natomiast natychmiast skorzystał z przypomnianej wiedzy (oraz kolejnego sztyletu, który jednak nie trafił) i posłał w stwora szarą smugę magii. Energia uderzyła z dźwiękiem przypominającym dzwon w Zelekhuta. Efekt był o wiele większy niż bełt Bareda - konstrukt ryknął z wściekłości, zaś w wielu miejscach jego centaurzego ciała pojawiły się pęknięcia, przez które widać było błękitne światło dobiegające z wnętrza Zelekhuta.
Następnie Arneo zabrał się za ostatniego już zwierzęcego wroga - trzy wyjątkowo celne ciosy pięści i nóg wystarczyły, by przeciwnik się rozsypał w pył.
Powiększona kapłanka zaś wyciągnęła kolejny zwój leczniczy i przy jego pomocy ocuciła Anterię. Wojowniczka warknęła tylko z irytacji, widocznie niezadowolona że co chwila ląduje na podłodze, jednak wymierzyła jedynemu już przeciwnikowi celny cios...
A ten jej się jak zwykle odpłacił, posyłając ją z powrotem w stan nieprzytomności i wykrwawiania - jakąkolwiek magią ją potraktowała Cristin, było to za mało. Zwłaszcza, że drugi łańcuch Zelekhuta ukarał właśnie kapłankę.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline