Wyglądało to zdecydowanie nie najlepiej.
Po co mag pchał się naprzód? Chyba był szalony, albo ogarnęła go gorączka bitewna. W każdym razie w tym momencie Bared niewiele mógł mu pomóc. Miał przed sobą własny problem, który w tym momencie wpatrywał się w niego nieprzyjaznym spojrzeniem i wyszczerzał żelazne kły. Aby spróbować usunąć ten problem Bared zadał kolejne ciosy rapierem.
Tak poważny atak zakończony tak poważną raną, zaskoczył Cogito z prostego powodu. Czy też nieuchronny nie chciał go żywcem brać? Sytuacja jednak poprawiła się... przynajmniej w oczach. Mieli sprawną uzdrowicielkę. Mag nie miał zamiaru dołączyć na podłodze do Anterii, więc sięgnął po fiolkę z eliksirem średnich ran, by się pokrzepić. Zaś jeden ze sztyletów oderwał się od otaczającej go chmury i ruszył w kierunku zelekhuta.
Walka nabierała zawrotnego tempa. Bared próbował się rozprawić czym prędzej ze swoim wilkiem, żeby móc się zająć wielkim centaurem. Po kolejnych dwóch trafieniach widział już w przeciwniku spore pęknięcie, dzięki któremu mógł go do końca zniszczyć.
Cogito w tym czasie rzucił kolejny celny sztylet w Zelekhuta i uleczył się... nieco. Prawdziwym cudem jednak było jego uniknięcie ataku wielkiego konstruktu, który starał się wykorzystać nieuwagę maga.
Arneo w tym czasie rozprawił się do końca z ostatnim ludzkim posągiem i odwrócił się, żeby dopomóc swojego mistrza.
Cristin zaś wyjęła zwój od którego szalony mag wyczuł znaczną moc i uśmiechnął się, widząc w nim ich dodatkową szansę na zwycięstwo. Dzięki rzuceniu tego czaru kapłanka nie tylko uleczyła wszystkich jej towarzyszy, ale i przywróciła Anterię do walki.
Wojowniczka zaś, rozglądając się nieco nieprzytomnym wzrokiem, rzuciła się nie na Zelekhuta, a na to co zagrażało jej mistrzowi - wilkowi, który walczył z Baredem. Dwa potężne ciosy wystarczyły, by posąg się rozsypał, a Anteria zwróciła się ku Zelekhutowi.
Ten zaś nie miał zamiaru dawać za wygraną. Obrał nową strategię - chciał pierw powalić tą, która uleczyła jego wrogów. A i Cristin była stosunkowo łatwym celem, nawet z ciążącą na nim klątwą - w tej kwestii jej zaklęcie powiększające działało na jej niekorzyść i już po chwili jej ciężkie rany powróciły i to znacznie poważniejsze.
Ostatni z wilczych posągów, który został jeszcze w całości, jakby chcąc o sobie przypomnieć, ugryzł Arneo wbijając swoje kły głęboko w jego niewielkie ramię.
Kolejny posąg rozsypał się w pył. Z ostatnim wilkiem Cristin i Arneo powinni sobie poradzić bez pomocy Bareda, można zatem było zająć się największym z wrogów. Niestety na drodze do niego znajdowali się i Cogito, i Anteria. Raczej nie wypadało utrupić kompanów po to, by dobrać się zelekhutowi do skóry w sposób bezpośredni. Za to można było spróbować go ustrzelić... A ponieważ to był nie byle jaki przeciwnik, zasługiwał na specjalne bełty. Na przykład te otrzymane od krasnoluda.
Bared zamienił zbędny w tym momencie rapier na kuszę i strzelił do najważniejszego przeciwnika.
Mag się cofnął się odsuwając nieco od przeciwnika po czym się skupił się na swej magii. Z jego ust popłynął kolejny wiersz wprawiający rzeczywistość w drżenie. Tym razem zaklęcie wymagało większej koncentracji, niż zazwyczaj. A kolejny sztylet uderzył w stwora.
Bared ugodził nieuchronnego podwójnie zaklętym bełtem - rozbłyski elektryczności wyszły z wbitego w ciało konstruktu pocisku zadając mu dodatkowe obrażenia. Był to o wiele skuteczniejszy atak, niż to co Zelekhutowi zaserwował Cogito - sztylet ledwie drasnął jego twardą powłokę, a magiczne pociski... się nie powiodły. Zaklęcie nie doszło do skutku, gdyż zamiast niego w głowie szalonego maga doszło do wybuchu dzikiej magii z powodu którego wzrok czarodzieja stał się na chwilę szklisty i nieobecny.
Magiczna lina w tym czasie próbowała sięgnąć Zelekhuta, jednak ten z rykiem rozerwał ją swoim łańcuchem i zaklęcie rzucone na nią przez Cogito się rozproszyło.
Arneo oraz Cristin w tym czasie spróbowali zniszczyć ostatni z posągów - prawie im się to udało, wilk wyraźnie wyglądał jakby miał się lada moment rozsypać.
Anteria w tym czasie rzuciła się na Zelekhuta raniąc go raz i raz pudłując. Nieuchronny odpłacił jej się z nawiązką - mimo iż dopiero co uleczona, wojowniczka wciąż była ciężko ranna i potężny łańcuch centaura posłał ją z powrotem na podłogę. Drugi z łańcuchów chybił.
Spudłował również wilk, rozpaczliwie broniący się (poprzez atak) przed atakami niziołka.
Jeżeli coś się udaje, to warto to powtórzyć. A że na drodze między Baredem a koniowatym stale znajdował się Cogito, którego nie dało się tak łatwo obejść, Bared ponownie strzelił do zelekhuta.
Umysł maga przebudził się, chaos którym władał przepłynął falą przypominając mu jedno z jego zaklęć.
Kolejny sztylet pomknął w zelekhuta, kolejne wiersz magii przebudził otoczenie maga. Cogito skupił się na zaklęciu, zmuszając magię chaosu do uformowania przeszywającego strumienia drgań fal dźwiękowych. A przynajmniej taki miał zamiar.
Bared oddał kolejny, celny strzał w Zelekhuta. Jednak skutek był znikomy, ponieważ ich przeciwnik miał wyjątkowo grubą... powłokę. W ten sposób łotrzyk wiele nie zdziała.
Szalony mag natomiast natychmiast skorzystał z przypomnianej wiedzy (oraz kolejnego sztyletu, który jednak nie trafił) i posłał w stwora szarą smugę magii. Energia uderzyła z dźwiękiem przypominającym dzwon w Zelekhuta. Efekt był o wiele większy niż bełt Bareda - konstrukt ryknął z wściekłości, zaś w wielu miejscach jego centaurzego ciała pojawiły się pęknięcia, przez które widać było błękitne światło dobiegające z wnętrza Zelekhuta.
Następnie Arneo zabrał się za ostatniego już zwierzęcego wroga - trzy wyjątkowo celne ciosy pięści i nóg wystarczyły, by przeciwnik się rozsypał w pył.
Powiększona kapłanka zaś wyciągnęła kolejny zwój leczniczy i przy jego pomocy ocuciła Anterię. Wojowniczka warknęła tylko z irytacji, widocznie niezadowolona że co chwila ląduje na podłodze, jednak wymierzyła jedynemu już przeciwnikowi celny cios...
A ten jej się jak zwykle odpłacił, posyłając ją z powrotem w stan nieprzytomności i wykrwawiania - jakąkolwiek magią ją potraktowała Cristin, było to za mało. Zwłaszcza, że drugi łańcuch Zelekhuta ukarał właśnie kapłankę.
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. |