Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-10-2011, 22:16   #58
Lilith
 
Lilith's Avatar
 
Reputacja: 1 Lilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie coś
To wszystko było takie okropne. Ten ból pod sercem też. Poniosło ją. I teraz było jej przykro. Pomimo, że wciąż była przekonana, że Meli naprawdę należała się nauczka. Tak, mamusia też mówiła, że jak na Justynkę musi karę nałożyć, to jej się serce kraje. Ale żeby tak dosłownie?
Teraz Justysia już będzie grzeczniejsza i będzie się starała. Nie chciała przecież, żeby mamę serce bolało. Tylko czy jeszcze będzie miała okazję udowodnić mamie, jak bardzo ją kocha?

Tak naprawdę, w gruncie rzeczy lubiła Melcię. Mama zawsze mówiła, że to słodki dzieciak. Pewnie miała rację. To wszystko przez tych wstrętnych facetów. A teraz jeszcze w dodatku te wilki. Zaraz ich wywęszą i kto wie czy nie zagryzą. Bo raczej nie połkną w całości, jak w bajce o Czerwonym Kapturku. A nawet gdyby, to kto by ich miał wyciągnąć z ich brzuchów? Chociaż... Melcię, jako najmniejszą z nich może i nawet dałyby radę połknąć w całości. Nie mogła na to pozwolić. Odkąd się tu znaleźli czuła się poniekąd odpowiedzialna za to, żeby maluchowi nie stała się jakaś większa krzywda. Jeśli by tak nie było, to pewnie zostawiłaby Melę jeszcze w tamtym lesie. Ale nie była w stanie sobie wyobrazić, jak mogłaby spojrzeć pani Bałuckiej w oczy, gdyby wrócili do Warszawy bez Melanii.

Spojrzała z żalem na skuloną na ziemi i podrygującą od płaczu dziewczynkę. Pusiek próbował ją pocieszyć, ale nie bardzo mu to wychodziło. Na to, że udałoby mu się obronić Małą przed tropiącym ich wilkiem też nie wyglądało. Tylko co teraz mieli robić? Uciekać? Może przed tymi trzema zbirami by im się udało. Ale jeśli poszczują ich wilkami to będzie masakra. Nie było mowy, że kilkoro dzieciaków mogłoby uciec ogromnym, szybkim zwierzakom, które zresztą mogą ich wszystkich wkrótce wywęszyć i wyłapać jak szczury. Brrr... Widziała kiedyś u babci, jak Rafik złapał i zagryzł szczura. Tylko raz kłapnął paszczą i mocno potrząsnął. I już było po zwierzątku.

- Melunia. Wstawaj. - Pochyliła się nad dziewczynką i pogłaskała ją po główce. - Jeśli mi obiecasz, że już nie będziesz nas straszyć i po nas skakać, to naprawię ci buzię. Chcesz? - zapytała starając się, żeby jej głos brzmiał delikatnie, chociaż czas naglił. Potrząsnęła lekko ramieniem Melanki. - Obiecujesz?

Żadnej reakcji. Jakby zamknęła jej przez przypadek nie tylko buzię, ale i uszy.

Zerknęła przypadkiem ponad grzbiet wydmy i zdębiała. Piotrek gnał przed siebie w siną dal. Tego jeszcze brakowało.
- Tomek - jęknęła zbolałym głosem zwracając się do przyjaciela. - Co on wyprawia?
- Usiłuje na siebie ściągnąć uwagę tego wilka? - wysunął przypuszczenie Tomek. Wilki też znały zasadę, której przestrzegały psy. - Gdy ktoś ucieka, to trzeba go gonić.
Z tyłu doszedł jej odgłos pośpiesznego galopowania po piasku. Po chwili minął ich rozpędzony żywy pocisk, w którym rozpoznała Piotrka.
- Łojezzzz... - jęknęła Justynka ponownie. Nie tylko dlatego, że dotarło do niej, co mu grozi, jeśli zostanie sam na sam z wilkiem. Co grozi im wszystkim, jeśli się rozproszą i pogubią.
- Tomek zrób coś. Błagam...
Niechby mu chociaż nogę podłożył. Cokolwiek.

Trzeba było być jeszcze bardziej stanowczym. Chwyciła trzęsącą się dziewczynkę za ramiona i podniosła do siadu. Sama nie wiedziała skąd wzięło się jej nagle tyle siły. Wprawdzie była o wiele wyższa od Małej, ale mimo wszystko nie było jej łatwo dźwignąć, zesztywniałych dwudziestu paru kilogramów. Usiadła po turecku przed Melą zaciskającą powieki i zatykającą uszy łapkami. Pusiek najeżył się stawiając na grzbiecie irokeza z sierści, ale jeszcze nie był pewny, kto stanowi dla jego pani większe zagrożenie, Justynka czy wilki. Nie miała zamiaru dać się pokonać woli psa. Nie miał pojęcia o co tu chodzi. Gdyby miała działać po jego myśli pewnie musiałaby zostawić jego i Melę wilkom na pożarcie. Mimo wzbierającego w psim gardle warkotu wyprostowała się i spojrzała psisku prosto w oczy.
- Cicho pies! - powiedziała spokojnym i stanowczym tonem. - Spokój! - Powtórzyła. - Pilnuj wilka.
Sama zaś odwróciła się do Meli i mocno ją przytuliła, głaszcząc po pleckach. Co będzie, to będzie. Pies nie będzie jej tu rządził.
- No Melunia. Przykro mi, że Cię tak przestraszyłam, naprawdę - szeptała jej ciepło prosto do uszka. - Pokaż buzię. Spróbuję ją naprawić.
 
__________________
"Niebo wisi na włosku. Kto wie czy nie na ostatnim. Kto ma oczy, niech patrzy. Kto ma uszy, niech słucha. Kto ma rozum, niech ucieka" (..?)
Lilith jest offline